Chłopiec i jego pies. Jak powstał film, który wpłynął na kształt świata gier Fallout
Wiele było w historii kinematografii przypadków, w których stosunkowo słabo dziś kojarzony film natchnął twórców wielu późniejszych produkcji, osadzonych w bardzo podobnych uniwersach. Taką pozycją jest bez wątpienia “Chłopiec i jego pies” L. Q. Jonesa, wymieniany powszechnie jako obraz, który wpłynął nie tylko na kształt wielu kolejnych produkcji z nurtu postapokaliptycznego, ale także na świat gier z serii “Fallout”.
Choć zagrożenie globalnym konfliktem nuklearnym nie wydaje się obecnie pierwszym problemem cywilizacji, wiele głośnych, mainstreamowych produkcji z ostatnich miesięcy wyraźnie o nim przypomina. Wśród takich pozycji należy wymienić nie tylko nagrodzonego siedmioma Oscarami na ostatniej gali “Oppenheimera” Christophera Nolana, ale również japońską “Godzillę Minus One”. Otwarcie nawiązującą do niezwykłej wręcz powagi filmu Ishiro Hondy z 1954 roku, rozpoczynającego cały cykl efektownych produkcji o kaiju, będących później zwykle - zwłaszcza w amerykańskim wydaniu - tworami typowo rozrywkowymi. Podobne motywy eksploruje również najgłośniejsza serialowa pozycja ostatnich tygodni, czyli amazonowski “Fallout”, bazujący na serii gier, rozpoczętej w 1997 roku dziełem Interplay, kontynuowanym później m.in. przez Black Isle i Bethesdę.
Jednym z wielu smaczków, jakie bez trudu dostrzeże praktycznie każdy miłośnik popkultury, obecnych w serialu, jest nawiązanie do filmu “Chłopiec i jego pies”, w którym występuje - grany przez Waltona Gogginsa - Cooper Howard, znany później pod postacią Ghoula. Słynny obraz w reżyserii L. Q. Jonesa pojawił się w kinach jeszcze przed pierwszym widowiskiem Franka Millera z serii “Mad Max”, który zresztą niewątpliwie wiele mu zawdzięcza. Do inspiracji tym stosunkowo słabo dziś kojarzonym obrazem przyznawali się zresztą również twórcy pierwszej gry “Fallout”, którzy w dużej mierzy oparli na niej kształt uniwersum, przemierzanego przez głównego bohater samej rozgrywki.
W 1975 roku opowieść o wędrówce 18-letniego Vica przez postapokaliptyczny świat przyszłości, zniszczony przez zagładę nuklearną musiał jednak wyglądać dość osobliwie. Po pierwsze bowiem, jedynym towarzyszem w owej podróży był pies, nazywany Blood, z którym chłopak potrafił się porozumiewać telepatycznie. Po drugie, ów czworonóg pomaga bohaterowi nie tylko w znajdowaniu jedzenia i łupów, ale także kobiet, które są przez niego traktowane czysto przedmiotowo. Po zapoznaniu z Quillą Jones Vic trafia wraz z nią do Topeki, jednego z miast podziemnego świata, zarządzanego przez specyficzny triumwirat i wyglądającego tak, jakby od czasu lat 50’ czas zupełnie się tam zatrzymał. Twórcą podstawy literackiej do scenariusza tego filmu był Harlan Ellison, niezwykle barwna postać, kojarzona dziś przede wszystkim jako popularny pisarz fantastyczny, który sam planował zrealizowanie filmu na jego podstawie.
Aktor żółtodziób, pies-rutyniarz
Mimo iż Ellison jest dziś uznawany za jednego z najciekawszych pisarzy fantastycznych, którego pomysły wpłynęły na wiele wielkich serii filmowych z późniejszych dekad, jego twórczość długo była w Polsce niemal zupełnie nieznana. W 2002 roku nakładem wydawnictwa Solaris ukazał się u nas zbiór opowiadań “Ptak śmierci”, a dopiero pod koniec drugiej dekady XXI. wieku doczekaliśmy się poważnego, dwutomowego dzieła “Wszystko, co najlepsze” prezentującego właściwie wszystkie najważniejsze dzieła tego autora, o którym sama Ursula Le Guin pisała: “Nie mogę sobie wyobrazić science fiction późnego XX wieku bez Harlana Ellisona. Byłoby nudno!”.
Opowiadanie “Chłopiec i jego pies” po raz pierwszy ukazało się w 1969 roku, ale Ellison od początku myślał o nim jako o podstawie do scenariusza, dlatego też błyskawicznie zabrał się za jego adaptację. Wkrótce jednak dopadła go, jakże typowa dla jego profesji, blokada twórcza, która uniemożliwiła mu zrealizowanie pierwotnego planu. Wkrótce materiałem zainteresował się jednak reżyser i aktor L.Q. Jones, który ostatecznie postanowił sam napisać skrypt do nowego filmu. Praca nad nim miała mu zająć w sumie ponad rok, przede wszystkim dlatego, że zajmował się nią w nocy, podczas gdy w dzień zarabiał na życie, grając w przeróżnych produkcjach filmowych i telewizyjnych. Ukończenie wspomnianego skryptu było jednak zaledwiepierwszym problemem jakie autor napotkał na drodze do realizacji tej produkcji. Zapewne bowiem z uwagi na obecność wielu odważnych, by nie powiedzieć brawurowych motywów, jak również skojarzenie z nie tak popularnym jak dziś nurtem postapokaliptycznym, początkowo żadna duża wytwórnia nie chciała sfinansować tego filmu. Ostatecznie za jego realizację zabrała się więc firma samego Jonesa, LQ/Jaf Productions, a sam zainteresowany musiał na nią wyłożyć ze swojej kieszeni aż 400 tysięcy dolarów i na tyle właśnie dziś jest szacowany budżet tego obrazu.
Sporo problemów nastręczało oczywiście znalezienie odpowiedniego kandydata do głównej roli, do której ponoć przesłuchano ponad 600 kandydatów. Najlepszym ostatecznie okazał się późniejszy gwiazdor telewizji w “Policjantach z Miami” Don Johnson, w trakcie realizacji zdjęć do tego filmu nie mający jeszcze nawet 25 lat. Według samego Jonesa rola ta wymagała od aktora sporych umiejętności, jako że przez większą część prac na planie Johnson musiał współpracować ze zwierzęciem. Na szczęście jego partner, pies Tiger był doświadczonym członkiem ekipy, mając za sobą m.in, grę w kilku odcinkach serialu “The Wild Bunch”. Z kolei Lou Craddocka od początku miał zagrać dobry znajomy samego reżysera, Robert Ryan, u którego jednak w tym czasie nieszczęśliwie zdiagnozowano raka i zmarłego w 1973 roku artystę ostatecznie zastąpił, dobrze kojarzony z wielu ówczesnych obrazów, Jason Robards. Początkowo w obsadzie miał się znaleźć również sam James Cagney, który użyczyłby głosu Bloodowi, ale ostatecznie uznano, że jego osoba mogłaby odracać uwagę od postaci gadającego psa-telepaty, dlatego z niego zrezygnowano.
Od nudnego filmu po kultowy klasyk
Ukończony już film L.Q. Jonesa był jeszcze przed oficjalną premierą pokazywany na jednym z konwentów science fiction, gdzie gościł zresztą sam Harlan Ellison. Tuż po pokazie odbyła się zwyczajowa sesja pytań i odpowiedzi, na której najwięcej zarzutów dotyczyło części toczącej się pod ziemią. Widownia niemal powszechnie uznawała ją za zbyt wolną i po prostu nudną, czemu w żaden sposób nie potrafił zaprzeczyć sam autor. Tłumaczył wtedy, że zamiarem reżysera było oddanie rzeczywistej atmosfery jaka mogłaby panować w takim miejscu, co ponoć jednak w żadnym stopniu nie przekonało widzów.
Nie był to jedyny problem jaki sam Ellison miał z obrazem na podstawie własnego opowiadania. Jednym z najlepiej odbieranych elementów tego dzieła było jego ironiczne zakończenie, podobające się głównie amatorom czarnego humoru, którego jednak nie było w opowiadaniu. Sam autor otwarcie sprzeciwiał się temu finałowi. Ostatecznie jednak dał za wygraną, uznając że LQ Jones dużo lepiej czuł to, co może się spodobać widowni. Mimo bowiem wspomnianego już chłodnego przyjęcia na samym początku i wielu narzekań krytyków, na czele z Gene’m Siskelem, który dał temu obrazowi 1.5 gwiazdki na cztery, jak również kiepskich wyników finansowych, z czasem film nie tylko dorobił się kultowego statusu, przynoszącego twórcom prawie siedem milionów dolarów zysku, ale również okazał się jednym z pierwszych obrazów niezwykle popularnego filmowego nurtu. Sukces był tak duży i niespodziewany, że już jakiś czas później Jones zaczął prace nad sequelem, roboczo zatytułowanym "A Girl and Her Dog”, ale na przeszkodzie w realizacji filmu stanęła m.in. śmierć Tigera.
“Ten film wyprzedził swoje czasy o jakieś 20 lat!” - stwierdził w jednym z wywiadów Harlan Ellison, dodając również, że pewnego dnia otrzymał telefon od samego George’a Millera, który miał wtedy przyznać, że wiele elementów obecnych w przełomowym dla samego nurtu filmie z 1979 roku zostało wprost zaczerpniętych z obrazu L.Q. Jonesa. Choć zaś sam Australijczyk w zasadzie nigdy publicznie się do tego nie przyznał, to jednak coś może być na rzeczy. “Jest rok 2024, przyszłość której prawdopodobnie dożyjesz” - brzmiał jeden ze sloganów reklamujących “ A Boy and his Dog” i o ile obecna rzeczywistość na szczęście w żadnym stopniu nie przypomina tej wykreowanej przez Ellisona i Jonesa to niewątpliwie umeblowała ona wyobraźnię następnych pokoleń widzów, co znajduje swoje odzwierciedlenie choćby w święcącym teraz triumfy serialu Amazona.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych