Tych bossów z gier na pewno kojarzycie. Najpopularniejsi końcowi przeciwnicy ostatnich lat
Gry wideo mają kilka elementów, które zdają się w wielu przypadkach wspólne - niezależnie od roku premiery, gatunku, czy też budżetu. Wiecie, takie aspekty, które zdają się swoistymi fundamentami zabawy. Dziś już na pewno nie niezbędnymi, natomiast w dalszym ciągu mającym spore znaczenie i pojawiających się wyjątkowo często. Każdy byłby w stanie wymienić ich przynajmniej kilka.
Ja dziś chciałbym się skupić na jednym - na bossach. W produkcjach z tej branży utarło się już, że w jakiejkolwiek postaci warto wrzucić końcowego przeciwnika (albo nawet kilku!), aby podkręcić poziom trudności, a także odpowiednio podpompować emocje gracza i zapewnić mu przyjemną gratyfikację, gdy już się z nim upora. Gdy mamy tryb fabularny, to zazwyczaj taki typ ostatecznej przeszkody pojawia się w różnych wersjach.
Ja dziś chciałbym podzielić się dziesięcioma tymi, którzy w ostatnich latach zdecydowanie zdobyli odpowiedni rozgłos. Założeniem tekstu byłoby wybranie przykładów z różnych gier i serii, bowiem nie chciałem tu wrzucać wyłącznie przykładów z soulsów i ich pochodnych. Pojawią się więc typy bossów trudne do pokonania, a także bardzo łatwe. Wymagające intensywności, a kiedy indziej strategii. Nie przedłużając - oto moja lista tych najpopularniejszych!
UWAGA NA SPOILERY!
Ganon (The Legend of Zelda: Breath of the Wild)
W "Breath of the Wild" Ganon pojawia się jako Calamity Ganon, zły duch, który zniszczył królestwo Hyrule. I właściwie od samego początku robimy w grze wszystko, by wreszcie się z nim zmierzyć. Możemy oczywiście spróbować swoich sił w każdym momencie, ale umówmy się - bez odpowiedniego podejścia i masy mocnych umiejętności oraz broni - nie ma to najmniejszego sensu.
Resident Evil 2 Remake (Mr X)
Kolejna niezwykle znana pozycja. Oczywiście w praktyce mamy tu do czynienia “zaledwie” z odświeżeniem oryginalnego pomysłu, ale biorąc pod uwagę popularność odświeżenia kultowej części Resident Evil, błędem byłoby go tu nie umieszczać. I trzeba przyznać, że choć Mr. X to raczej jeden z tych typów, którzy zachodzili nam za skórę długotrwale, to na pewno dali się zapamiętać.
Lord Shimura (Ghost of Tsushima)
Jeśli daliście się emocjonalnie pochłonąć znakomitemu Ghost of Tsushima, to jestem przekonany, że ta ostateczna walka dała Wam się we znaki pod względem buzujących uczuć. Jedna z piękniej przedstawionych walk z bossem, w jakich miałem przyjemność uczestniczyć. I nie chodzi tu nawet o samo opracowanie starcia, a o otoczkę, która wokół niej nieustannie narastała. Coś pięknego.
Isshin (Sekiro: Shadow Die Twice)
Kolejna propozycja to głowa rodziny Ashina i jeden z głównych wrogów, z jakimi musieliśmy się zmierzyć w Sekiro: Shadow Die Twice. Walka z Isshinem jest ekstremalnie wymagająca i dynamiczna, a przy tym wymaga sporej precyzji. Osobiście wspominam go właśnie ze względu na bardzo wysoki poziom trudności, ale także na świetnie zrealizowaną choreografię pojedynku. Zapada w pamięć, to trzeba przyznać.
Hades (Hades)
Kto by się spodziewał takiego bossa w grze o takim tytule, prawda? W hitowej produkcji od Superhiant Games Hades pełni rolę głównego wroga i oczywiście ma na celu nie dopuścić do sytuacji, w której wydostaniemy się z jego królestwa. Sama walka jest bardzo intensywna, ale muszę przyznać, że mi chyba najlepiej utkwił w pamięci ze względu na swoje kwestie dialogowe. Naprawdę fajnie zrobiona postać!
Odin (God of War: Ragnarok)
Biorąc pod uwagę, jak znakomitym tytułem był God of War: Ragnarok i w jakim stopniu angażował w swój świat każdego gracza, niemal obowiązkowo trzeba tu wrzucić jednego z bossów, z którymi przyszło nam się tam zmierzyć. Przyznam, że długo zastanawiałem się, czy wrzucić tu Thora czy Odyna, ale koniec końców zdecydowałem się na drugiego z nich. Podzielacie ten wybór, czy lepiej wspominacie pierwszego?
Venom (Marvel’s Spider-Man 2)
Ależ to było intensywne starcie na wielu poziomach, znakomita realizacja pod względem fabularnym, kapitalne wstawki QTE, a do tego oczywiście płynność i dynamika pojedynków, jakie od samego początku oferowało nam Insomniac Games. A jeśli dołożymy do tego, że mierzyliśmy się tu z naszym najlepszym przyjacielem… Coś wspaniałego! Ogromna poprawa względem jedynki.
Abby (The Last of Us 2)
Zdaję sobie sprawę, jak kontrowersyjny jest to wybór i z jak wieloma skrajnymi opiniami może się spotkać, ale… Umówmy się, każdy, kto grał w TLOU 2 i dobrze się w tym tytule bawił - a takich osób nie brakuje - doceni głębię ostatniej sceny i wagę dojrzałości obu bohaterek. To oczywiście bardzo nietypowa forma ostatecznego pojedynku i boss, któremu daleko do skrajnie złej postaci. Może właśnie ta wyjątkowość jest tu tak dużą wartością dodatnią?
Orphan Of Kos (Bloodborne)
Zdecydowanie jedno z najtrudniejszych, najbardziej wymagających starć, w jakich miałem okazję brać udział w ostatnich latach. Do Bloodborne podchodziłem wielokrotnie, ale gdy już się człowiek wciągnie, to połyka ten świat. Tak mi jednak ten przeciwnik zalazł za skórę, że nie potrafię go przemilczeć. I chyba jeszcze długo nie zapomnę, ile potu musiałem przelać, aby się z nim uporać. Cóż, umówmy się, nie jestem mistrzem trudnych gier.
Malenia (Elden Ring)
Wymowne jest to, że tego bossa z jednej z najlepszych produkcji ostatnich lat zna wielu fanów gier wideo - nie tylko tych, którzy mieli okazję grać w Elden Ring. Pojawiał się na całej masie materiałów promocyjnych, przewija się w wielu wyzwaniach graczy, a koniec końców jest tym, o którym trudno zapomnieć - ze względu na rozgłos, trudność i formę walki, która na długo zapada w pamięci.
Przeczytaj również
Komentarze (54)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych