DLC ostatnich lat, które zachwyciły. Te dodatki dały mnóstwo przyjemności!
Umówmy się - dodatki do gier wideo to nieodłączny element naszej branży. Były z nami od zawsze i pewnie na zawsze zostaną, albowiem mówimy o czymś, co wiąże się z korzyściami dla obu stron - twórcom pozwala wyciągnąć jeszcze nieco kasy przy okazji obcowania w ramach tej samej gry, a gracze mogą wydłużyć nieco swoje przygody w ulubionych światach i z ukochanymi bohaterami.
I jasne - często mierzymy się z sytuacjami, które niekoniecznie nam pasują. Mowa tu o tych, gdzie część podstawowej wersji gry przerabiana jest na płatny dodatek, albo tych, gdy cena za DLC jest po prostu przesadnie zawyżona. Nikt z nas nie lubi płacić dużo za mało zawartości - nawet jeśli jakość jest wysoka. Z tego względu wcale nie tak łatwo jest idealnie wstrzelić się w wymagania.
Dziś chciałbym jednak przyjrzeć się tej pozytywnej stronie dodatków. Przygotowałem dla Was dziesięć rozszerzeń do podstawowych wersji gier, które w ostatnich latach zachwyciły. Aby jednak nie cofać się przesadnie w historii, ograniczyłem zestawienie do minionej dekady - a więc od 2014 roku włącznie. Dodatkowo, chciałbym się tu skupić wyłącznie na pełnoprawnych dodatkach, a tych samodzielnych, które wchodzą nieco w ramy spin-offów. Tak więc - do rzeczy!
Los Atlantydy (Assassin's Creed Odyssey)
Zacznijmy od rozszerzenia, które było drugim ogromnym, jakie pojawiło się w ramach Assassin’s Creed Odyssey. I choć potrafię zrozumieć, że nie każdemu przypadło ono do gustu, to osobiście nie potrafię nie docenić rozmachu, jaki nam tam zaoferowano. Dostaliśmy możliwość wyczekiwanego wejścia w zaświaty i stawania w szranki z mitycznymi bestiami! Spora dawka fantasty, ale tego oczekiwałem!
The Old Hunters (Bloodborne)
W 2015 roku światło dziennie ujrzało jedno z najbardziej wyczekiwanych DLC - The Old Hunters do kapitalnie przyjętego Bloodborne’a. Ja można się domyślać, produkcja umożliwiła nam wzięcie udziału w zupełnie nowej opowieści i uchylała rąbek tajemnicy odnośnie do historii świata, który zdążyliśmy poznać przy okazji podstawowej wersji gry. A stworzone na potrzeby dodatku lokacje do dziś robią na mnie ogromne wrażenie!
(Happy Home Paradise) Animal Crossing: New Horizons
Do pewnego momentu mogło się wydawać, że najnowszy Animal Crossing daje tyle możliwości i oferuje tak wiele godzin znakomitej zabawy, że nie potrzebuje dodatków… A jednak! Nintendo postanowiło zaoferować graczom ogromną niespodziankę i przygotowali sporych rozmiarów rozszerzenie, które pozwalało nam poczuć się niczym architekci wnętrz. Aranżowanie domków, wpływ na okolicę i wiele więcej… Trudno się tam nudzić.
(Iki Island) Ghost of Tsushima
Wiem, że nie każdy jest fanem tego, w jaki sposób deweloperzy podeszli do tego dodatku, ale ja sam - jako wielki fan podstawowej wersji gry - bawiłem się kapitalnie. Zwłaszcza że oddano w nasze ręce możliwość podróżowania po zupełnie nowych, nieodkrytych jeszcze terenach. Wyspa Iki zrobiła na mnie ogromne wrażenie i mam nadzieję, że podobne doznania wizualne czekają mnie w potencjalnym sequelu.
(Iceborne) Monster Hunter World
Jeśli miałbym dać podręcznikowy przykład “dużego dodatku”, to napisałbym chyba właśnie o tym tytule. Capcom nie tylko przygotował nam tytułową krainę w bardzo mroźnym klimacie, ale dorzucił masę mniejszych lokacji i ogrom zupełnie nowych bestii, które wymagają świeżego podejścia. Nie można ukryć, że bardzo pomagały w tym nowe narzędzia, odświeżony system walki i sporo innych atrakcji, które przygotowano w ramach DLC.
(The Frozen Wilds) Horizon Zero Dawn
Może nie jest to rozszerzenie, które zachwycałoby długością, ale pozwalało spędzić więcej czasu z Aloy w tak kapitalnie zaprojektowanym świecie, więc… Chyba nie ma co narzekać? Ogromnym powiewem świeżości była oczywiście mroźna kraina na samej północy mapy, która oferowała nam nowiutkie widoki, kilka tajemniczych postaci i zgłębienie tajemnicy plemienia Banuków. Czego chcieć więcej?!
(Burning Shores) Horizon Forbidden West
Nie można także zapomnieć o DLC do kolejnej części opowieści o Aloy, a więc stworzonym przez Guerrilla Games i wydanym w ubiegłym roku “Burning Shores”. Sytuacja zbliżona do poprzedniej części - zupełnie nowa kraina (choć na terenach, które możemy dziś kojarzyć w nieco innej wersji), a także opcja na kontynuowanie fabuły z podstawki. Dla wielu osób niższy poziom niż wcześniej, ale osobiście bawiłem się dobrze.
(Widmo Wolności) Cyberpunk 2077
A jeśli jesteśmy już przy dodatkach z ubiegłego roku, to nie można nie wspomnieć o Widmie Wolności wydanym przez CD Projekt RED. Ta ekipa udowadniała już kilkukrotnie, że wiedzą, w jaki sposób podchodzić do rozszerzeń i zrobili to ponownie. Kapitalna historia, cudowny powrót do Night City i dopracowanie wszystkiego nawet w najmniejszych szczegółach. No - nie wspominając o angażu takiego gościa jak Idris Elba!
(Serce z Kamienia) Wiedźmin 3: Dziki Gon
Nie rozstawajmy się z CD Projekt RED, bowiem gdy pisałem, że pokazywali już, że stać ich na wiele, to nie kłamałem. Pierwszy dodatek do Wiedźmina 3 okazał się ogromnym sukcesem i prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Fabuła prowadzona wokół Pana Lusterko zdecydowanie dowiozła i na dłuższą metę trudno się tam było do czegoś przyczepić. Mówiąc oględnie - podtrzymano wysoką jakość z podstawowej wersji gry.
(Krew i Wino) Wiedźmin 3: Dziki Gon
Samo zestawienie nie jest rankingiem, a kolejność przedstawianych dodatków nie została sporządzona na bazie ich jakości. Nie będę jednak krył, że to konkretne rozszerzenie jest moim ulubionym. Krew i wino, a więc drugie DLC do Wiedźmina 3, które ukazało się w 2016 roku, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Baśniowe Toussaint, fenomenalna kampania fabularna i masa atrakcji. Idealny dodatek? Cóż, na pewno bliski perfekcji.
Przeczytaj również
Komentarze (41)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych