Stellar Blade - ta gra przywraca wiarę w koreańskich twórców
Koreańskie studia deweloperskie są kojarzone głównie z grami MMO. Ten stan rzeczy powoli ulega zmianie. W zeszłym roku zagraliśmy w koreańską adaptację słynnej postaci autorstwa włoskiego powieściopisarza, Carlo Collodiego. Mowa o Lies of P. Projekt czerpał oczywistą inspirację z największego osiągnięcia studia From Software, Bloodborne. Teraz przyszła kolej na Shift Up. Ten deweloper zasłynął z mobilnej gry, Nikke: Goddess of Victory, która trafiła również na komputery z systemem Windows. Oczywiście gra zdobyła sławę głównie pośród azjatyckich odbiorców. Nic dziwnego patrząc na stylisykę oraz gameplay. Typowy dla tamtejszego elektoratu. Nadchodzące Stellar Blade to już druga próba zdobycia uwagi zachodniej publiki.
Lies of P udała się ta sztuka. Wystarczyło złożyć w całość najlepsze cechy popularnych za Oceanem gatunków, ubrać w ciekawą narrację i stworzyć odpowiedni poziom wyzwania. Do gry wciąż chętnie wracamy, a ubicie kilku bossów to nie lada osiągnięcie. Winszuję śmiałkom, którym udało się wywalczyć platynowe trofeum w tej arcyciekawej produkcji. Deweloper, studio Round 8 było przedtem zupełnie obce graczom ze Stanów Zjednoczonych i Europy. Dzisiaj wielu oczekuje na sequel Lies of P. To po prostu bardzo solidna produkcja i choć gorsza od Bloodborne to zdecydowanie ciekawsza od niezłego Steelrising. Teraz przyszła wiosna, a wraz z nią Eve.
Wszystko zaczęło się od szumnej nazwy, Project Eve. W 2021 roku do drzwi Shift Up zapukali oficjele z Sony. Zainteresowanie projektem okazał Shuhei Yoshida (obecnie emerytowany), ówczesny szef Sony Worldwide Studios. Wsparcie Sony jest znaczące w projekcie. Producent PlayStation wspomógł lokalizację gry (22 języki), marketing, testowanie gry, a ponadto zapewnił narzędzia deweloperskie oraz wsparcie techniczne. Testując opublikowaną wersję demonstracyjną Stellar Blade ciężko wyjść z podziwu. Angażujący system walki i eksploracja ruin naszej dawnej cywilizacji to dla mnie dwa kluczowe argumenty przemawiające za zakupem produkcji w dniu premiery.
Ostra jak brzytwa
Walka w Stellar Blade nie jest może tak zaawansowana, jak w Rise of the Ronin, które bryluje pod kątem systemowym. Gra studia Team Ninja, choć nie zawsze zachwyca wizualnie - stanowi jedną z najlepiej opracowanych mechanik od lat. Zrozumie tylko ten, kto zagra. Przygodę Eve otwiera epicka batalia, w której mamy chwilę na zapoznanie się z mechanikami rozgrywki. Te są oczywistym dziełem inspiracji. Reżyser Stellar Blade wskazuje NieR: Automata. Wybitna produkcja od mistrza Yoko Taro wciąż zachwyca. Graficznie nigdy nie zabłysnęła, lecz to w świecie przedstawionym, genialnej ścieżce audio i walce skrywa się ogromny potencjał. Stellar Blade już teraz nie uniknie oczywistych porównań. Koreańskie zespoły bacznie obserwują poczynania kolegów po fachu. Jak widać, są pojętnymi uczniami.
Dawno nie było takiej gry. Choć Stellar Blade zakwalifikowane jak action-rpg, trudno nie dostrzec slasherowego rodowodu produkcji. Ten projekt czerpie również inspiracji z mangi i anime, jaka powstawała na początku lat 90. Chodzi o pewną dysproporcję akcji i dialogów. Stellar Blade w 60% koncentruje się na czystej rozgrywce, gdzie reszta jest zarezerwowana dla filmowej narracji. „Walki opierają się na atrakcyjnej protagonistce dzierżącej ostrze. Wycisnęliśmy z tego wszystko co się da w kwestii rozgrywki" - tłumaczy reżyser projektu, Hyung Tae-Kim. Przetestujemy grę już za kilkanaście dni. Stellar Blade jest ostatnią grą w katalogu PS5 na najbliższe miesiące. Cieszy, że Sony inwestuje w takie produkcje, które niekoniecznie stawiaja na oprawę lecz gameplay. Świetnym przykładem jest Rise of the Ronin. Gra nie porywa wizualnie, lecz pochłania modelem rozgrywki.
Dziewczyny w akcji
Kobiecość od lat promowana jest autentycznością. Zrezygnowano z nadmiernej seksualizacji płci pięknej. Aloy z Horizon: Forbidden West, Ellie Williams czy Abby to tylko kilka przykładów. W czasach debiutu Core Design, sukces Lary Croft opierał się na mocnej aprobacie ze strony męskiej części publiczności. Toby Gard, jeden z autorów oryginalnego Tomb Raider nie chciał się pogodzić z tym faktem. Do dzisiaj twierdzi, że to dzięki samej grze, bo jest po prostu dobra. Cóż, niech tak będzie. Tymczasem, Stellar Blade rozhulało dyskusję na temat kobiet w grach. Postać Eve jest nadmiernie wyidealizowana, co zresztą jest wpisane w poczet azjatyckich twórców gier. W poprzedniej grze Shift Up, Nikke również gramy kobiecymi awatarami z przesadnie wyeksponowanymi wdziękami. Zawsze tak było po stronie wschodnich studiów deweloperskich. Spójrzmy na żeńskie postacie ze świata Devil May Cry, Resident Evil czy Soul Calibur, o Dead or Alive nie wspominając.
Zadaniem Stellar Blade jest przekonać do siebie graczy. Wersja demonstracyjna wypadła bardzo dobrze, o czym pisaliśmy w naszym playteście. Ostra rozgrywka, gorąca bohaterka i fantastyczny świat nie pozwalają przejść obok tej produkcji obojętnie. Masa contentu do odblokowania, w tym nowych strojów dla bohaterki, świetna muzyka i nienaganna oprawa. To wszystko już widzieliśmy blisko siedem lat, gdy do sprzedaży trafiło NieR: Automata. Nie wiem jak Wy, ale ja zdążyłem się już mocno stęsknić za taką przygodą. W Stellar Blade po prostu muszę zagrać. Gra przywołuje moje dawne zamiłowanie do slasherów, a do tego spina ze sobą flow Automaty i elementy jrpg. Premiera już 26 kwietnia.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Stellar Blade.
Przeczytaj również
Komentarze (57)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych