UFL

Pograłem w UFL, czyli konkurenta dla EA FC 24 i eFootball w ramach Open Bety. Niestety nie jest dobrze

Maciej Zabłocki | 08.06, 14:45

Jestem nie tylko wielkim fanem piłki nożnej i Manchesteru United, ale także gier piłkarskich, które ogrywam regularnie od wielu, wielu lat. Nie mogłem się już doczekać, aż UFL zadebiutuje, bo upatrywałem w tym wreszcie solidnego konkurenta dla EA FC 24 oraz eFootball. Szkoda, że nadzieje te prysły niczym bańka mydlana. 

Ale przejdźmy do rzeczy. Od wczoraj do 10 czerwca do godziny 14:00 dostępna jest Open Beta UFL na PlayStation 5 oraz Xboxach Series X/S. Zdążyłem w nią już trochę pograć i chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami. W końcu zespół odpowiedzialny za te kopankę, studio Strikerz składa się z ponad 250 osób rozsianych po 5 biurach w całej Europie. Są wśród nich także byli pracownicy Konami, którzy aktywnie pracowali przy Pro Evolution Soccer. Dla mnie serii doprawdy legendarnej i do dzisiaj niedoścignionej, jeśli chodzi o przyjemność z grania w wirtualną piłkę nożną.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wiedziałem, że w UFL zainwestowało kilku prawdziwych piłkarzy. Że gra ma całkiem spory budżet. Że rozwijana jest na Unreal Engine. Że będzie czymś nowym w tym środowisku i może zaskoczyć, dlatego jak tylko wyszła otwarta beta, natychmiast ją pobrałem. Tutaj mam dla Was trzy informacje. Po pierwsze, jest już jakiś fundament do rozwoju i nie jest aż tak źle, jak w przypadku premierowej wersji eFootball. Po drugie i trzecie - wiele rzeczy wymaga poprawy, bo w obecnym stanie UFL jest bardzo marną produkcją. 

UFL to tytuł, który aktualnie cierpi na problemy wieku dziecięcego, słabą grafikę i rażące błędy 

UFL_2

Gdy odpalimy betę, musimy zalogować się na serwery UFL, a następnie stworzyć swój klub. Ja nazwałem go "Leonardo FC" po czym mogłem wybrać jednego z czterech kapitanów. Wśród nich jest między innymi De Bruyne czy Cristiano Ronaldo. Po dokonaniu wyboru przenosi nas do widoku w którym obserwujemy dosłownie zrzynkę z FUT z EA FC 24. Mamy karty piłkarzy. Każda o jakiejś wartości. Wybrany wcześniej piłkarz staje się kapitanem drużyny i ma najwyższe współczynniki, a dookoła znajdują się jakieś randomy, którzy nie dorastają mu do pięt. Wszystko spięte i połączone synergią, którą niczym w FUT, będziemy rozwijać na boisku. 

UFL opiera się na rozgrywkach klubowych i do zabawy możemy przystąpić albo online z żywym przeciwnikiem (na którego musiałem czekać średnio po 3 minuty), albo lokalnie z drugim graczem, jeśli dysponujemy dwoma padami. Nie możemy zagrać z komputerem. Każdy mecz daje nam pieniądze i ranking klubu, a im większy ranking, tym bardziej prestiżowe mecze, co przekłada się na wyższe stawki. Co za tym idzie, po pewnym czasie możemy zbudować skład pełen gwiazd z takimi piłkarzami jak Vinicius Junior, Neymar czy Bernardo Silva i wielu, wielu innych. Doceniam, że są tutaj prawdziwe nazwiska. Nasz stworzony wcześniej zespół ma przydzielony oczywiście losowy logotyp i koszulki. 

Zespół możemy ustawić wedle życzenia, chociaż ulubioną formację wybieramy już na początku. Nowi piłkarze kosztują dziesiątki milionów dolarów (nawet i setki), a My początkowo dysponujemy budżetem rzędu kilkunastu milionów, więc pozbieranie na jednego z nich zajmuje mnóstwo czasu. Oprócz grania możemy zarządzać klubem, drużyną i przeglądać rankingi. W becie w zasadzie to wszystko, co mamy do zrobienia. Nie ma też żadnych istotnych ustawień graficznych. Gra prezentuje się bardzo przeciętnie, działa w 60 klatkach na sekundę, ale nie zachwyca ani oprawą fikcyjnych stadionów, ani też rozdzielczością, ani modelami zawodników. Graficznie jest poprawnie i to w zasadzie wszystko, co można o UFL napisać. Zresztą spójrzcie na zdjęcia. 

No ale jak się w to gra? Cóż, tutaj moje odczucia po kilku rozgrywkach były bardzo mieszane. Jasne, jest jakiś fundament do rozwoju, są nawet niezłe animacje. Są też dopracowane zagrania. Tylko kuleje przy tym mnóstwo elementów, które wpływają na dynamikę rozgrywki. Wszystkie podania muszą zostać wykonane z trwającą w pełni animacją. Zagrania są dość koślawe (szczególnie na dobieg). Niektóre piłki lecą bardzo mocno, by następnie w dziwny sposób wyhamować. Ogromne problemy są z grą w obronie, która często nie nadąża za przeciwnikiem. Czasem strzały mają dla mnie nieuzasadnione wykonanie. Gdy próbujemy oddać potężny strzał z dystansu, piłka leci niczym po wykonaniu loba, a faktyczne petardy aktywują się dopiero w określonej odległości. 

Dużym problemem jest także sama gra pomocników. Walkę o górną piłkę zawsze wygra ten, który jest bliżej. Zwody mają wydłużone animacje i muszą zostać "odbębnione". W czasie trwania takiej animacji nie możemy wykonać żadnego ruchu, więc często tracimy w ten sposób piłkę. Ta jest chociaż odrębnym obiektem (chwała za to) i nie przykleja się do nogi, więc pozwala na trochę zabawy. Niemniej przez cały czas miałem wrażenie, że brakuje tu płynności, rozgrywka nie jest wcale tak dynamiczna, jak w EA FC 24, a obok Pro Evolution Soccer to w ogóle nawet nie stało. 

Bramkarze całkiem nieźle sobie radzą i potrafią wybronić abstrakcyjne piłki. Rzuty rożne wykonujemy niczym w starych FIFACH, po prostu wybierając określony punkt w polu karnym w który chcemy posłać piłkę. Rzuty wolne są według mnie mało precyzyjne. Trawy jakby nie przycięli za bardzo albo nie nawodnili, bo piłka ma na niej słaby poślizg. Angielski komentator jest za to w porządku, ale nie wykazuje zbytnio emocji podczas grania. Nie ma ekspresji, brakuje też atrakcyjnej oprawy na samym stadionie po zakończeniu meczu, ale są za to poprawne statystyki i powtórki, gdzie możemy przyjrzeć się naszym bramkom i oddanym strzałom. No muszę przyznać, że czułem duże rozczarowanie gdy w to grałem i za bardzo nie wiem nawet, kto miałby się dobrze przy tym bawić. Już teraz nawet eFootball wypada lepiej, nie mówiąc o zręcznościowym EA FC 24. Te dwie gry są daleko przed UFL. 

Oczywiście, jestem głodny konkurencyjnych gier piłkarskich, więc będę grać do końca trwania bety, ale twórcy mają przed sobą długą drogę, by uczynić te rozgrywkę przyjemną. Na ten moment to więcej tu frustracji niż realnej radochy. Fajnie chociaż, że jak już strzelimy bramkę to mimo wszystko dostarcza ona sporo satysfakcji. No i te zwiększające się miliony dolarów na koncie są spoko. Na sam koniec gra uraczyła mnie błędem i wyskoczyła do menu konsoli. Nie mogła też często połączyć się z serwerami. Oj żeby Strikerz dało radę i dowiozło coś fajnego na premierę. Tego im życzę i liczę na to, że otwarta beta dostarczy wiele istotnych wniosków. 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper