Destiny 2: The Final Shape playtest Cayde-6

Graliśmy w Destiny 2: Ostateczny kształt. Coś się kończy, coś się zaczyna

Igor Chrzanowski | 28.05, 18:00

Destiny 2 już niebawem wkroczy w swoją finalną fazę rozwoju w ujęciu pierwszej dekady życia marki. Świadek zaatakował Wędrowca, a granica pomiędzy Światłem i Ciemnością zaczyna się zacierać. Co tam zatem szykuje dla nas Bungie w dodatku Destiny 2: Ostateczny kształt?

Już 4 czerwca na rynku zadebiutuje najnowsze wielkie rozszerzenie do jednej z największych gier-usług na rynku, która to tworzy swój przepiękny i szalenie wciągający świat już od blisko 10 lat. The Final Shape będzie zwieńczeniem 10 letniej historii marki Destiny i zarazem początkiem czegoś nowego, albowiem wielki pojedynek Światła i Ciemności nie będzie definitywnym końcem tego obiecującego uniwersum. 

Dalsza część tekstu pod wideo

My zaś mieliśmy okazję sprawdzić Destiny 2: Ostateczny kształt w ruchu i zadać twórcom gry kilka ważnych pytań. Dziś w końcu możemy podzielić się swoimi wrażeniami, obawami i tym co jara nas w nadchodzącym dodatku najbardziej - bo co jak co, ale widać, że Bungie wyciągnęło lekcję ze średnio przyjętego Upadku Światła. Gotowi? No to lecimy z tym koksem.

Destiny 2: Ostateczny kształt - wielki finał, ale czy na pewno?

Destiny 2: Ostateczny kształt

Budowanie czegoś przez okrągłe 10 lat musi być bardzo dużym wyzwaniem, bowiem wszystko co się w tym czasie stworzy musi być spójne, wiarygodne i co rusz dawać nam zastrzyk sporych emocji, dzięki którym będziemy chcieli zostać przy grze jak najdłużej. Jak jednak poradzić sobie z tym, że dotarło się w końcu do finałowej części tak epickiej sagi, jaką jest saga Światła i Ciemności w marce Destiny? Na to pytanie odpowie nam właśnie dodatek The Final Shape i towarzyszące mu wydarzenia sezonowe, albowiem walka ze Świadkiem i uratowanie Wędrowca będzie tylko jednym z elementów składowych tej przygody. Według przedstawicieli Bungie, z którymi mieliśmy okazję porozmawiać, już w ramach kampanii zobaczymy zalążek tego czym będzie następne wielkie zagrożenie w świecie Destiny.

Podczas prezentacji widziałem co nieco z kampanii jaką przyjdzie nam ograć, a konkretniej rzecz ujmując pierwszą i piątą misję. No i o ile fabularnych szczegółów zdradzać wam nie mogę, powiem tylko, że naprawdę widać poprawę względem poprzednich DLC - dużo bliżej będzie nam tym razem do świetnego poziomu Królowej-Wiedźmy, aniżeli do Upadku Światła, co na pewno warto zaliczyć na spory plus. Niestety jeśli jednak jesteście z tych bardziej casualowych graczy, którzy nie do końca chcą się mega męczyć z bazową zawartością gry, muszę was rozczarować. Bungie utrzymuje bardzo wysoki poziom trudności i to na tyle duży, że ogrywający je członek zespołu 2 razy się na nich wyłożył, więc zapowiada się naprawdę konkretny hardcore. 

Zarówno powracający Dręczyciele jak i nowa frakcja przeciwników zwana Postrachem nie będzie dawała wam odetchnąć. Po raz pierwszy mamy bowiem do czynienia z latającymi przeciwnikami z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko wielkimi zawisłymi w przestrzeni kulami strzelającymi mocą. Tak zwane Ponuraki zachowują się jak swego rodzaju harpie, robią dużo uników i zmuszając nas do bardziej dynamicznych działań. Na domiar złego trzeba też będzie bardzo uważać na tak zwanych Skorupników, których ostrzy definitywnie nie chcecie poczuć na swojej skórze. 

Największe wyzwanie jednak mają stanowić wyposażeni w mroczne moce Tkacze i służebnicy, których to obecność będzie wywoływała u świadomość tego, że... no cóż, macie mocno przechlapane. Ale spokojnie, spokojnie, do swojej dyspozycji dostajemy tutaj zupełnie nową podklasę postaci, znaną jako Pryzmatyczność. Czym ona będzie?

Destiny 2: The Final Shape - gdzie Światło spotyka Ciemność

Destiny 2: The Final Shape playtest

Tak zwana Pryzmatyczność jest jedną z najważniejszych nowości jakich doświadczymy w nadchodzącym dodatku Destiny 2: Ostateczny kształt, będzie to bowiem pierwsza w dziejach marki hybrydowa sub-klasa postaci, w której możemy korzystać z połączonych mocy Światła i Ciemności. Okazuje się bowiem, że poprzez nasze poprzednie przygody, w naszym ciele narodziła się wyjątkowa harmonia pomiędzy dwiema skrajnymi potęgami tego świata. Pryzmatyczność jest zatem swego rodzaju ukoronowaniem 10 lat rozwoju Destiny 2, albowiem dzięki tej podklasie będziemy mogli spersonalizować swoją postać jeszcze bardziej niż kiedykolwiek.

Moce elektryczności, słońca, próżni, stazy oraz pasma mogą się tym razem łączyć w szalone i niezwykle ekscytujące kombinacje, które pozwalają na naprawdę fajne i widowiskowe taktyki bojowe. Zwłaszcza jeśli będziecie grać ze zgraną Drużyną ogniową, będziecie w stanie poczynić niezłe cuda - na przykład unieruchomić przeciwnika, podbić go w powietrze, przyciągnąć się do niego i zrobić efekciarskie łubudu typem o ziemię. Same struktury poziomów naprawdę zostały fajnie zaprojektowane i pozwalają również na dobre wykorzystanie otoczenia w boju oraz na lekkie odetchnięcie od ferworu walki przyjemnymi, aczkolwiek wciąż wymagającymi, sekcjami platformowymi. 

Na dodatek pod kątem wizualnym będzie co przeżywać, bowiem akcja tego dodatku dzieje się w dużej mierze w środku Wędrowca, a ten dostosowuje co widzimy do naszych wspomnień - możemy zatem liczyć na mocny nostalgiczny kopniak na twarz, który na pewno docenią wszyscy ci, którzy są z marką Destiny od dłuższego czasu. Będzie to o tyle ważne, że Świadek będzie starał się nam namieszać trochę w głowie i swoją mroczną mocą infekować Wędrowca, dlatego też naszym głównym zadaniem będzie uratowanie wielkiego wybawcy ludzkości. Chciałbym wam przy tym opowiedzieć co nieco więcej, aczkolwiek najlepiej będzie jednak, jeśli zagracie sami i na własne oczy zobaczycie co szykuje dla nas Bungie, bo tym razem autentycznie jest na co czekać. Także jeśli gracie głównie w PvP, bowiem cała ta Pryzmatyczność będzie dostępna także w trybach sieciowej rywalizacji, a to znacząco ożywi każdy mecz.

Destiny 2: Ostateczny kształt - czy warto czekać?

Deweloperzy z Bungie zdecydowanie odrobili zadanie domowe i opóźnienie premiery Destiny 2: The Final Shape było naprawdę dobrą decyzją. Dzięki niej wygląda na to, że najnowszy dodatek będzie dużo bardziej dopracowany, bardziej efektowny i powinien być świetnym zwieńczeniem 10 letniej historii marki Destiny. Moim więc skromnym zdaniem zdecydowanie warto jest czekać na Ostateczny kształt i dać się porwać szaleństwu, które przygotowali dla nas autorzy serii.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper