Xbox kompletnie nie radzi sobie w Europie. Dlaczego? Jakie są powody, że ludzie wolą Switcha i PS5?
Nawet najwięksi miłośnicy Xboxa nie spodziewali się, że najnowsze konsole zaliczą tak katastrofalny spadek sprzedaży w całej Europie. Microsoft z kretesem przegrywa obecną generację, ale skala tej porażki jest znacznie większa, niż początkowo myślałem. Nie dotyczy zresztą wyłącznie Europy, bo problemy z zainteresowaniem dostrzegałem także w USA, gdy zaraz po Blizzconie odwiedziłem pobliskie sklepy z grami i elektroniką.
Może od tego zacznę, że tamtejszy Gamestop zaskoczył mnie ogromną ilością gier i akcesoriów od Nintendo. Switch wypełniał praktycznie połowę sklepu, razem z figurkami, lampkami, kubeczkami i maskotkami wesołego Mario i przyjaciół. Po drugiej stronie znajdowały się wypchane po brzegi regały z grami na PlayStation 4 i 5, trochę koszulek i akcesoriów, ale wyraźnie mniej objętościowo niż przy Nintendo. A gdzie był w tym wszystkim Microsoft? Za kasą dostrzegłem trochę kontrolerów, ale brakowało gier czy sprzętów - na pierwszy rzut oka. Potem zauważyłem, że gdzieś tam w rogu postawiono niewielki regał z kilkunastoma tytułami. Gdy zapytałem sprzedawcę, dlaczego Xboxa jest tak mało, to odparł, że w zasadzie tu w Anaheim (miasteczku położonym w aglomeracji Los Angeles) nikt nie był nim zainteresowany. Sukcesywnie wymieniali asortyment na to, co faktycznie się sprzedaje.
A przecież Stany Zjednoczone to największy rynek zbytu dla Xboxa. Podobna sytuacja powtórzyła się zresztą w markecie Best Buy (taki trochę odpowiednik Media Marktu w Polsce), gdzie też natychmiast w oczy rzucał się Switch (tam nawet na Blizzconie ludzie na nim grali), nieco mniej, ale równie dużo PlayStation 5 i gdzieś może kilka gier na krzyż na Xboxa. Identyczny obraz zobaczyłem w Targecie (to taki amerykański Auchan, tylko większy). Tu znowu wygrywał Switch, gdzie obok kontrolerów, konsol i całej gamy gier dostępne były nawet różnego rodzaju ekskluzywne gadżety z Mario, Zeldy czy Kirby'ego, dużo mniej bajerów z PlayStation 5 (ale dla chętnych znalazło się kilka konsol), za to Xboxa... wcale. Poza kilkoma Call of Duty: Vanguard w zielonych pudełkach w koszu z największymi przecenami, nie było w tym sklepie ani jednego sygnału, że Xbox kiedykolwiek był tutaj na sprzedaż.
Słaba sytuacja Xboxa w USA, beznadziejna w Europie
Xbox Series X nie radzi sobie "we własnym domu", marnie wypada w Japonii i równie tragicznie w Europie. Phil Spencer, mimo że charyzmatyczny i rozpoznawalny jegomość, klasyfikowany nawet w kategoriach branżowej "legendy" ewidentnie popełnił gdzieś po drodze całą lawinę błędów. We Francji, według ostatnich informacji, PlayStation przejęło już ponad 90% rynku (nie uwzględniamy Switcha w tym zestawieniu). Sprzedaż PS5 na starym kontynencie wzrosła aż o 143% w porównaniu z październikiem ubiegłego roku. Switch poprawił swój wynik o ok. 20%, za to Xbox... stracił oszałamiające 52%. Równie słabo wypadają porównania miesiąc do miesiąca, a po ostatnich wielkich premierach Starfielda, Spider-Mana 2 i Super Mario Wonder, tylko te dwie ostatnie pozycje pobiły rekordy sprzedaży. Starfield być może pobił rekord graczy na Xboxach (10 mln po 3 tygodniach), ale... czy to przełożyło się na ogromne zainteresowanie Game Passem i nowe subskrypcje? Niekoniecznie. Co gorsza, premiera tego tytułu nie wpłynęła w jakiś szczególny sposób na sprzedaż XSX/S. Już dochodzą głosy, że w Hiszpanii jest równie słabo, co we Francji i tamtejszy rynek niemal całkowicie opanowało PlayStation.
Wpływ na taki stan rzeczy miał niewątpliwie tragiczny rok 2022, gdzie nie zadebiutował żaden duży hit na platformie Microsoftu. Nawet ludzie wewnątrz korporacji przyznawali, że cały dział Xboxa kompletnie to zawalił. Pojawiły się także mało fortunne wypowiedzi Phila Spencera, który bez większych problemów przyznał, że nawet jakby na Xboxach zadebiutowało dziesięć gier o skali Starfielda, to i tak by to nie wpłynęło na sprzedaż ich konsol. Bo po prostu te wojnę już przegrali. Znakomity mówca motywacyjny, nie ma co. Wspaniale, że Microsoft przejmuje kolejne studia i dokonuje zakupów za dziesiątki miliardów dolarów tylko co z tego, skoro realia pokazują, że gry od uznanych studiów wydawane już pod egidą Microsoftu notują spadki jakości. Nie jest to może bezpośrednia wina "zielonych", ale pech w tej generacji ich nie opuszcza. Redfall to najgorsza gra od Arkane, ostatnia Forza Motorsport to najsłabsza Forza od wielu lat, a Starfield to w mojej ocenie najgorsza gra Bethesdy (ale nadal niezła, to z całą pewnością nie jest crap).
Wygląda na to, że Xbox Series X wali głową w mur przy mniejszym bracie, bo gracze częściej sięgają po Series S (gdyby nie ten tańszy malec, to niektórzy pewnie w ogóle by odpuścili granie z Game Passem). W Polsce dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdy dużo więcej gier schodzi na Xboxy One, podczas gdy te na Xbox Series zalegają w magazynach. Jeśli ktoś już przesiada się na platformę Microsoftu, to zazwyczaj po to, by wykupić Game Passa i grać we wszystko cyfrowo. PC tego nie zmieni, bo tam już od lat panuje cyfrowe Eldorado. Doszło nawet do tego, że szef działu gier B2B w Xboxie, Chris Dring dość jasno wskazał w jednym z wywiadów, że Microsoft upatruje swojej "szansy" w zakupie Activision/Blizzard, bo ten wydawca zdominował rynki PC i mobilne, a to właśnie one zdecydowanie dominują w Europie. Może to być szansa na dotarcie amerykańskiego giganta do nowych graczy. Jeżeli nie poprzez własną platformę, to dzięki takim zakupom. Tylko, czy to nie będzie trochę "naciągane" zwycięstwo?
Nadchodzą nowe gry na wyłączność, ale ich premiery są sukcesywnie przekładane. Perfect Dark mierzył się z ogromnymi problemami (co oznacza premierę w 2026 lub jeszcze później), Fable zadebiutuje najwcześniej w 2025 roku, a nowe Gearsy nawet nie zostały zapowiedziane. Halo Infinite dopiero od niedawna wróciło wreszcie do łask, a wszystko dzięki niesamowicie zaangażowanej społeczności. Hellblade 2 też ostatecznie przełożono na przyszły rok (chociaż jeszcze w maju gracze liczyli na debiut w okolicach tegorocznej gwiazdki). Mimo, że PlayStation 5 też notuje fatalny rok, to jednak broni się marką i łatwym dostępem do wielu uznanych tytułów. Wydane w ostatnich miesiącach Spider-Man 2, God of War Ragnarok, TLOU1, Gran Turismo 7, FFXVI czy Horizon: Forbidden West okazują się znacznie ciekawszymi tytułami od Forzy Motorsport, Starfielda czy MFS albo Redfall. Gracze głosują portfelami i jasno pokazują, że taktyka Phila Spencera nie przynosi rezultatów. Nie pomoże w tym prawdopodobny debiut odświeżonego Xboxa Series X pozbawionego napędu (to już będzie dla mnie strzał w kolano), gdy na rynek wskoczy w podobnym czasie PlayStation 5 Pro. Właściwie tylko wysyp absolutnie niesamowitych tytułów mógłby te parszywą sytuację odmienić, ale na to w najbliższym czasie nie ma co liczyć.
Przed Philem Spencerem bardzo trudne miesiące. Ja z kolei trzymam kciuki, by jednak coś z tych wielkich planów wyszło, bo Sony pozbawione konkurencji to najgorszy możliwy scenariusz dla graczy. Ostoją "normalności" wydaje się jeszcze Nintendo, ale ich gry nie trafiają do wszystkich, a konsola nie ma dostępu do nowych multiplatform (z pewnymi wyjątkami, jak EA FC 24 czy Hogwarts Legacy, ale te porty dalekie są od ideału). Dopiero Switch 2 może to odmienić, a jeśli będzie równie udany, co "jedynka", to Microsoft ze swoim Xboxem stanie nad przepaścią. Zakładam, że wtedy już całkiem skoncentrują się na PC i smartfonach, bo nic innego im nie pozostanie.
Przeczytaj również
Komentarze (317)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych