PlayStation Portal skusił mnie do testowania Remote Play i... WOW!
Przyznam, że zapowiedź PlayStation Portal była dla mnie tematem intrygującym. Wszak od dawna jestem fanem przenośnych konsol - albo, będąc bliżej prawdy, wygody związanej z możliwością przeskakiwania pomiędzy telewizorem, a mniejszym sprzętem. Niezależnie, czy wiązało się to z zabawą okablowaniem w przypadku PlayStation Portable i PlayStation Vita, czy dokowaniem Switcha.
Lubię mieć ten wybór - zwłaszcza posiadając żonę, która także relaksuje się przy swoich grach. To zwyczajnie wszystko ułatwia. A umówmy się - nikt nie chce korzystać z “tego gorszego telewizora”. Znacznie przychylniej, co pewnie dość paradoksalne, jest przeskoczyć na tryb przenośny. Ostatnie lata tak to wyglądało na Switchu i podobną możliwość (choć z licznymi ograniczeniami) oferował mi PlayStation Portal.
Gryzłem się z myślami, czy się na to skusić. Z jednej strony 1000 złotych wydaje mi się uczciwą ceną, ale z drugiej… Płacimy za kontroler z wyświetlaczem. Rozumiem więc doskonale obie strony tego “konfliktu cenowego” i nie zamierzam stawiać się po stronie którejkolwiek z nich. Pchnęło mnie to jednak do odpalenia testu działania strumieniowania gier z PlayStation 5. I wnioski okazały się lepsze, niż się spodziewałem!
Remote Play
Szczerze? Remote Play nigdy mnie specjalnie nie pociągał. Traktowałem go raczej jako ciekawostkę, która gdzieś tam funkcjonuje, ale raczej obok mnie, niż dla mnie. Mimo całego mojego wspomnianego zamiłowania do grania w trybie przenośnym, jakoś nie było mi z tą opcją po drodze. Sam nawet nie wiem, w jaki sposób mógłbym to uzasadnić. Czasem tak chyba bywa. Najważniejsze, że udało mi się to zmienić.
Motywacją było oczywiście, jak wspomniałem, PlayStation Portal. Zacząłem się zastanawiać, czy gry z PlayStation 5 sprawdzą mi się na tak małym ekranie. Wiecie - czy produkcje jak Marvel’s Spider-Man 2 lub God of War: Ragnarok okażą się odpowiednie, by bawić się w nich dobrze na małym ekranie. Czy immersja i zachwyt nad ogromnym naciskiem deweloperów na detale, wciąż będą tak duże.
Dla testów - nieco przypadkiem - kupiłem, będąc na zakupach, specjalną nakładkę na DualSense, która jest jednocześnie trzymadełkiem na telefon. Nie zastanawiałem się długo, albowiem wyszedłem z założenia, że za te kilka dyszek po prostu warto skorzystać. Pomyślałem, że jeśli się nie uda, to w najgorszym wypadku przerobię to na wieszak na słuchawki.
Dziś mogę już napisać, że niestety mój konsolowy headset wciąż musi pozostać na starym miejscu, bo nakładka okazała się świetna. Korzystając z niej, a także z aplikacji Remote Play, testowałem sobie kilka z wydanych stosunkowo niedawno tytułów. Sprawdziłem, jak śmiga Naruto x Boruto Ultimate Ninja Storm Connections w trybie swobodnej walki, UFC 5 z pojedynkami przez Sieć i napomknięty już jakiś czas temu Marvel’s Spider-Man 2. Było…
…Lepiej, niż myślałem!
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak to wszystko działało. Ekran mojego smartfona jest stosunkowo mały (6,1″), ale na dłuższą metę nie było to dużą przeszkodą - zwłaszcza szalejąc w gierkach, które mimo sporego przywiązania do detali, nie wymagały tego samego od gracza przy okazji mechanik związanych z rozgrywką. Bijatyki wypadały odpowiednio dobrze, a Spider-Man 2 sprawiał sporo przyjemności.
Co więcej, nie było problemów z płynnością, o co oczywiście bardzo się bałem. Niewątpliwie pomagało to, że bawiłem się w obrębie mojego mieszkania, ale prawdę mówiąc, do niczego więcej takiej funkcji nie potrzebuję. Nie było absolutnie żadnego problemu z płynnością zabawy offline i - ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu - nie było ich także, gdy postanowiłem zmierzyć się w oktagonie przez Internet.
Jedyne dwa kłopoty, na jakie się natknąłem, nie dotyczą samego Remote Play, a formy jego konsumowania. Pierwsza kwestia to ciężar. Po pewnym czasie nadgarstki zaczynają najzwyczajniej w świecie boleć. Gdy przez dłuższy czas trzymamy kontroler, który zachowuje się jak jedna strona dźwigni, ściągana w drugą stronę przez ważący jeszcze więcej telefon, to robi się to niewygodne.
Inna kwestia to oczywiście dźwięk. Mój smartfon ma niezłe nagłośnienie, ale nie ukrywam, że dla samego komfortu, znacznie lepiej grać poprzez słuchawki. Niestety, jak się pewnie domyślacie, przechwytując strumieniowany dźwięk do słuchawek bluetooth, łapie on spore opóźnienie. Na oko nawet do sekundy, a - wierzcie lub nie - w grach wideo jest to naprawdę sporo i szybko zaczyna irytować.
Podsumowując!
Koniec końców, nawet mimo wspomnianych wad, jestem zadowolony. Zwłaszcza że stosunkowo wygodne korzystanie z Remote Play kosztowało mnie… Czterdzieści złotych? I to chyba nawet bez grosika. Warto było - nawet dla tych kilku godzin zabawy w skali tygodnia. Co więcej, jest to dla mnie dowód, że streaming tego rodzaju może naprawdę dobrze działać w kontekście gry w domu, ale nie przed telewizorem.
I choć może być to kontrowersyjne, to poczułem się jeszcze bardziej zachęcony do zakupu PlayStation Portal. Niemniej, dzięki alternatywie, nie muszę tego robić “już, teraz i od razu”. Spokojnie poczekam na promocje, bo wierzę, że takie się pojawią. A wtedy, gdy cena spadnie o przynajmniej kilkadziesiąt procent, prawdopodobnie się skuszę. I liczę, że będę się bawił nawet lepiej.
Przeczytaj również
Komentarze (56)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych