Co czeka nas tegorocznej jesieni w branży? - a wydarzyć się może bardzo wiele
Już się wydarzyło. Jedyne co nas obecnie czeka to sezon ogórkowy. W obecnym roku będzie wyjątkowo długi. Jednakże fakt skromnej ilości premier w nadchodzących miesiącach nie oznacza, że nic się nie dzieje. Dzieje się bardzo wiele. Skończyły się czasy, gdy każda jesień kojarzyła się nam z Call of Duty, nową edycją Fify, czy fefnastym Asasynem. Idą zmiany.
Na pierwszy ogień idą oczekiwania wobec Nintendo. Nie ustają spekulacje nt. Nintendo Switch 2. Producent wciąż nie ujawnił nowej konsoli. Firma słynie natomiast z bardzo zaskakujących decyzji w przeszłości, jak "sławne" kartridże w Nintendo 64. Padają interesujące pomysły związane z nazwą nowej konsoli - oprócz oczywistego Switch 2 nie brakuje sugestii Super Nintendo Switch - które bardziej chwytliwe? Oceńcie sami. Prezes amerykańskiego oddziału Nintendo, Doug Bowser obiecuje błyskawiczne przejście użytkownikom na nowy sprzęt. Swoją drogą, HR w Nintendo chyba celowo zatrudnił osobę o takim nazwisku. Zbliża się kolejny Direct, więc hajp rośnie w siłę.
Trudno nie wspomnieć o debiucie PlayStation 5 Pro, czyli mocniejszej wersji aktualnej konsoli Sony. Połowa klientów oczekuje sprzętu, a reszta zastanawia się, czy ulepszona edycja platformy jest w ogóle potrzebna. Nie brakuje komentarzy odnoszących się do wątpliwej jakości technicznej dzisiejszych gier. Problem leży w zmianie modelu wydawniczego. Branżę pożerają gry oparte na usługowym modelu rozgrywki. Sony również nosiło się z zamiarem produkcji gier z monetyzacją w tle. Część gier anulowano, zamknięto sławne London Studio, a na fotelu prezesa nie siedzi już Jim Ryan. W tej migawce ostatnich wydarzeń dostrzegam wielką rynkową przemianę.
Cyfryzacja (nie) zawsze popłaca
Pisałem ostatnio na blogu o wątpliwej sprzedaży gry Alan Wake II. Mój ulubiony tytuł 2023 roku znalazł dotychczas 1.3 miliona nabywców. Mówimy przecież o fińskim studiu Remedy, czyli autorach kultowego Max Payne, gry która tchnęła nowe życie w trzecioosobowe strzelaniny, bo później zrobiło to już tylko Resident Evil 4. W przygotowaniu znajdują się remake'i obu klasycznych części Payne'a. Jeśli firma odpowiedzialna za jedne z ciekawszych fabuł w grach ponownie zdecyduje się na brak fizycznego wydania - to historia zatoczy koło. Dlaczego o tym piszę? Alan Wake II w dość zaskakujący sposób uświadamia, że gracze wciąż potrzebują fizycznych wydań. Sam ostatnio powróciłem do kolekcjonowania pudełek (nabyłem świetne Lies of P). Gra w pudełku daje mi poczucie własności, natomiast cyfrowe wersje są tylko "pozwoleniem" na korzystanie z licencji. Niby to takie oczywiste, lecz Alan Wake II skutecznie do mnie przemówił. Liczę, że wraz z planowanym rozszerzeniem fabularnym, Remedy dojdzie do porozumienia z wydawcą i pojawi się edycja pudełkowa.
Suicide Squad zaliczyło finansową wtopę. Nie dziwi mnie to. Gra uznanego studia Rocksteady padła ofiarą pazerności wydawcy, który tym sposobem liczył na utrzymanie kilkuletniej płynności finansowej. Tymczasem nie wiemy, czy kolejne sezony w ogóle się pojawią. Nawet Bungie ze swoim Destiny było zmuszone do redukcji etatów. Te sytuacje powinny odstraszyć innych wydawców przed podejmowaniem tego rodzaju inicjatyw. Stąd jesień będzie raczej pozbawiona nowych gier-usług. Żadna z ostatnio wydanych nie zdołała się utrzymać zbyt długo na powierzchni. Kolejnym przypadkiem jest Skull and Bones, które utonęło w morzu krytyki. To powinno dać zarządom nieco do myślenia. Tegoroczna jesień obędzie się bez usługowej otoczki. To już zarezerwowano przed laty i niewiele wskazuje, aby cokolwiek się zmieniło. Swoją drogą, pierwsza połowa 2024 roku dowiozła niemało hitów dla pojedynczych graczy. Tej jesieni więcej będziemy grać w dodatki niż nowe produkcje. Stellar Blade, wspomniany Alan Wake II, czy kolejna dostawa zawodników w Tekken 8.
Przejęcia, inwestycje i restrukturyzacje
Microsoft zamknął Arkane Austin oraz Tango Gameworks. Dwa cenione studia pożegnały się z graczami. Świetne Prey czy Hi-Fi Rush nie dostąpią zaszczytnych kontynuacji. Wielka szkoda, ponieważ obie produkcje zapewniają po kilkanaście godzin solidnej rozrywki. Czy to było konieczne? Oficjele firmy mówią o wielkiej transformacji z Xbox w Microsoft Gaming i choć nazwy pozostają, tak zmienia się wszystko. Na jesieni być może wzrośnie cena Xbox Game Pass to dlatego, że producent Xboxa rozważa umieszczenie Call of Duty w katalogu usługi. Czy jednak marka ma jeszcze taką siłę przebicia jak za czasów klasycznych Modern Warfare II, czy Black Ops? Tymczasem do głosu dochodzą inwestorzy z Arabii Saudyskiej. Tamtejsze koncerny szukają nowych źródeł przychodu, bo ropa wieczna nie będzie. Wciąż słychać echa dyskusji o zakupie takich firm jak Ubisoft czy Eletronic Arts.
Wprawdzie nas powinny interesować przede wszystkim gry, tak trudno nie zauważyć, jak ważny jest to rok i jak ważny będzie jego koniec. Podczas gdy amerykański gamedev przechodzi trudny czas, do głosu ponownie doszły azjatyckie studia. Już w zeszłym roku dostaliśmy wyborne Lies of P, a obecnie zachwycamy się Stellar Blade, zaś prawdziwą wisienką na torcie jest Final Fantasy VII: Rebirth. Na koniec muszę wspomnieć, że pod koniec 2024 roku o wiele częściej będziemy grywać w produkcje AA lub indie niż wysokobudżetowe hity. Dlaczego? Większość deweloperów, która pożegnała się z zatrudnieniem w dużych firmach, pójdzie na swoje. W ostatnim czasie jednak takie produkcje zdecydowania bardziej przyciągają mnie przed ekran. Widocznie kreatywność wzięła górę nad graficznymi fajerwerkami, a budżety zmarniały. Czego się spodziewacie tej jesieni w branży gier?
Przeczytaj również
Komentarze (30)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych