recenzja rebel Moon

Nie tylko Rebel Moon. Te filmy krytycy zmieszali z błotem w 2023 roku

Kajetan Węsierski | 10.01, 21:30

Rok 2023 był dla fanów popkultury bardzo udany. Teraz - z perspektywy czasu i pierwszych dni 2024 - można śmiało ocenić przeszłość. Choć oczywiście zdarzały się wpadki, gorsze momenty i okresy zastoju, to koniec końców dużym niedomówieniem i swego rodzaju niesprawiedliwością byłoby, gdybym zaczął wypisywać, że nie było w co grać, czego oglądać i co robić w wolnym czasie. 

Zresztą, mam za sobą już przecież kilka tekstów, w których ciepło wypowiadałem się o tym, z czym miałem okazję obcować w ciągu minionych dwunastu miesięcy. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że było tyle dobrych i znakomicie przyjętych rzeczy, że dalibyśmy radę zapełnić sobie cały czas wolny, całkowicie olewając te, które zostały zmieszane z błotem i skrytykowane w recenzjach i zestawieniach. 

Dalsza część tekstu pod wideo

A oczywiście duża liczba premier sprawia, że stosunkowo rosła także liczba tych złych pozycji. Wiecie - balans w naturze musi być zachowany. Ostatnio najgłośniejszym przykładem z niesprostaniem oczekiwaniom krytyków był “Rebel Moon”, ale nie był on jedynym przez cały rok. Z tego względu dziś porozmawiamy o dziesięciu takich przykładach. O najbardziej zjechanych filmach 2023, na które oczekiwano! 

Rebel Moon

Skoro już napomknąłem o tej produkcji w tytule tekstu, a także we wstępie, to nie wypada jej pominąć. Najnowszy film Zacka Snydera miał być rewolucją w kontekście akcyjniaków science fiction, a okazał się kolejną pompatyczną produkcją reżysera, w której zrealizował swoje wizje i charakterystyczne ujęcia. Cóż, nie było tragicznie, ale wszyscy oczekiwali czegoś więcej - zwłaszcza w momencie braku materiału źródłowego w postaci komiksów. 

Marvels

A jeśli już przy komiksach jesteśmy, to nie można nie wspomnieć o pełnometrażowej premierze sprzed kilkunastu tygodni, która zadebiutowała w ramach Kinowego Uniwersum Marvela. Mowa oczywiście o sequelu filmy “Kapitan Marvel”, który, delikatnie mówiąc, okazał się sporą wtopą. Tytuł jest obecnie najgorzej ocenianym ze wszystkich, które pojawiły się w ramach kilkunastu lat funkcjonowania MCU. A to mówi wiele. 

Life Upside Down

Podchodząc do tej produkcji, moje oczekiwania były wysokie, a zainteresowanie ogromne. Zwiastun wydawał się obiecujący, a moja sympatia do Boba Odenkirka tylko potęgowała nadzieję na film wysokiej jakości. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. Nie znalazłem tu głębi "Better Call Saul" ani humoru charakterystycznego dla pełnometrażowych komedii romantycznych. Oceny nie zaskakują. 

Dzieci Kukurydzy

Wielokrotnie próbowano odświeżyć ten motyw, przenosząc go na nowo w realia współczesne. Czy jednak częste powtórzenia takiego pomysłu mogą się sprawdzić? Historia pokazuje, że rzadko kiedy. W tym przypadku również nie udało się ożywić starej legendy w sposób, który by zadowolił. To, co kiedyś budziło strach, teraz pozostaje jedynie bladym cieniem oryginału, a próby jego reanimacji wydają się niepotrzebne.

Rycerze Zodiaku

Cóż, aktorskie wersje kultowych anime nie są przepisem na sukces. Albo inaczej - jeśli uda się takie przedsięwzięcie zrealizować poprawnie, to mamy murowany hit, jak na przykład przy “One Piece” od Netflixa. Gdy jednak mamy do czynienia ze średnim zrozumieniem fenomenu oryginału, to dostajemy coś jak “Dragon Ball: Ewolucja”, albo tegorocznych “Strażników Zodiaku”. Fatalne oceny mnie nie zaskakują. 

Niezniszczalni 4

Ile razy można próbować  w ten sam sposób? Pierwsi “Niezniszczalni” byli naprawdę spoko i stanowili świetną laurkę dla klasyki kina akcji z ubiegłego wieku. Drudzy dorzucili jeszcze nieco dynamiki i też wypadali dobrze, ale czuć było lekką monotonię. W przypadku trzeciej części pozostała już głównie spora sztampowość i schematyczność. Czwóreczka miała być odświeżeniem, a okazała się… Generyczna i miałka. Szkoda. 

Egzorcysta. Wyznawca

Wiecie, co cechuje dobry sequel? Pozbycie się wad poprzednika i wniesienie wszystkiego na jeszcze wyższy poziom. Mówiąc o przeciętnej kontynuacji, mówilibyśmy o takiej, która przynajmniej dorównała poziomem. Jeśli jednak poruszamy temat wydanego w październiku ubiegłego roku “Egzorcysta: Wyznawca”, to mamy do czynienia z horrorem, w którym najstraszniejsze jest to, że wydaje się po prostu skokiem na kasę przy znanej marce.

Kokainowy Miś

Przyznam, że tworząc to zestawienie, niemal zapomniałem, że “Cocaine Bear” debiutował w tym roku… A jednak! Film miał przyciągnąć tłumy do kin i wywołać salwy śmiechu wśród widzów. Zamiast tego, częściej spotykał się z reakcjami mieszającymi politowanie z rozbawieniem. Cóż, fatalne oceny - zarówno od widzów, jak i krytyków - ani trochę mnie w tym przypadku nie dziwią. 

Miłość na nowo

Ten film miał być najczystszą i wyśmienitą ucztą dla miłośników gatunku, łącząc w sobie ekscytujące elementy podróży kosmicznych i podróży w czasie, a także dinozaury - co już samo w sobie brzmi obiecująco. Niestety, mimo tych wszystkich atrakcji, filmowi zabrakło akcji. Wydaje się, że duża część dynamicznych scen została wycięta, co ostatecznie osłabiło jego potencjał.

Puchatek: Krew i miód

Przedstawienie jednej z najbardziej ulubionych postaci dziecięcych w konwencji brutalnego horroru gore było decyzją, która nie mogła przejść bez echa. Odpowiedź publiczności i krytyków była jednoznaczna i głośna po seansie. To podejście do tematu, które miało szokować i przyciągać, w rzeczywistości okazało się nieudane, odchodząc od pierwotnej, sympatycznej natury postaci i tracąc tym samym swój potencjał.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper