Prosta sprawa (2024)

Prosta sprawa (2024) - recenzja, opinia o pierwszych odcinkach serialu [Canal+]. Chmielarz bawi się w Childa

Piotrek Kamiński | 17.05, 10:01

Tajemniczy mężczyzna, mający przy sobie jedynie plecak z paroma rzeczami i stary telefon komórkowy, wysiada z pociągu na stacji w Jeleniej Górze. Szuka dawnego kolegi. Rzecz w tym, że nie tylko on - lokalna mafia też. On chce tylko znaleźć kolegę. Oni nie do końca mu wierzą...

Wojciech Chmielarz pisze, moim zdaniem, całkiem przyzwoite kryminały. Jego bohaterowie są wyraziści, opisom nie brakuje klimatu, a zwroty akcji potrafią nawet zaskoczyć. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że kiedy zaczął tworzyć swój cykl o Bezimiennym (w tej roli Mateusz Damięcki), trochę zagapił się na kolegę po fachu, Lee Childa i jego cykl o Jacku Reacherze. No bo powiedz, czy to nie brzmi znajomo?

Dalsza część tekstu pod wideo

Stoicko spokojny, ale bacznie obserwujący wszystko dokoła mężczyzna z wojskową przeszłością pojawia się w mieście. Cały jego dobytek mieści się w jednym plecaku. Nie ufa technologii, nie szuka problemów. Chce po prostu znaleźć swojego znajomego. Kiedy jednak miejscowa bandyterka nie daje mu spokoju, bez większych trudności rozmontowuje dowolną ilość nasłanych na siebie ludzi. Pozostawiony bez innego wyjścia, postanawia za wszelką cenę odnaleźć przyjaciela i mu pomóc.

Prosta sprawa (2024) - recenzja, opinia o pierwszych odcinkach serialu [Canal+]. Antagoniści ciekawsi, niż protagoniści

Biznesmen z tatuażem na twarzy

Tak naprawdę największą różnicą między dwoma panami jest delikatne obejście Bezimiennego. Nie zabija swoich przeciwników tak bezwzględnie, jak amerykański kolega - jedynie ich obezwładnia. Pierwsze trzy odcinki, które do tej pory pokazał nam Canal+, to taki trochę klasyczny w tego typu produkcjach chaos. Główny bohater wpakował się w sam środek rozgrywanej właśnie partii, w której stronami są czeska i jeleniogórska mafia, tak więc praktycznie wszyscy wiedzą od początku znacznie więcej, niż on. Gdzie i dlaczego zniknął kolega głównego bohatera, niejaki Prosty (Mateusz Więcławek)? Czego chce od niego mafia? Komu można ufać? Co wie funkcjonariusza ABW Justyna (Magdalena Wieczorek)? Pierwsze trzy odcinki skupiają się każdy na innym wątku. Nie potrafię jeszcze powiedzieć, w którą stronę dokładnie pójdzie historia, ale mam nadzieję, że ostatecznie twórcy poskładają wszystko do kupy w satysfakcjonujący sposób.

Drugą istotną różnicą między pierwszymi podrygami Reachera i Bezimiennego jest fakt, że tutaj od samego początku znamy i obserwujemy również poczynania tych złych. Szefem jeleniogórskiego podziemia jest niejaki Kazik (Piotr Adamczyk, który gra tutaj coś w stylu bardziej zahartowanej, pewnej siebie wersji swojej postaci z "Hawkeye'a" - posiedział w Stanach to teraz kozaczy). Jest wulgarny, bezpośredni, nie znosi, kiedy ktoś mu się stawia, zawsze musi być tak, jak on mówi. Strasznie irytujący facet, o czym dobrze wiedzą również jego pracownicy, w których wcielają się Maciek Musiał i Mateusz Kmiecik. Obaj bardziej się go boją, niż szanują i myślę, że fakt ten jeszcze okaże się istotny w kolejnych odcinkach. Jest też ciekawostka: w jednej z pobocznych ról zobaczymy Krzyśka Zalewskiego (tego od "Męskiego grania"). Szału nie robi, jest po prostu bardziej przerysowaną wersją samego siebie w ujęciu gangsterskim - ze specyficznymi manieryzmami, wiecznie coś sobie nuci - ale uwagę przyciąga.

Prosta sprawa (2024) - recenzja, opinia o pierwszych odcinkach serialu [Canal+]. Po prostu solidny akcyjniak

Kazik

Canal+ zadbał o solidną obsadę, co widać również w rolach bardziej pobocznych, epizodycznych wręcz. Szczególnie uroczo, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie ma go już z nami, wypada Maciej Damięcki. Ojciec Mateusza (hehe) gra tutaj w jednym odcinku miejscowego taksówkarza, od którego nasz bohater próbuje wyciągnąć informacje. Kiedy Bezimienny instruuje go, jak ma śledzić jadący samochód, ten odpowiada: "Synek, nie ucz ojca, jak się dzieci robi"! Podwójnie zabawne i przy tym urocze.

Zdecydowanie najbardziej przykuwającym uwagę bohaterem serialu jest Kazik. Adamczyk, jak to się mówi po angielsku, żuje scenerię w każdej jednej scenie ze swoim udziałem. Miota całym ciałem, kiedy opierdziela swoich ludzi, rzęzi jakby przed chwilom wypił butelkę wódki i wypaliła karton fajek. W porównaniu z nim, nasz główny bohater wypada trochę nijako. Taki tam harcerzyk bez choćby jednej interesującej cechy. Z początku można pomyśleć, że ma gadane, kiedy tłumaczy tym złym co się stanie, jeśli nie zastosują się do jego poleceń. Fakt, że z taką powagą tłumaczy swoje zasady będąc kompletnie nago, podbija tylko ogólny vibe całej sytuacji. Ale w kolejnych odcinkach okazuje się, że to jest formułka, którą powtarza wszystkim, których trzyma na nauszce. I cały czar gdzieś pryska. To wręcz trochę dziwne jak bezbarwni są "ci dobrzy". Dobrze chociaż, że antagoniści wypadają ciekawie.

Trzeba przyznać, że serial wygląda ładnie. Reżyser, Cyprian T. Olencki zabiera widzów w podróż po Karkonoszach, raz za razem prezentując piękno lokalnej przyrody, ale kiedy trzeba, na nocnych ujęciach, przy odpowiednim oświetleniu, naturalny urok regionu staje się mroczny, niepokojący. Sceny akcji cięte są na szybko, od zwarcia do zwarcia. Niby mało imponujące, ale przynajmniej skuteczne. Do tego całość jest zaskakująco krwawa - tu poderżnięte gardło, tam przestrzelone kolano, obita gęba. Czy "Prosta sprawa" jest wybitnym serialem, który po prostu trzeba obejrzeć? Absolutnie nie. To prosta, nieskomplikowana rozrywka, fabuła skrojona pod dobrą zabawę i niewiele więcej. Jeśli masz ochotę na klasycznego akcyjniaka, to zdecydowanie możesz sprawdzić nową propozycję Canal+. Nie jest to najlepszy materiał pana Chmielarza, ale ogląda się całkiem przyjemnie.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper