Piotr Adamczyk, Prosta Sprawa

Prosta Sprawa - wywiad z Piotrem Adamczykiem. "Jestem z pokolenia, w którym rosyjski był obowiązkowy w szkole"

Roger Żochowski | 04.06, 10:38

Przy okazji premiery najnowszego serialu Canal+ - "Prosta Sprawa" - spotkaliśmy się z Piotrem Adamczykiem, który w produkcji opartej na twórczości Wojciecha Chmielarza, wcielił się w rolę gangstera siejącego postrach w Jeleniej Górze. 

Roger Zochowski: W „Prostej Sprawie” gra pan Kazika, który trzęsie lokalnym półświatkiem. Można odnieść wrażenie, że coraz częściej gra pan gangsterów, że wspomnę „Kobiety Mafii” czy serial „Hawkeye”. W mainstreamowych mediach można wręcz przeczytać, że jest to dla pana ucieczka od łatki aktora komediowego i Karola Wojtyły. Próba wyjścia z szuflady.

Dalsza część tekstu pod wideo

Piotr Adamczyk: Ja osobiście nie mówię o wychodzeniu z szuflad. To jest temat, który często poruszają dziennikarze, bo pewnie „Papież-Gangsterem” lepiej się klika, budzi zdziwienie. Z mojej perspektywy to zwykłe uprawianie mojego zawodu. To prawda, że typy postaci, w których jesteśmy obsadzani przychodzą falami. Po udanej roli komediowej najczęściej kolejną propozycją jest komediowa rola właśnie. Staram się, po prostu do każdej podejść inaczej. Dlatego propozycje, które są efektem odważnej wizji reżysera czy kierownika obsady, który nie idzie na łatwiznę, są na wagę złota. A chowanie się za maską bezkarnego gangstera czy granie postaci uduchowionej – dopóki widz się daje nabierać, dopóki wierzy w te postaci i chce je oglądać, to dowód, że wszyscy rozumiemy tę prostą umowę między aktorem i widzem, tę zabawę w teatr i razem oczekujemy w tej zabawie - kreacyjności.

Roger: Muszę przyznać szczerze, że w serialu „Prosta sprawa” rola Kazika jest ozdobą całej produkcji. Czeka się na sceny z nim podobnie jak w serialu „Ślepnąć od Świateł” czekało się na sceny z udziałem Jana Frycza, który grał Dario. Jak dużo z tych wszystkich kwiecistych dialogów to improwizacja na planie?

Piotr: Cyprian Olencki, reżyser i autor adaptacji, napisał scenariusz na podstawie książki Wojciecha Chmielarza, więc historia i w dużej mierze dialogi z książki zostały przez niego przełożone na opowieść filmową. Cyprian jest reżyserem, który bezustannie dąży do poszukiwania czegoś więcej. Przed wejściem na plan zaproponował nam wyjazd do Jeleniej Góry razem z Mateuszem Damięckim na kilkudniowy rekonesans. Mieliśmy wiele prób i każdy z nas trochę improwizował, były momenty, gdy kogoś olśniło i próbował się swoim odkryciem podzielić. Cyprian wybierał z tego co najciekawsze. Można więc to nazwać przygotowaną improwizacją, która dawała pożywkę do poprawek scenariusza. Potem na planie też byliśmy otwarci na zmiany. Gdy ktoś mojemu gangsterowi stanął przypadkiem na drodze to mówiłem - „suń się kurwa” - i wiedziałem, że to może pójść w serialu (śmiech). Mieliśmy swobodę i pewność, że jeśli wyjdziemy z wyznaczonego do sceny znacznika, operatorzy nie powiedzą, że wyszło nieprecyzyjnie. Oni wręcz polowali na te nasze nieprzewidziane momenty aktorskie. Kamera podglądała nas i podążała za nami.

Piotr Adamczyk

Roger: Miałem wrażenie, że nabrał pan sporo kilogramów do roli, potem doczytałem, że był to specjalny kostium?

Piotr: I o to wrażenie mi chodziło. Ale skoro już zdradzamy kuchnię filmową – mogłem się objadać bez ograniczeń, bo każdy dodatkowy kilogram to było budowanie wiarygodności postaci Kazika. Ale moja bezkarna dieta szła w parze z charakteryzatorskim i kostiumowym wsparciem. Moja postać jest cukrzykiem, miałem specjalną silikonową stopę z opuchliznami i grzybicą autorstwa Aliny Janerki - naszej charakteryzatorki. Gdy poruszałem się, utykając po planie obciążony Kazikowym brzuchem, podsłuchałem rozmowę statystów: 
- „Ten Adamczyk stary już, ale jaki gruby… 
- No patrz – kasę przecież ma, a tak się zapuścił…” 
Cudowna pierwsza recenzja. 

Roger: Ogólnie widać, że pracował pan mocno nad fizycznością postaci, kulał, ale też zmieniał barwę głosu, by wypaść nieco jak taki „Ojciec Chrzestny Jeleniej Góry” (śmiech).

Piotr: Wdzięczny jestem Cyprianowi, że uwierzył we mnie oferując mi tę nieoczywistą rolę i zabawę w gangsterską wojnę.

Roger: Zastanawia mnie jedna rzecz. Czy pozycja kultowego już aktora w polskich produkcjach i ogromna rozpoznawalność na polskim rynku pomaga w angażu w zagranicznych tytułach? Mówię tu choćby o świetnej kreacji Sergeja w serialu „For All Mankind” dla Apple.

Piotr: Może pana zaskoczę, ale w ogóle nie pomaga. Role, które zagrałem w Stanach to są role wygrane na castingach. To co przydało mi się w roli Sergeja Nikulova w „For All Mankind” to moje doświadczenie liźnięcia komuny. Urodziłem się w 1972 roku, dobrze pamiętam te szare czasy, brak perspektyw i ograniczone zaufanie do każdego człowieka. Jako dziecko miałem już świadomość, że o polityce, historii czy też o swoich przekonaniach można było otwarcie mówić w domu, ale już nie w szkole. Przecież jakiś życzliwy może donieść, a opowiedzenie nieodpowiedniego żartu może sprowadzić na rodzinę poważne kłopoty. I ta świadomość życia w szarej rzeczywistości komuny dużo mi dała w tych scenach, które grałem na castingu, a potem w kilku kolejnych sezonach „For All Mankind”. Myślę, że amerykański aktor próbujący zrozumieć rosyjską duszę miałby do niej dużo dalej niż aktor z Polski, który liznął trochę tej trudnej rzeczywistości.

sergei

Sergei, For All Mankind

Roger: „For All Mankind” podobno był nawet kręcony w Warszawie?

Piotr: Nieskromnie powiem, że trochę dzięki mnie. Pandemia przerwała naszą pracę nad drugim sezonem „For All Mankind”, nikt nie wiedział, kiedy będziemy mogli wznowić produkcję. Udało mi się wrócić z Los Angeles do Polski, w której zaczęły już ruszać plany filmowe i wreszcie wypełnił mi się pusty do tej pory kalendarz. Aż tu nagle telefon od producenta „For All Mankind”: - „Gdzie jesteś? Wracaj. Kręcimy.” Chcieli, żebym wrócił jak najszybciej, bo kwarantanna, bo covidowy rygor. Jako, że moje sceny można było przepisać na rozmowy telefoniczne z Moskwy zacząłem im reklamować Warszawę jako świetny jej zamiennik. - „Bo tu, przecież Pałac Kultury i Nauki, jak jeden z „Siedmiu Sióstr Stalina” w Moskwie, bo budynek KC, bo świetni filmowcy i aktorzy co po rosyjsku też umieją grać”.  I faktycznie były budynek KC, dawniej Dom Partii, pojawił się w amerykańskim serialu. Byłem dumny, że udało się to nakręcić w Warszawie, a moi koledzy z ekipy realizacyjnej mogli sobie wpisać w CV, że pracowali dla Apple TV. Amerykanie byli zresztą pod wrażeniem jakości zdjęć i sprawnej organizacji produkcji Opus Film. Domyślam się, że również mniejszego budżetu, w jakim udało się to zamknąć.

Roger: Zarówno w serialu „For All Mankind” jak i w „Prostej Sprawie” w kilku scenach mówi pan po rosyjsku. Zna pan dobrze ten język?

Piotr: Grałem w tym języku wielokrotnie, jestem z pokolenia, w którym rosyjski był obowiązkowy w szkole. Ale oczywiście do roli potrzebuję wsparcia. Na planie „Prostej sprawy” pomagała mi Katia, Ukrainka, bardzo dobrze znająca rosyjski. Niedawno, podczas post-produkcji „Prostej Sprawy” podstawiłem głos pod aktora, który świetnie zagrał młodego Kazika, niewinnego jeszcze chłopaka marzącego o pięknym świecie. Młody Kazik dopiero poznaje rosyjski, więc dążyłem do tego, aby jego pierwsze słowa wypowiadane w tym języku miały toporny polski akcent. Dojrzałość mówienia po rosyjsku pojawia się dopiero w głosie dorosłego Kazika i świadczy o jego zaangażowaniu i uczuciu do pewnej Gruzinki. Kazik w serialu, mimo że z pozoru prosty gangus, mówi tak naprawdę w trzech językach, bo jeszcze po czesku.

Roger: „Prosta Sprawa”, jak już wspomnieliśmy, to ekranizacja książki Wojciecha Chmielarza, obecnie jednego z najbardziej poczytnych polskich pisarzy. Ciekawi mnie czy czytał pan powieści Wojciecha jak „Żmijowisko” czy „Wyrwa”?

Piotr: Miałem oczywiście świadomość, że jest to poczytny autor i miło mi było go poznać na planie, ale jego książek wcześniej nie czytałem. Wiem, że „Prostą Sprawę” Wojtek zaczął pisać podczas pandemii i publikować w odcinkach na Facebooku. Wtedy też na pomysł serialu wpadł Cyprian Olęcki. Wszyscy tchnęliśmy życie w te fikcyjne postaci. Wojtek tworząc ich życiorysy, Cyprian wraz z całą ekipą budując im filmowy świat, a my aktorzy oferując siebie, kreując emocjami chwile z ich życia. Cieszę się, że mogłem się spotkać z młodszym aktorskim pokoleniem Mateuszem Kmiecikiem czy Magdaleną Wieczorek, Krzysztofem Zalewskim, Maćkiem Musiałem. Wyniosłem z tej pracy wiele prywatnych zachwytów i odkryć. Z Mateuszem Damięckim, o którym Kazik mówi, że bronią posługuje się jak sztućcami, znamy się od dawna, nie mięliśmy zbyt wielu wspólnych scen, ale miałem okazję obserwować go w pracy. Do swojej roli tajemniczego, nieposiadającego imienia, wymierzającego sprawiedliwość bohatera, fizycznie przeistoczył się w kolosa. Wszyscy faceci będą mu zazdrościć, a kobiety … no cóż ugryzę się w język, wystarczy powiedzieć wszyscy faceci będą mu zazdrościć. Wylał wiele potu w siłowni, by utrzymać taką formę. Aktorsko odnalazł swój nowy styl. Naprawdę dużo tu świetnych ról.
 
Roger: Dziękuję za rozmowę i życzę częstszych kreacji gangsterskich takich jak Kazik.

Pierwsze trzy odcinki serialu dostępne są w CANAL+ online i na CANAL+ PREMIUM.

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper