Assassin's Creed Shadows

Graliśmy w Assassin's Creed Shadows. Tenchu nowej generacji

redakcja | 10.06, 22:01

Nie będzie chyba wielką przesadą jeżeli stwierdzę, że Assassin's Creed Shadows jest najbardziej oczekiwaną odsłoną cyklu. Wszak gracze prosili o stylistykę średniowiecznej Japonii od czasów jego pierwszej odsłony. 

Ale jednocześnie jest też chyba najbardziej kontrowersyjną, autorzy bowiem w jednej z dwóch grywalnych ról zdecydowali się obsadzić czarnoskórego mężczyznę afrykańskiego pochodzenia, który do przyjętej stylistyki zdaje się pasować jak pięść do nosa. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Pozornie! Jego postać wpasowuje się w tutejszą historię jak ulał, o czym miałem szansę przekonać się osobiście w trakcie 45-minutowej sesji za zamkniętymi drzwiami.

Człowiek-taran

Assassin's Creed Shadows

Yasuke jest bowiem niezwykle interesującym, bo autentycznym, wątkiem w Japonii okresu Azuchi-Momoyama, a zatem w późnym XVI wieku. Czarnoskóry mężczyzna olbrzymiej postury wzbudził prawdziwą sensację, stając się podwładnym Nobunangiego Ody, jednego z najbardziej wpływowych ówcześnie władców feudalnych. Przełożono to na język gry wideo w bezbłędny sposób. Górujący nad pozostałymi samurai wywołuje reakcję u każdej napotkanej niegrywalnej postaci – jedni mu się dziwią, inni kłaniają, jeszcze inni schodzą z drogi.

A co niektórzy dostają od niego nawet po łbie, bo oprócz potężnych ciosów kataną zdolną w widowiskowy sposób pozbawić nieprzyjaciół głowy, bohater włada także muszkietem oraz potężną pałą kanabo dosłownie miażdżącą każdego kto stanie na jego drodze, co jedynie wzmagają ukryte pod spustem, widowiskowe ataki specjalne. W podobny sposób traktuje on przeszkody terenowe, wyważając z bara zarówno drzwi jak i co słabsze ściany budynków. Pierwszy prezentowany fragment skupiał się właśnie na prezentacji jego imponujących umiejętności ofensywnych, pozwalał jednak także rzucić okiem na otoczenie. 

W tym zakresie nie nadeszła niestety oczekiwana rewolucja – choć nowy Assassin's Creed jest pierwszym zadedykowanym wyłącznie nowym konsolom, jak na moje oko przy odpowiedniej optymalizacji bez trudu poradziłyby sobie z nim również starsze sprzęty. Ot, przyzwoita, rzemieślnicza robota, robiąca wrażenie nie tyle pieczołowitością oprawy co przyjemną dla oka stylistyką klasycznej azjatyckiej zabudowy i dużym natężeniem bujnej roślinności.

Na dwoje babka wróżyła

Assassin's Creed Shadows

W pewnym momencie do zabawy przyłączyła się postać Naoe. Zamaskowana kobieta-shinobo nie może bardziej się różnić od Yasuke. Jest drobna, zwinna, nad brutalną siłę stawiająca spryt i skrytobójcze ataki z zaskoczenia. Bohaterowie stają przed zadaniem eliminacji pewnego magnata i podobnie jak swego czasu w przypadku Assassin's Creed: Syndicate, to od gracza zależeć będzie wybór postaci, a co za tym idzie – sposobu zabawy. Sam miałem jednak szansę sprawdzić obydwa scenariusze. Fani Assassin's Creed Valhalla z pewnością postawią na Yasuke. Tutaj na drodze do celu czeka wyłącznie efektowna rozwałka, krwawe wykończenia rannych wrogów, a także typowy growy archetyp – wybuchające beczki. Naoe to z kolei ukłon w stronę bardziej klasycznych odsłon cyklu, lub bardziej współcześnie – Assassin's Creed Mirage. 

Choć kobieta świetnie radzi sobie także w walce wręcz, posługując się zarówno mieczem jak i kusarigamą – łańcuchem z jednej strony wyposażonym w metalową kulę, a z drugiej w sierpowate ostrze – zdecydowanie lepiej czuje się w ukryciu. Jej wersja tej samej misji toczyła się więc w nocy, a eliminacja wszelkich źródeł światła oraz czołganie się w wysokiej trawie sprzyjało możliwości przedostawania się naprzód bez zwracania uwagi patroli. Shinobi potrafi także korzystać z linki z hakiem pozwalającej w szybki sposób dostawać się na dachy a także eliminować nieprzyjaciół przez cienkie ściany budynków. Prawdziwym zaskoczeniem było jednak czołganie się pod powierzchnią wody, gdzie Naoe wykorzystuje do oddychania cienką rurkę. To właśnie dzięki temu fortelowi zbliżyła się do celu misji i mogła zadać śmiertelny cios. 

Wolność i swoboda

Assassin's Creed Shadows

Ale wcale nie musiało to wyglądać w ten sposób! Grę będzie bowiem charakteryzował system zmiennych pór dnia oraz pór roku. Tym samym do misji można podejść o dowolnej godzinie i choć dla shinobi najbardziej logiczny wydaje się atak pod osłoną nocy, do tego samego zadanie można podejść także w środku dnia. W tym wypadku gameplay był jednak zbliżony do ścieżki Yasuke, z widowiskowymi pojedynkami i gęsto ścielącym się trupem. 

Assassin's Creed Shadows będzie więc stawiał na swobodę w wyborze swojego stylu gry bardziej niż którakolwiek z wcześniejszych odsłon. A że przy okazji uwodzi wyczekiwaną od lat stylistyką feudalnej Japonii, to tym lepiej! Jedna z najlepiej zapowiadających się części kultowej serii!

Autor: Komodo

redakcja Strona autora
Wszechstronny autor – a to przygotuje materiał sponsorowany, a to komunikat redakcyjny. Znajdziecie go w każdym zakątku portalu jak to na szefa wszystkich szefów przystało. Nie tylko pisze, ale coś naprawi i wysłucha - piszcie na [email protected].
cropper