Lubię krótkie fabuły, ale Call of Duty: Modern Warfare III to już przesada…
Kłótnie, dysputy, dyskusje… Trudno jednoznacznie określić rozmowy, które odbywają się pomiędzy przedstawicielami dwóch typów gier. Faktem jest natomiast, że bez problemu jesteśmy w stanie podzielić nas - jako fanów tej branży rozrywki - na wielbicieli produkcji krótszych i tych, którzy preferują niezwykle rozbudowane, gargantuiczne wręcz, tytuły wciągające nas na wiele godzin.
Nie ukrywam, że mi bliżej do tych pierwszych, a optymalnie czuję się przy okazji zabawy w grach na 20-30 godzin. To mój złoty środek. Krócej od tego - tak, ale tylko w “indyczkach”. Więcej? Cóż, w pewnym momencie zaczynam się niestety nudzić i zwyczajnie rezygnuję. Zdarzyło mi się oczywiście kilkukrotnie przekroczyć taki próg, ale tylko przy tych najlepszych dziełach (lub gierkach online).
W tym wszystkim wychodzę jednak z prostego założenia - nie ma uniwersalnej receptury. Nie potrafię powiedzieć, czy lepiej jest, gdy gry są dłuższe, czy krótsze. To zależy od wielu czynników. Od tak prozaicznych jak gatunek, otwartość świata czy wątek fabularny, aż po te głębsze, wśród których wymienimy liczebność studia, budżet, albo najzwyczajniej w świecie czynnik kreatywności.
Co z tym COD-em?
I w taki sposób, po powyższym wprowadzeniu, możemy przejść do bohatera dzisiejszego tekstu, a więc gry Call of Duty: Modern Warfare 3. Tytułu, na którego recenzje trybu fabularnego embargo spadło w ubiegłym tygodniu. A nie oszukujmy się - choć COD to oczywiście przede wszystkim zabawa wieloosobowa, to pod-seria Modern Warfare od zawsze oferowała nam świetne kampanie fabularne.
Dla wielu osób nawet najlepsze. Takie, z którymi rywalizować mogło prawdopodobnie tylko Black OPS. I to pierwsze. W każdym razie, opowieść o znanych i lubianych bohaterach świetnie sprawdzała się przy okazji trzech pierwszych części, a gdy w ostatnich latach zdecydowano, by zaserwować nam ją od nowa, wyszło całkiem nieźle. Na pewno na tyle, że nie mogliśmy czytać o wielu zastrzeżeniach.
Inaczej jest w przypadku wspomnianej, najnowszej odsłony. Jak mogliście przeczytać w recenzji Wojtka, a z czym całkowicie się zgadzam, Modern Warfare w kontekście kampanii wyróżniało się dwiema rzeczami - długością nieprzekraczającą tych kilku godzin oraz widowiskowość, która robiła ogromne wrażenie. Cóż, tegoroczna część nie ma żadnej z tych rzeczy, ale…
Głównym zarzutem jest wspomniana długość. Dotychczas potrzebowaliśmy na uporanie się z historią przynajmniej 7-8 godzin. Tym razem dostaliśmy coś, co można ukończyć już w trzy godzinki. Całość przypomina podobno coś stworzonego wyłącznie z racji przymusu, a niekoniecznie chęci i pomysłu. Jak się domyślacie, w przypadku gier wideo daleko temu do przepisu na sukces…
Przesada?
I choć teoretycznie odpowiedziałem już niejako w tytule, to chciałbym to troszkę przeanalizować. Pojawia się bowiem pytanie, czy jest to przesada. Czy można racjonalnie argumentować wydanie trybu kampanii, który jesteśmy w stanie przejść dosłownie w jeden wieczór? I to taki wyjątkowo krótki - jeden z tych letnich.
Będąc stuprocentowo szczerym, w pewnym sensie tak. W końcu mówimy o grze, gdzie głównym elementem ma być tryb multiplayer. Nigdy tego nie ukrywano. A nawet w wybitnym Call of Duty 4: Modern Warfare (wszak tak ów tytuł postrzegam) to na serwerach spędzało się najwięcej czasu. I pamiętajcie, że mówimy tu o tytule, którego kampania dla wielu osób przeszła do historii.
Mimo jednak pełnej świadomości tego, co przed chwilą napisałem. Oraz tego, że nie wolno oceniać całości przez pryzmat jednego z trybów (i to tego mniej priorytetowego)... Nie potrafię korzystnie patrzeć na tę trzecią odświeżoną odsłonę. Modern Warfare, jakie by nie było, wciągało tą fabułą. Hollywoodzką podniosłością, kampanią przypominającą jeden sezon serialu. I jakością.
W tym przypadku dostaliśmy coś skrajnie okrojonego. Dalekiego od oczekiwanej jakości. A oceny nie kłamią - wystarczy zerknąć na największe portale growe i przeczytać, w jaki sposób wypowiadają się o rzeczonej pozycji. Wiele osób, jak ja, liczyło na kampanię z prawdziwego zdarzenia. Trzy godziny w takim przypadku to jednak zdecydowanie za mało. Gra wideo działa inaczej, niż film. I to po prostu nie wystarczy.
Podsumowując…
Na sam koniec chciałbym zapytać o Wasze zdanie. Nie zamierzam wypytywać Was o preferencje odnośnie długości gier, albowiem kiedyś już to zrobiłem i mniej-więcej znam zdanie większości. Dużo bardziej zastanawia mnie, czy trzy godziny w trybie, który nie jest tym głównym - ale jednak znaczącym i stanowiącym swego rodzaju symbol serii - to za mało? Wiem, że opinie mogą być różne.
Czy mimo tego zamierzam obrazić się na markę i rzucić tytuł w kąt po wyjściu pełnej wersji? Nie, zdecydowanie nie. Jakkolwiek by nie było, wierzę, że to wciąż może być udany tytuł. Nawet jeśli w praktyce okaże się gorszy, niż wszystkie poprzednie. Jeśli jednak chodzi o kampanię fabularną, czuję ogromny zawód, bo dało się tu zrobić znacznie więcej. Pozostaje wierzyć, że zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Call of Duty: Modern Warfare III.
Przeczytaj również
Komentarze (30)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych