Byliśmy na Summer Game Fest Play Days – prawie jak E3!
Dla przeciętnego zjadacza gier, Summer Game Fest to głównie Geoff Knightley szalejący 2 godziny po scenie w śmiesznych butach, z perspektywy dziennikarzy zgromadzonych w Los Angeles to jednak coś na kształt dawnych targów E3, choć o bardziej rozproszonym charakterze.
Pogromcy mitów
Musicie jednak wiedzieć, że rzeczywisty wizerunek E3 nieco mija się z wyidealizowanym wyobrażeniem pielęgnowanym przez graczy. Po pierwsze – jeżeli byliście kiedykolwiek na Gamescomie, to wiedzcie, że powierzchnia zagospodarowana na potrzeby tej imprezy jest zdecydowanie większa niż była kiedykolwiek w przypadku E3. Po drugie – w ostatnich latach istnienia targów (od 2016 roku wzwyż), kolejni wydawcy rezygnowali z wystawiania swoich gier w chaosie hal wystawienniczych Convention Center, przenosząc się na swoje własne imprezy.
Elektronicy strefę EA Play urządzali w Hollywood, Microsoft pokazywał swoje nowości w sąsiadującym z halami Microsoft Theater, w pobliże zielonych przeniosła się też z czasem Bethesda. Tym samym impreza w swojej pierwotnej formie z wolna przestawała istnieć, zatem Summer Game Fest w swoim aktualnym kształcie nie jest aż tak bardzo odległe od ostatnich lat istnienia E3. Zwłaszcza od zeszłego roku, gdy konferencja SGF po raz pierwszy odbyła się z udziałem publiczności, a na dodatek towarzyszyła jej niewielka strefa znana jako Play Days, gdzie dziennikarze mogli własnoręcznie sprawdzić wybrane tytuły pokazane w trakcie wydarzenia. I w tym roku było podobnie, tylko zdecydowanie bardziej imponująco!
Paskudne baraki z cudowną zawartością
Kampus Summer Game Fest Play Days urządzono bowiem w tym roku na terenie niezbyt przyjemnych dla oka starych budynków magazynowych/przemysłowych, zaadaptowanych na powierzchnie do wynajęcia. Całość znajdowała się jednak blisko centrum miasta, z dotarciem do celu nikt nie miał zatem problemu. Sam kampus podzielono na kilkanaście niewielkich sektorów, z których każdy zadedykowano innemu wydawcy. Była więc sekcja PlayStation, Segi, Bandai Namco, Capcom, EA, Devolver, Amazon Games czy Netflix Games, jedynie Ubisoft ulokował się w odrębnym miejscu, choć usytuowanym całkiem blisko Play Days.
Słowem – praktycznie wszyscy ważni gracze! Owszem, powierzchnia całego kampusu nie była równa choćby jednej hali Convention Center ale tak szczerze – po obraniu E3 z wielkich, choć tak naprawdę pustych stoisk, sama „zawartość” miejscówek po prawdzie nie różniła się wiele od tych znanych z nieistniejących już targów. Tym samym mięsa do sprawdzenia było tutaj właściwie tyle co dawniej, co było dla nas niezwykle przyjemnym odkryciem.
Za darmo? To dobra cena!
Zwłaszcza, że organizacja grywalnej części Summer Game Fest stała na zdecydowanie wyższym poziomie niż w przypadku konferencji w YouTube Theater. Rejestracja szła bardzo sprawnie, każdy uczestnik oprócz listu dziękczynnego od Geoffa otrzymywał również mapę kampusu, cztery vouchery na darmowe posiłki z rozstawionych na jego terenie foodtrucków a także torbę z gadżetami! Może i nic specjalnego, bo zawierała w gruncie rzeczy bardziej marketingowe pierdoły od wystawiających się na SGF firm niż faktycznie wartościowe przedmioty, co nie zmienia faktu, że w dalszym ciągu była to miła niespodzianka. Ani organizatorzy E3 ani Gamescomu nie zadbali nigdy o nic podobnego.
Jeżeli zatem impreza będzie się w kolejnych latach rozwijać w tym właśnie kierunku, targi E3 faktycznie mogą już wkrótce powrócić do Los Angeles. Tyle, że w nowej, zaskakującej formie!
Autor: Komodo
Przeczytaj również
Komentarze (20)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych