Star Wars: The Clone Wars powraca. Disney zapowiedział nowy sezon

Ahsoka zachęca do powrotu do Wojen Klonów. Ta animacja dalej się broni!

Kajetan Węsierski | 23.10.2023, 21:30

Gwiezdne Wojny mają obecnie - pod względem liczbowym - najlepszym okres w całej swojej historii. Wszak nigdy wcześniej nie było na przestrzeni kilku lat tak obfitego w premiery czasu dla tego uniwersum. Oczywiście nie zawsze z ilością idzie tu w parze jakość, a niektóre pozycje lepiej, jakby nie powstały, ale… To dalej marka, która jest uwielbiana przez odbiorców i zawsze cieszy się bardzo szerokim odbiorem. 

A najświeższą pozycją ze świata Star Wars, która zadebiutowała dosłownie kilka tygodni temu, jest oczywiście “Ahsoka”. Przyznam, że osobiście spodobało mi się to, co dostałem (pomimo kilku mniejszych błędów), ale nie planuję rozwodzić się tu nad samym serialem. Ile ludzi, tyle opinii - a w kontekście Gwiezdnych Wojen jest to wyjątkowo burzliwy temat. Z tego względu odłóżmy go na bok. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Tym, do czego zmierzam, jest moc wspomnień, jakie obudził we mnie seans przygód Jedi. I pewnie nie zaskoczę nikogo, ale produkcja bardzo mocno zachęciła mnie do tego, by raz jeszcze wrócić sobie do “Wojen Klonów”, które przed laty - jeszcze za czasów emisji na Cartoon Network - zachwycały całe moje pokolenie. A jeśli Wam również chodzi taki pomysł po głowie, to zero lęku, bo ta produkcja dalej się broni! 

Wojny Klonów 

Zacznijmy może od krótkiego wprowadzenia, bowiem tak rozległy temat zdecydowanie tego wymaga. Serial “Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów” to w praktyce siedem sezonów, na które składają się 133 epizody + poprzedzająca wszystko pełnometrażowa animacja pod tym samym tytułem. Cała opowieść jest kanoniczna i w gruncie rzeczy miałą przedstawiać, co działo się pomiędzy filmowym “Atakiem Klonów” a “Zemstą Sithów”. Wszak biorąc pod uwagę rozwój wielu postaci - działo się sporo. 

I rzeczywiście tak jest. Większość akcji pozwala nam obcować z postaciami, które zdążyliśmy dobrze poznać przy okazji pełnometrażowych Epizodów I i II. Mamy więc masę odcinków z Anakinem Skywalkerem (którego coraz bardziej zżera mrok), Obi-Wanem, Padme, Yodą, a nawet Jar-Jarem czy droidami. Dla każdego coś dobrego. A należy oczywiście dodać, że pojawia się także masa nowych bohaterów - jak choćby wspomniana już Ahsoka. 

Jeśli chodzi o sam schemat opowieści, to stosunkowo trudno go ubrać w konkretne i zamknięte ramy. Jedni powiedzą, że mamy tu do czynienia z antologią, inni zapewne będą udowadniać, że to linearna opowieść. Cóż, ja sądzę, że prawda leży gdzieś po środku. Mamy tu więc zbiór odcinków, spośród których niektóre są zapychaczami, a jeszcze inne - po odpowiednim ułożeniu na osi czasu - tworzą konkretną i zwartą historię. 

Jakby jednak na to nie spojrzeć, większość pewnie zgodzi się co do jednego - serial ów jest po prostu bardzo dobry. Co więcej, jest nietypowym przypadkiem, w którym to początek jest zdecydowanie najgorszy, a potem lecimy jakością w górę. Do tego stopnia, że nawet ostatni - debiutujący już w 2020 roku - sezon może pochwalić się samymi pozytywnymi opiniami na Rotten Tomatoes i aż 95% dobrych spośród 500 od widzów. Świetny wynik.

Esencja Star Wars 

Czy można być jednak zaskoczonym tym, jak “Wojny Klonów” są odbierane? Ano… Nie! I uzasadnienie tego jest banalnie proste. Prawdopodobnie łatwiejsze, niż ucięcie ręki Skywalkerowi. Mamy tu do czynienia z esencją Gwiezdnych Wojen w najczystszej postaci. Najbliższej formie tego, co dostaliśmy pół wieku temu przy okazji Epizodów IV - VI. Jeśli Star Warsy miały być “czymś”, to właśnie “tym”! 

Każda z postaci jest napisana kapitanie i ma fenomenalnie określoną ścieżkę rozwoju. Obserwując któregokolwiek z głównych bohaterów, łatwo możemy zaobserwować ich przemianę, motywy oraz zrozumieć, czym się kierują. Pamiętacie, jak w Epizodzie IV młody Luke rozmawiał z Obi-Wanem, a ten powiedział, że jego ojciec był jego przyjacielem i najlepszym pilotem, jakiego znał? 

Animacja od Disneya to pokazuje. W filmach znacząco to okrojono, bo nie było na takie wątki miejsca. Mając do dyspozycji siedem sezonów, można było skupić się na tym wszystkim i odpowiednio uzasadnić wiele rzeczy, które później prezentowano w “Zemście Sithów”. Kapitalnie rozrysowane relacje, wielkoskalowe konflikty, masa pojedynków między statkami kosmicznymi i moc antagonistów… Było tam wszystko.

Dostaliśmy to, czym Gwiezdne Wojny miały być w zamyśle - przełożeniem historii o średniowiecznych rycerzach na kanwę science fiction. I nawet jeśli graficznie nie każdemu to podchodzi, wiele odcinków jest zwyczajnie nudnych, a aby dobrze ogarnąć całość, najlepiej oglądać z poradnikiem, to… Nie potrafię nie patrzeć na ten serial z uśmiechem na ustach. I mogę do niego często wracać. 

Podsumowując… 

Jeśli więc jakimś cudem nigdy nie mieliście styczności z “Wojnami Klonów”, albo po seansie “Ahsoki” czujecie potrzebę powrotu, ale nie jesteście pewni, czy serial dobrze się zestarzał, to… Możecie odrzucić wszelkie wątpliwości na bok. To dalej kawał kapitalnej pozycji, znakomicie napisana opowieść i początek oraz rozwój postaci bardzo znaczących dla uniwersum. Serdecznie polecam.
 
I pamiętajcie o kilku prostych zasadach, które wyznają wszyscy oglądający ów serial… Nie zrażajcie się po pierwszym sezonie, odcinki o Klonach mogą być nudne, ale bywają ciekawe, a Jar-Jar nie jest Jedi. Jestem niemal pewien, że jeśli dacie “Clone Wars” szansę, to nie pożałujecie. A być może od nowa rozpalicie w sobie miłość do uniwersum, którą kilka niedawnych pozycji było w stanie zgasić? 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper