mass effect 2

Mass Effect 2 ma 14 lat i... to dalej jedna z najlepszych gier w historii

Mateusz Wróbel | 04.02, 12:00

Dokładnie 26 stycznia 2010 roku na rynku pojawiło się Mass Effect 2. Pierwotnie na komputerach osobistych oraz konsolach Xbox 360, ponieważ deweloperzy potrzebowali dodatkowego roku, aby wydać wielkiego RPG-a akcji również na PlayStation 3. Dzisiaj jest idealny moment na wspominki związane z tą częścią historii komandora Sheparda.

Nawet pomimo "wieku" w oryginalnego Mass Effecta 2 zagrywałem się z wielką przyjemnością kilka lat temu. Z całej trylogii to właśnie "dwójkę" ukończyłem najwięcej razy i to za każdym razem mając wielkiego banana na twarzy. Czegoś takiego nie uświadczyłem nigdy przy Mass Effect 1, gdzie poruszanie się postacią, strzelanie czy sam projekt poziomów w lokacji nie był aż tak przyjemny, jak miało to miejsce w wymienionej wyżej kontynuacji.

Dalsza część tekstu pod wideo

Twardym orzechem do zgryzienia był Mass Effect 3, przy którym lubiłem odpaść po pewnym czasie zabawy. Tutaj akurat BioWare postawiło na więcej otwartych przestrzeni, niepotrzebnych aktywności sztucznie wydłużających czas rozgrywki, a wszystko to nie wpływało pozytywnie na samą myśl, że zbliżam się wielkimi krokami do końca przygody pierwszego ludzkiego Widma. Czapki z głów jednak za rozszerzenie fabularne o nazwie Cytadela, które do dzisiaj uważam za jeden z najprzyjemniejszych dodatków.

Mass Effect 2 wielkim hitem

Mass Effect 2

Skupiając się natomiast na Mass Effect 2, dlaczego akurat ta gra zaskarbiła sobie sympatię - i to nie tylko moją, ale większości fanów trylogii BioWare (jeśli wolicie ME1 lub ME3 od ME2, chętnie poczytam w sekcji komentarzy uzasadnienie waszego wyboru!)? Wyróżnić trzeba przede wszystkim warstwę techniczną - już Mass Effect 1 powstał na bazie Unreal Engine 3, który był wyłącznie "szkieletem", bo deweloperzy opracowali wiele systemów odpowiadających za choćby eksplorowanie kosmosu czy walki drużynowej.

Podczas produkcji Mass Effect 2 było więc sporo czasu, aby przerzucić te rozwiązania do nowej części produkcji, a przy tym bardziej skupić się na oprawie wizualnej, usprawnieniu dostępnych już mechanik czy wprowadzeniu tych nowych, jak choćby skanowanie planet, co potem przerzucało się na zbieranie surowców i ulepszanie wyposażenia czy systemów statku. Finalnie było to bardzo przemyślane, bo jak dobrze wiemy, im więcej upgrade'ów zamontowaliśmy, tym większa była szansa na przeżycie całej ekipy podczas finałowej bitwy ze Zbieraczami.

A będąc już przy historii, to była ona naprawdę wyjątkowa. Dzisiaj rzadko które produkcje potrafią utrzymywać w napięciu przez całą opowieść, a Mass Effect 2 zrobiło to wyśmienicie - na początku Sheparda czeka tragiczny los, następnie współpracujemy z organizacją, która wyrządziła wiele krzywd w ME1 i nie cieszyła się dobrą reputacją (co tym bardziej podgrzewało atmosferę wokół bycia pierwszym ludzkim Widmem), spotykamy starą znajomą, dowiadujemy się o zaginionych kolonistach, aby dopiero w drugiej części gry poznać swoich głównych przeciwników i odbywać wyścig z czasem. Wszystko wydawało się być dopięte na ostatni guzik, a efekt WOW nie schodził z twarzy aż do ucieczki z przekaźnika Omega 4.

Minusów brak

Mass Effect 2

Oczywiście fabuła nie byłaby tak wyjątkowa, gdyby nie świetnie napisani bohaterowie. Czapki z głów dla scenarzystów, bo do dzisiaj sporo miejsca w moim sercu ma zagubiona Jack, zasmucony Thane, opiekuńcza Tali, wyluzowany Garrus, a nawet początkowo nieufna Miranda. Każda z postaci kierowała się czymś innym, a poznawanie ich poprzez opcjonalne rozmowy na Normandii było czymś wyjątkowym. Wisienka na torcie to także misje lojalnościowe, dzięki którym kompanów Sheparda nie dało się nie polubić.

W przerwie od wykonywania najważniejszych aktywności mogliśmy pobiegać po Cytadeli, Illium czy Omedze w poszukiwaniu nowych zadań. Do tego doszły też misje N7, które były proste i krótkie - niby zapychacze, a jednocześnie tzw. "odmóżdżacze", które polegały na ubijaniu wrogów, zabraniu danych i ewentualnie wykonaniu jakichś prostych celów. Dobitnie przekonałem się o tym, ogrywając ME2 w ramach pakietu Edycja Legendarna.

Pisząc ten tekst, ciężko znaleźć mi rzecz, która nie przypadła mi do gustu podczas zabawy w Mass Effect 2. To idealny RPG, który angażował od pierwszej do ostatniej minuty rozgrywki - choć tutaj przyczynił się do tego fakt, iż opowieść nie była przeciągnięta w nieskończoność. Scenarzyści wiedzieli, co chcą przedstawić, a przy tym zapewnili zapadających w pamięć bohaterów. Programiści również wykonali kawał solidnej roboty, bo produkcja pod względem technicznym była ideałem. Do dziś pamiętam, że nawet na wysłużonym PC z procesorem AMD Athlon X2 250 bez problemu bawiłem się w tejże przygodzie Sheparda w 60 FPS-ach w rozdzielczości Full HD. To były czasy...

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper