PS1

10 niedocenianych perełek z PS1

Bartosz Dawidowski | 12.05, 09:02

Są takie gry, które pojawiają się na rynku w złym czasie, np. w momencie, gdy sklepy bombardowane są tuzami AAA. Są też projekty, które po prostu nie mają szczęścia do wysokich ocen w recenzjach. Łatwo je wtedy przeoczyć i nie inaczej było z PlayStation 1, kultowym Szarakiem Sony, którego wielu z nas wciąż wspomina z łezką w oku.

Na PS1 pojawiło się tyle gier, że łatwo było, podczas świetności pierwszej konsoli Sony, przeoczyć wiele z wydawanych perełek. Szczególnie, że Internet wciąż był  w latach 90. w powijakach a wiele gier w ogóle nie pojawiało się w wersji PAL, w Europie (szczególnie gier z Japonii). Dlatego warto przypomnieć o takich zapomnianych cudeńkach z tego okresu. Przed wami 10 perełek z PS1.

Dalsza część tekstu pod wideo

Silent Bomber

Silent Bomber to bardzo krótka gra, którą zaliczyć można w ok. 2 godziny, co działało mocno na niekorzyść tej produkcji w momencie jej premiery. Odbiło się to na nie najlepszych ocenach w recenzjach. Nie zmienia to jednak faktu, że gameplay (z naparzaniem we wrogów nie pociskami ze standardowych giwer, lecz bombami różnego typu, z niewielkim zasięgiem) był tu bardzo mocny. To arcade pełną gębą, z zaskakująco ładną grafiką 3D.

Tobal No. 1 i Tobal 2

Tobal No. 1 był pierwszą bijatyką Square i jednocześnie pierwszą grą wprowadzoną na PS1 (już w 1996 roku). Tytuł od ekipy DreamFactory wyszedł zaskakująco dobrze, z doskonale rozwiązanym sterowaniem, ciekawymi chwytami i z większą swobodą wykonywania uników, niż w większości gier z tego okresu.

W 1997 roku na rynku japońskim pojawił się sequel tej bijatyki, w postaci Tobal 2. Gra niestety nigdy nie opuściła granic Kraju Kwitnącej Wiśni.

Tail Concerto 

Japoński zespół CyberConnect stworzył w TailConcerto zaskakująco przyjemny gameplay, łączący elementy przygodówki z grą akcji, w której podnosimy różne przedmioty i nimi odpowiednio manipulujemy. W grze pilotujemy mecha, walcząc z rzezimieszkami a całość wykonana jest w ładnej, kreskówkowej estetyce. 

Rapid Reload (aka "Gunners Heaven")

Ależ to była fajna gra typu run and gun! Może nie aż tak dobra jak Gunstar Heroes, ale smakująca podobnie i zapewniająca świetny gameplay. Rapid Reload (znane jako "Gunners Heaven" w Japonii), które pojawiło się w angielskiej wersji językowej wyłącznie w Europie (Amerykanie musieli się obejść smakiem w przypadku tej produkcji) zna niewiele osób. A szkoda, bo pomimo prostej grafiki 2D ten tytuł to esencja arcade'owego, scrollowanej w prawo, frajdy.

Psychic Force

Taito dało tutaj radę aż miło, wnosząc powiew świeżości do gatunku bijatyki (głównie za sprawą motywu lewitowania walczących postaci). Pomimo fajnego gameplayu Psychic Force, które debiutowało jako bijatyka w salonach arcade, nie odbiło się szerokim echem na rynku konsolowym. W istocie mało kto o tej produkcji z 1997 roku, wyposażonej w śliczne animowane intro, dziś jeszcze pamięta. 

Speed Freaks (aka "Speed Punks")

W kategorii wyścigów trudno o lepszy przykład mało znanej, ale bardzo dobrej gry, niż Speed Freaks. Tytuł z 1999 roku oferował zadziwiająco dobrą fizykę jazdy w porównaniu z większością innych "gokartowych racerów", z nutką wyrafinowania, które cieszyło przez długie tygodnie zabawy. 

Team Buddies

Team Buddies miksowało w jednej, spójnej formule zwariowane poczucie humoru znane z serii Worms z elementami real-time'owej strategii. Deweloperzy pracę wykonali w bardzo umiejętny sposób, bo Team Buddies potrafiło wciągać na długie tygodnie, również za sprawą wspaniałego multiplayera (splitscreen), jak mało która gra.

Threads of Fate

Threads of Fate jest wam pewnie najlepiej znanym tytułem z tego zestawienia, ale to wciąż perełka z PS1, która nie uzyskała takiego rozgłosu, na jaki zasługiwała, podobnie zresztą jak Brave Fencer Musashi. Czarujące postacie, humor i ładna grafika przyciągają oko do tego RPG Akcji, za którego kreację odpowiadał autor wspaniałego Xenogears Koji Sugimoto. Oceny w recenzjach nie były w 2000 roku najlepsze, a na domiar złego gra w ogóle nie pojawiła się w wersji PAL (tytuł wprowadzono po angielsku wyłącznie w USA), co sprawiło, że gra szybko została zapomniana i dziś mało kto wymienią ją wśród roleplayowych klasyków z "Szaraka".

Devil Dice

Myślałem, żeby umieścić tym zestawieniu Mr Drillera, który był pasją wielu w swoim czasie (w tym ulubioną grą wszech czasów Ściery, redaktora naczelnego PSX Extreme), ale to mimo wszystko znana marka, która doczekała się wielu portów na inne konsole. Co innego jednak Devil Dice. To logiczne dzieło japońskiego zespołu Shift nigdy nie przebiło się do mainstreamowej świadomości, pomimo premiery w Europie, jak i USA. Szkoda, bo to znakomity tytuł, oferujący pozornie prosty gameplay, z pokładami wyrafinowania, które odkrywa się przy dłuższym poznaniu.

Galerians

W gatunku survival horrorów na PS1 działo się wiele ciekawego, więc Galerians od studia Polygon Magic nie miało łatwego życia z tak mocną konkurencją. Tytułem warto było się jednak zainteresować ze względu na świetny klimat i odstąpienie od typowej walki z bronią palną w garści, na rzecz nadprzyrodzonych mocy bohaterów. Dzięki ładnym, prerenderowanymi tłom, gra nie zestarzała się zbyt mocno i potrafi do dzisiaj cieszyć oko.

Źródło: Własne
Bartosz Dawidowski Strona autora
Dla PPE pisze nieprzerwanie od momentu założenia portalu w 2010 roku. Przygodę z interaktywną rozrywką zaczynał od gier na kasetach magnetofonowych, by później zapałać miłością do Amigi i PlayStation. Wciąż tęskni za złotą erą najlepszych japońskich RPG-ów z lat 90. Fan strategii, gier oferujących symulacyjne elementy i bogatą immersję. Miłośnik lotnictwa w każdej postaci.
cropper