Concord

Deadlock, Concord, Marvel Rivals... Trwa wojna o wyrwę po Overwatchu

Kajetan Węsierski | 20.06, 21:30

Przeglądałem sobie ostatnio premiery gier z minionej dekady - trochę dla odświeżenia, a trochę dla miłych zastrzyków nostalgii. I, jak się można domyślić, kilkukrotnie złapałem się na tym, że trudno było mi uwierzyć, jak wiele czasu minęło od niektórych debiutów. Dziesięć lat od Far Cry 4 albo Dragon Age: Inkwizycja? Kiedy to zleciało?! Podobne zaskoczenie poczułem, gdy zobaczyłem, że Overwatch zadebiutował… Osiem lat temu! 

Cały czas mam wrażenie, że dopiero co znalazłem ów tytuł pod choinką u dziadków. Wspominam, jakby to było wczoraj, moment, w którym otwierałem to typowe dla Blizzarda pudełko zapinane na rzep, a chwilę później, podziwiając warstwę artystyczną boxa, gra już instalowała się u mnie na dysku. Ledwie zjadłem świąteczny posiłek, a już musiałem ją wypróbować - przejść przynajmniej samouczek. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Później spędziłem w Overwatchu trzycyfrową liczbę godzin. I choć z biegiem lat miłość oraz zainteresowanie opadły, a więcej czasu spędziłem na serwerach dopiero przy okazji premiery Overwatcha 2, to zauroczenie wciąż wspominam niezwykle ciepło. A wiem, że nie jestem w tym samym - fenomenowi hero shooterów uległo wtedy wiele osób. Blizzard pokazał, że można w tym gatunku zachwycić. 

Konkurencja 

Przez ostatnie lata nie brakowało produkcji, które chciały powtórzyć sukces Overwatcha i - bazując na podobnych założeniach - próbowano wbić się w gorszy okres hitu Blizzarda. Czasem z gorszym skutkiem, innym razem z lepszym. Faktem jest jednak ,że przez ten czas nie dostaliśmy produkcji opartej o takie same schematy, która w dłuższym okresie przebiłaby swój pierwowzór. 

Teraz jednak sytuacja może się zmienić. Choć Overwatch 2 jest dalej popularny (gdy piszę ten tekst, na samym Steamie gra ponad 40 tysięcy osób), to na pewno nie jest to poziom sprzed lat. A fatalne oceny, którymi jest ów tytuł obsypywany, zdecydowanie nie pomagają w przywróceniu go do tak złotych chwil, jakie ciągnęły się przez kilka pierwszych lat po premierze. Dynamika branży jest jaka jest i trudno jej się przeciwstawiać. 

Ale, jak wspomniałem, być może niedługo liczby się zmniejszą, bo pojawi się konkurencja - i to nie taka z pierwszej łapanki. Już teraz wiemy bowiem o trzech hero shooterach, które mają być do siebie zbliżone w dużym stopniu i które jednocześnie zdają się celować w odebranie Overwatchowi sporej liczby fanów. A może chodzi o załatanie wyrwy, jaka powstała po spadku zainteresowania tytułem?

Trudno powiedzieć - pewne jest to, że takiego urodzaju, jaki nadchodzi, nie było w gatunku hero shooterów od dawna. Ba, nie wiem, czy kiedykolwiek mieliśmy do czynienia z czymś podobnym. Na horyzoncie są wyczekiwany Marvel Rivals, stosunkowo kontrowersyjny Concord, tajemniczy Deadlock od Valve, a przecież od niedawna nieźle radzi sobie również XDefiant, który w teorii w tę grupę produkcji się wpisuje. 

Gdzie czterch się bije…

No i właśnie - zrobiło się tłoczno, prawda? Zwłaszcza że nie mamy tu do czynienia ze zwykłymi kopiami od małych studiów. Za tymi grami stoją kolosalne studia z gargantuicznymi pokładami kasy i jeszcze większą chęcią, by ją zdzierać również z graczy. Zaczynając od końca - sam XDefiant jest przecież dziełem Ubisoftu i choć zadebiutował mniej niż miesiąc temu, to powoli się rozkręca, zachęcając wiele osób do zabawy.

Wychodząc jednak z tego, co już za nami - jeszcze w sierpniu na rynku pojawi się Concord wydawany pod egidą Sony Interactive Entertainment. I choć nie brakuje kontrowersji wokół projektu, a fakt, że będzie to gra do kupienia (a nie, jak w wielu innych przypadkach, F2P) odstrasza, to jestem przekonany, że nie zabraknie chętnych do sprawdzenia efektów prac. Cóż, a przynajmniej w momencie, w którym recenzje będą pozytywne - później może się robić problematycznie.

No i jest jeszcze łakomy kąsek dla fanów komiksów, a więc Marvel Rivals. Wiem, że dla wielu osób wygląda to jak lekko podrasowana produkcja z mobilek, ale ja - jako wielki wielbiciel amerykańskiego wydawnictwa komiksowego i hero shooterów - zwyczajnie się tym jaram. I wiem, że nie jestem sam. Wiem też, że NetEase może nie mieć najlepszej prasy, ale na starcie zainteresowanie będzie ogromne. Pozostaje liczyć, że rozwój dorówna początkowemu szałowi.

Na końcu pora wspomnieć o Deadlocku, o którym wiemy właściwie tyle, co nic. W gruncie rzeczy próżno tu mówić o zapowiedzi (bo dostaliśmy kilka wycieków, a także wniosek o zastrzeżenie znaku towarowego), ale wiemy, że Deadlock będzie kolejnym (po Team Fortress 2) hero shooterem od Valve. I jeśli powtórzy sukces poprzednika, to będziemy mieli murowany hicior, który może zajść najdalej.

No, zapomniałbym o FragPunku! W praktyce to również hero shooter, który będzie chciał powalczyć o czas graczy. Również kolorowi bohaterowie, również 5 na 5 i również z wielkim i potężnym studiem za plecami. Pomysł na nieco bardziej przerysowane moce brzmi jednak ciekawie, więc jestem bardzo ciekaw, w którym kierunku wszystko się rozwinie. Czekam, bo jestem zaintrygowany.

Tam nikt nie skorzysta? 

Jakie są wnioski? Deweloperzy widzą, że po zjeździe Overwatcha 2 zrobiła się wyrwa na rynku i zamierzają ją zagospodarować. Nie jest żadnym sekretem, że ten gatunek cieszy się dużym uwielbieniem wśród graczy, a jeśli odpowiednio dopieści się jego przedstawiciela, to ów jest w stanie przynosić zyski przez długi czas. Porządny hero shooter to kura znosząca złote jajka - a każde wydawnictwo chce mieć takich jak najwięcej. 

Czy jednak dziura po wspomnianej produkcji Blizzarda jest na tyle duża, że zmieści się w niej tak wielu zawodników? Moim zdaniem - nie. A dzielić się graczami nikt nie lubi. Może to w konsekwencji oznaczać upadek niektórych tytułów. Przy konkurencji będą mniejsze szanse, że gracze wydadzą niemal dwie stówki na Concord, są mniejsze szanse, że będą wybaczać błędy w Marvel Rivals i są mniejsze, że pozostaną przy XDefiant, czy zechcą czekać na Deadlocka i FragPunka. Jedno wiem już teraz na pewno - tak ciekawie w ramach tego gatunku nie było od lat. I jestem tym podekscytowany! Na walce o graczy skorzystają wszak... Sami gracze.

Źródło: Własne
Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper