avatar frontiers of pandora

Grafika to nie wszystko? TOP 5 najładniejszych gier ostatnich lat niebędącymi hitami na skalę światową

Mateusz Wróbel | 11.05.2024, 13:00

Oprawa wizualna to jeden z ważniejszych aspektów w dzisiejszych grach wideo. Można nawet śmiało powiedzieć, że wielu odbiorców podejmuje swoje decyzje na podstawie tego, czy dana produkcja wygląda porządnie - wszak najpierw oglądamy zwiastuny, a dopiero potem, o ile trailer nas przekonał, zagłębiamy się w gameplay.

Jednakże musicie przyznać, że w parze z niesamowitą oprawą graficzną musi iść rozgrywka na przynajmniej przyzwoitym poziomie. Choćby nie wiadomo jak przepięknie wyglądała jakaś gra, bez ciekawego gameplayu nie ma ona ogromnych szans na odniesienie sukcesu na skalę światową. Dzisiaj wymienię pięć takowych pozycji:

Dalsza część tekstu pod wideo

Avatar Frontiers of Pandora

Zestawienie otworzymy dość świeżym produktem z końcówki 2023 roku, a więc projektem Ubisoftu z uniwersum wykreowanego przez Jamesa Camerona. Mowa o Avatar Frontiers of Pandora, które - w mojej opinii - jest najpiękniejszą grą dostępną na konsolach obecnej generacji. Roślinność, oświetlenie, projekt lokacji to najwyższa liga, lecz co z tego, skoro większość misji skupiała się na eliminowaniu wrogów, niszczeniu obozów powodujących zanieczyszczenie planety, czy zbieraniu roślin w trakcie wymagającej eksploracji. Graficy wykonali kawał dobrej roboty, lecz osoby odpowiadające za fabułę, szkielet misji czy po prostu aktywności pobocznych zawiedli, aby Avatar Frontiers of Pandora można było okrzyknąć ogromnym hiciorem.

The Callisto Protocol

Na ogół nie grało mi się źle w The Callisto Protocol, choć trzeba przyznać, że gdyby nie wyjątkowa oprawa graficzna i system walki, gra wiele by straciła. Klaustrofobiczne lokacje pełne detali czy tryskająca krew niemalże w każdym momencie rozgrywki "miały" swój klimat, ale tytuł był zbyt krótki, abyśmy mogli porządnie zżyć się z bohaterami czy w pełni wykorzystać przygotowane przez twórców mechaniki, takie jak rzucanie przedmiotami/wrogami o ścianę czy wykorzystywanie innych gadżetów/broni odblokowanych podczas rozgrywki. Zabrakło też w mojej opinii większej swobody, która mogłaby zostać oddana poprzez zaawansowaną destrukcję otoczenia. W skrócie - wydaje się, że The Callisto Protocol powstało po prostu za szybko.

Anthem

Anthem jest książkowym przykładem tego, aby więksi wydawcy nie zmuszali studiów skupionych wokół tworzenia doświadczeń dla pojedynczego gracza do tworzenia produkcji sieciowych. Produkcja nastawiona na walkę wielkimi mechami w trybie kooperacji z losowymi osobami lub znajomymi może i miała ciekawy schemat, ale ten został przygotowano bardzo niedbale - zabrakło umiejętności u deweloperów, które pozwoliłyby stworzyć multiaka zachęcającego do ciągłej rozgrywki, a nie tylko ukończenia głównych zadań i odinstalowaniu pozycji z dysku. Silnik graficzny Frostbite, tak jak choćby przy Mass Effect Andromeda, zapewnił jednak niesamowicie wypadające otoczenie i ogólnie grafikę robiącą ogromne wrażenie na konsolach PS4/Xbox One.

Bright Memory: Infinite

Bright Memory Infinite to bardzo mały projekt, który zabiera nas do niedalekiej przyszłości i w głównej mierze zmusza do przetestowania swojego refleksu, bowiem w grze rozgrywka nastawiona jest na akcję i strzelanie. Do tego zapewniono oprawę wizualną, która potrafi "zdusić" nawet najmocniejsze PC-ty, bo na konsolach obecnej generacji musimy liczyć się oczywiście z pewnymi ograniczeniami. Niemniej - Bright Memory Infinite kuleje pod względem animacji, miałkiej fabuły (będącej jednak zaledwie dodatkiem) i kupuje odbiorców tym, że wygląda niesamowicie dobrze.

Suicide Squad: Kill The Juste League

Zestawienie zamknie premiera z tego roku, a więc Suicide Squad: Kill the Justice League przygotowane przez te same osoby, które stoją za trylogią Batman Arkham. Już przygoda Człowieka-Nietoperza na konsolach poprzednich generacji prezentowała się znakomicie, a Rocksteady Studios potwierdziło za sprawą Ligi Sprawiedliwości, że dalej w tym aspekcie czuje się pewnie. Szkoda tylko, że tak jak w przypadku BioWare, ekipa wcześniej tworzącą gry single-player musiała przygotować potworka skupiającego się na zabawie w trybie kooperacji. Finalnie projekt okazał się klapą (przede wszystkim przez cholernie żmudne aktywności w otwartym świecie gry), nie zachęca do ciągłej zabawy na serwerach, więc miejmy nadzieję, że deweloperzy powrócą do tego, w czym czują się najlepiej.

Źródło: własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper