Pierwszy czarny koń 2024 roku - na kogo stawiam?
Rok 2023 był pełen niespodzianek i na pewno nie inaczej będzie w najbliższych 11 miesiącach. Już w lutym możemy być świadkami debiutu czarnego konia na rynku gier wideo. O jakiej produkcji mowa i dlaczego uważam, że akurat ta pozycja ma szansę odnieść sukces?
Mam na myśli Banishers Ghosts of New Eden, która jest tworzona przez twórców - w mojej opinii - dość niedocenionego Vampyra. Poprzednia gra tejże ekipy pozwoliła skupić się nam na Jonathanie Redzie, który po powrocie z frontu, gdzie piastował funkcję medyka, zostaje zaatakowany i przemienia się w "bestię" łaknącą krwi.
Następnie gra dała nam do dyspozycji średniego rozmiaru miasto, które jednak było wypełnione ograniczoną ilością mieszkańców. Nie było to jednak lenistwo twórców, a zamierzone rozwiązanie, które potem wpływało mocno na jedną z głównych mechanik gry - rozwój bohatera. Po wyssaniu krwi z mieszkańców otrzymywaliśmy punkty doświadczenia, choć eliminacja w taki sposób NPC-a mogła negatywnie wpłynąć na kondycję poszczególnych dzielnic. Twórcy postawili przed nami wiele trudnych wyborów moralnych, które sprawiły, że Vampyr został zrealizowany w bardzo ciekawy sposób.
Wybory, wybory i jeszcze raz wybory
Dlatego też wciąż żyjąc wspomnieniami z przygody Jonathana Reeda pokładam ogromne nadzieje w Banishers Ghosts of New Eden. Jeśli produkcja ta będzie przynajmniej na takim samym poziomie, co wymieniona wyżej pozycja Dontnod Entertainment, to myślę, że wielu z nas ją bardzo polubi. A jeśli zaoferuje coś więcej i w dodatku jeszcze lepiej wykonane, to na pewno będzie to pierwszy (zakładając, że Helldivers 2 czy nowa Yakuza nie okażą się przeogromnym, pozytywnym zaskoczeniem) czarny koń 2024 roku.
W Banishers Ghosts of New Eden odejdziemy od aż tak przygnębiających klimatów, choć sama warstwa fabularna nie jest cukierkowa. Wcielimy się Reda, a więc mężczyznę, który jest samotny i jednocześnie zagubiony po utracie swojej ukochanej. Już na początku zabawy spotka on Anteę, lecz nie w formie, którą ją zapamiętał - będzie ona duchem. Fabuła będzie opierać się więc na współpracy i jednocześnie motywach związanych z miłością. Zapewne niejednokrotnie odpowiemy sobie na pytanie, czy główny bohater zasłużył na tyle cierpienia i czy nie lepiej będzie, aby ukochana po prostu znikła z jego życia.
Deweloperzy postawią na wiele wyborów, przemieszczając Nowy Eden, a więc lokację, w której żyją duchy (które będziemy starać się łapać) i zwykli mieszkańcy. Przyjdzie nam rozwiązać wiele spraw, stając się detektywem - zdradzono już podczas pokazów, że jedna z misji polega na znalezieniu wskazówek dot. nawiedzania jednego z NPC-ów, a następnie podjęciu decyzji moralnej, która wpływa nie tylko na nawiedzioną osobę (to my będziemy musieli zdecydować, czy np. zleceniodawca dobrze postąpił, zabijając swojego przyjaciela ze względu na chodzący za nim głód), ale także na związek między Redem a Anteą - obwinianie ludzi (nawet wbrew swoim poglądom) ma sprawić, że ukochana wróci do normalnego świata. Nie będą to więc łatwe decyzje, bo z jednej strony nie będziemy chcieli krzywdzić mieszkańców, a z drugiej strony będzie nam zależeć na powrocie Antei.
Świat, który nie przytłoczy?
Co też wyróżnia nadchodzący tytuł, to mechanika przełączania się między głównymi bohaterami. Red żyje w normalnym świecie, a Andrea w tym należącym do duchów. Każdy z protagonistów ma swój własny zestaw umiejętności, a do tego potrafi dojrzeć inne rzeczy na mapie. Wachlowanie między nimi wydaje się być ciekawą mechaniką, która urozmaici wiele spraw fabularnych czy tych pobocznych. Coś podobnego widzieliśmy już choćby w The Medium, choć tam bohaterka była jedna, lecz świat został podzielony na dwie warstwy.
W grze znajdziemy też zarządzanie ekwipunkiem, lecz bardzo mocno przypomina ono to z Vampyra. Zdobędziemy więc lepsze wyposażenie, które po prostu założymy w losowym momencie rozgrywki, zwiększymy swoje obrażenia czy ochronę i tyle - nie ma tutaj nic skomplikowanego. Bardziej interesują mnie natomiast dodatkowe łamigłówki czy zagadki środowiskowe, które mogłyby wpłynąć na statystyki bohaterów. Dodatkowo świat ma nie być przeogromny, więc zapewne nie przytłoczy ilością pytajników.
W skrócie - dla fanów emocjonalnych i pełnych zwrotów akcji historii Banishers Ghosts of New Eden wygląda na konkretnego szpila. Osobiście nie mogę się doczekać premiery i tym samym liczę, że pod koniec roku będę mógł określić tę grę jako czarny koń 2024!
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Banishers: Ghosts of New Eden.
Przeczytaj również
Komentarze (33)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych