The Last of Us II

The Last of Us: Part II Remastered - cena pójdzie z nową jakością?

Krzysztof Grabarczyk | 13.01, 10:00

Jakość to znak rozpoznawczy cenionego studia Naughty Dog. Czy jednak cenionego dawną miarą? Dożyliśmy interesujących czasów. Nierzadko dawni pionierzy zaliczają tendencję spadkową. Powodów takiego stanu rzeczy może być kilka. Przetasowania kadrowe, od szefostwa po zespoły oddelegowane do prac nad danym tytułem. Pewnych nazwisk obecnie nie znajdziemy już w szeregach studia (Amy Hennig, Richard Lemarchand, Christopher Balestra). Weszły młodsze pokolenia twórców, choć firmą wciąż rządzi ten sam Evan Wells, zatrudniony w firmie od 1998 roku, gdzie współtworzył kultowe Crash Bandicoot 3: Warped. Za chwilę ponownie wybierzemy się do postpandemicznego Seattle w odświeżonej oprawie. Czy tego oczekiwaliśmy w trzy lata po debiucie ostatniej studia?

Sławny cytat Troya Baker'a (Joel Miller): „Nie jesteście na to gotowi” miał zostać użyty przez jednego z autorów The Last of Us II: Part Remastered. Jest to raczej przesadą. Naughty Dog ma dość bogate doświadczenie w technicznej reedycji swoich gier, choć pierwsze próby były trudne. Powikłania związane z przeniesieniem The Last of Us na PlayStation 4 dały się twórcom we znaki. Port doceniono w mediach, a my dekadę później, oczekujemy na odświeżenie części drugiej.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gra spolaryzowała społeczność fanów od chwili debiutu latem, 2020 roku. Do dzisiaj jest przedmiotem zażartej dyskusji o poprawności politycznej, inności, oraz fabularnych decyzjach twórców. Nie da się ukryć, że przyniosła sławę Neilowi Druckmannowi, obecnemu wiceszefowi studia. Nie wszyscy darzą reżysera sympatią. Jest on również jednym z powodów odejścia Amy Hennig z firmy, choć nikt oficjalnie nigdy tego nie przyznał. Możemy się jedynie domyślać, jak naprawdę było. W oczekiwaniu na remaster spróbujmy się zastanowić, czy chcemy kolejnych kosmetycznych odświeżeń?

Narracja przede wszystkim

undefined

The Last of Us: Part II Remastered cechuje nie tylko lepsza oprawa. W krótkiej historii produkcji to już druga aktualizacja. Dwa lata temu, oryginalne wydanie doczekał się łątki odblokowującej animację na poziomie 60 klatek na sekundę. Sądziliśmy, że to wystarczy, a Sony jako producent zaprzestało powtórnego wydawania hitów od wewnętrznych studiów PlayStation. Dwie wersje reżyserskie (Ghost of Tsushima, Death Stranding) sugerowały powrót do niedawnych obyczajów. Na remake Part II jest zdecydowanie za wcześnie, ale pewnie doczekamy i tego dnia. Remaster nie uderzy już w nas narracją, jak zrobił to oryginał. Co ciekawe, sam reżyser przez chwilę bał się reakcji ze strony graczy, gdy nadszedł moment pojawienia się The Last of Us 2 na świecie. „Kiedy zaczęliśmy prace nad The Last of Us 2, wiedzieliśmy, że tworzymy coś kontrowersyjnego dla części odbiorców. Mimo to zdecydowaliśmy się robić to dalej. Kiedy doszło do wycieku, otrzymaliśmy negatywny odzew co do treści i zaczęliśmy się zastanawiać, czy gra odniesie sukces” - wspominał Nei Druckmann w wywiadzie dla Game Informera.

Medialna burza ustała, choć gra znów przypomina o sobie. Wartswie technicznej nie można absolutnie niczego zarzucić. Potrafi być traumatycznym doświadczeniem dla osób wrażliwszych na widok ludzkiej agonii. To nie w brutalizmie, hektolitrach krwi, ani w rozczłonkowanych ciałach tkwi "urok". W grze o wiele bardziej emocjonalne są starcia z ludzkimi przeciwnikami. Posłużę się lokacją, którą doskonale pamiętacie z wersji podstawowej: Hillcrest. Dochodzi tam do potężnego starcia z siłami WLF. Sam niechętnie zmuszam się do starcia z czworonożnymi towarzyszami żołnierzy WLF. Każde zabicie wywołuje reakcje pozostałych wrogów. Do dzisiaj gra jest w tej kwestii narracyjnym mistrzostwem, ponieważ emocje płyną tutaj nie z reżyserowanej sekwencji, a z czystej rozgrywki, gdzie sami kształtujemy przebieg starcia. Remaster znów o tym przypomni.

Czas na replay

undefined

Opcje odświeżeń dla The Last of Us II jeszcze się nie skończyły. Studio będzie eksploatować historię do maksimum, również w kontekście drugiego sezonu telewizyjnego show. Wiemy jednak, że to historia trudniejsza w odbiorze. Szkoda, że anulowano Frakcje, co byłoby świetnym dodatkiem dla The Last of Us Part II: Remastered, nawet jeśli powstawała jako oddzielna produkcja. Tymczasem musimy się zadowolić The Lost Levels, rogalikowym trybem przetrwania czy nowymi strojami dla postaci. Remaster jest również okazją do wydania gry na PC, co zapewne nastąpi niedługo później. Czy obędzie się bez technicznej fanaberii jak w pecetowym wydaniu Part I? Czas pokaże.

Opcja płatnej aktualizacji wydaje się najrozsądniejszym rozwiązaniem. Edycja pudełkowa to koszt prawie 250 złotych, choć znajdą się zapewne chętni na fizyczną wersję. The Last of Us II nadal wygląda i porusza się świetnie. Dzięki implementacji nowych mechanik w świecie gry (czołganie, uniki) gra bardzo różni się od poprzedniej odsłony. Tryb Grounded częściej daje szansę na wyjście bez szwanku nawet w obliczu przeważających sił wroga. Dzięki haptyce Dual Sense zmieni się sam naciąg łuku, a eksploracja Seattle, podziwianie tych wszystkich lokacji i ponowna lektura notatek smakują zawsze wybornie. Oby nie była to jedyna produkcja Naughty Dog na cały 2024 rok.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper