Nowy Assassin's Creed Mirage po 3 latach przerwy. Czy powracająca formuła jest w porządku?
Na nowego Assassin's Creed musieliśmy czekać prawie 3 lata. Ubisoft przez ten okres przechodził przez sporo problemów i można rzec, że dopiero teraz wraca do świata żywych, bo w oprócz The Crew Motorfest, które już ujrzało światło dzienne, deweloper ma w zanadrzu jeszcze Avatar: Frontiers of Pandora czy Star Wars Outlaws.
Obecnie wszystkie oczy są skierowane jednak na markę Assassin's Creed, która zgodnie z zapowiedziami odeszła od wielkich światów wypełnionych po brzegi znacznikami na rzecz mniejszych miejscówek, gdzie wykonywanie misji polega na skradaniu, a nie eliminowaniu dziesiątek oponentów. W tym tekście zastanowimy się, czy taki powrót do korzeni serii był słuszny. Nie znajdziecie tutaj spoilerów.
Wielkość
Pierwsze i najważniejsze - w mojej opinii powiew świeżości był wskazany. Jak wspomniałem już w swojej recenzji Assassin's Creed Mirage, ogromne światy - w tym starożytny Egipt z AC Origins, antyczna Grecja z AC Odyssey czy IX-wieczna Anglia mierząca się z najazdami wikingów w AC Valhalla - przypadły mi do gustu, a ich zwiedzanie było niesamowicie przyjemne. Zapewne za sprawą artystów z Ubisoftu, którzy zawsze potrafili przygotować klimatyczne lokacje, często nawet zapierające dech w piersiach, jeśli pomyślimy o dwóch mitycznych krainach z przygody Eivora.
W Mirage'u do tematu twórcy podeszli całkowicie inaczej. Tak naprawdę otrzymaliśmy do dyspozycji jedynie miasto, które zostało powiększone na 4 dzielnice. I owszem - każde z nich ma swój własny urok, bo raz trafiamy na targ, bazar, wykopaliska, do domu uczonych czy fabryk, ale biegając między budynkami, nie czujemy tej swobody towarzyszącej odbiorcom przy poprzednich trzech częściach IP.
Dla mnie, a więc fana eksploracji, był to minus podczas przechodzenia przygody Basima. Nałożyły się na niego również tereny wokół samej stolicy Iraku. Pustynne krajobrazy blisko Bagdadu nie zachwycały i podróżując wierzchowcem poza miastem, czuć było pustkę spowodowaną brakiem ciekawej zawartości. To tylko potwierdza fakt, że AC Mirage pierwotnie było tworzone jako wielkie rozszerzenie do AC Valhalla, ale projekt się rozrósł i stwierdzono, że można go uznać jako pełnoprawną produkcję.
Plus i minus formuły
Oczywiście pochylono się również nad trzonem rozgrywki, a więc samym parkourem i walką. Ten pierwszy element wydaje się być teraz bardziej ociężały, a sam Basim nie może już wszędzie wskoczyć, bo aby wspiąć się wyżej, musimy zawsze chwycić się obiektów wystających z np. ścian budynków. Ciekawa zmiana, zważywszy na to, że Eivor z AC Valhalli potrafił "wleźć" dosłownie na wszystkie szczyty. Z drugiej strony zapewne została ona podyktowana tym, że terenów w IX-wiecznej Anglii było z przynajmniej 5 razy więcej niż tych, które widzimy w AC Mirage.
W kontekście walki trzeba podkreślić, że odcinania łbów, jak robił to Eivor z AC Valhalla, nie uświadczymy w AC Mirage. Starć na większą skalę tutaj nie ma prawie w ogóle, a jeśli już się w takowe wmieszamy, to albo bardzo łatwo możemy zginąć, albo musimy poratować się gadżetami osłabiającymi, dezorientującymi lub wręcz zabijającymi oponentów. Najlepiej jednak korzystać z ostrza, które w tej opowieści zabija każdego wroga jednym uderzeniem.
I o ile sama eksploracja w AC Mirage w mojej opinii nie jest doskonała, to jednak walka to wielki plus. W takim Origins czy Odyssey też mogliśmy bawić się w skrytobójcę, ale z racji tego, iż otwarta walka była banalnie prosta, czyszczenie posterunków po cichu nudziło prędzej czy później. Na szczęście w najnowszym Asasynie skradanie jest niezwykle satysfakcjonujące właśnie ze względu na bardziej wymagający parkour i mnogość opcji związanych z używaniem dodatków.
A jak Wy podchodzicie do powracającej formuły w Assassin's Creed? Wolicie nacisk na skradanie, czy jednak preferujecie bardziej otwarte lokacje z możliwością brania udziału w otwartych walkach?
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Assassin's Creed Mirage.
Przeczytaj również
Komentarze (23)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych