Xbox

Nowa wersja Xboksa - czy naprawdę jest nam potrzebna?

Kajetan Węsierski | 18.06, 21:30

Niedawny pokaz Xboksa, który mieliśmy przyjemność śledzić, zdecydowanie dowiózł. Nie tylko sprostał wymaganiom graczy, ale nie będzie przesadą, jeśli napiszę wprost, że znacznie je przewyższył. Wszak powiedzmy sobie szczerze - kto z nas spodziewał się, że Xbox Games Showcase 2024 przyniesie nam tak dużo znakomitych ogłoszeń? Wystarczy poczytać komentarze przy okazji zapowiedzi eventu, by znaleźć odpowiedź na to pytanie. 

A jednak da się zaskoczyć i - choć mogło się to wydawać niemal niemożliwe - wciąż można przygotować ekscytujący pokaz, który nie będzie poświęcony na pogadanki, a na zaprezentowanie samego “mięsa” i naprawdę gorących tytułów. Już ostatnio pisałem, że moim zdaniem był to najlepszy event online od pokazu PlayStation z 2021 roku. A to niemała sprawa, bo upłynęły niemal trzy lata. 

Dalsza część tekstu pod wideo

W całym tym zalewie głośnych tytułów jak State of Decay 3, Gears of War: E-Day, Doom: The Dark Ages, Perfect Dark, Expedition 33 i tak dalej, troszkę umknąć mogło pewne ogłoszenie, które w normalnych okolicznościach odbiłoby się znacznie większym echem. Takie, którego wielu się spodziewało i na które liczono, a jednak… Gdzieś po drodze się rozmyło. Mam oczywiście na myśli nowe wersje Xboksa. 

Xbox Series 3X

Tak więc, aby płynnie zacząć, pozwolę sobie na małe przypomnienie tego, co bardzo zwięźle zapowiedziano podczas konferencji organizowanej przez Microsoft (jak wspomniałem, łatwo można było to przeoczyć). Ba - cofniemy się jeszcze troszkę w czasie. Być może pamiętacie spór, który przeniósł się na drogę prawną, pomiędzy amerykańskim gigantem technologicznym, a Federalną Komisją Handlu. Wtedy też, za sprawą przedstawionych dokumentów, dowiedzieliśmy się o nowej wersji flagowej konsoli. 

Nie było wiele wiadomo, ale gracze przepychali się w próbie odgadnięcia, co się za tym kryło. Xbox Series X Pro? Albo ten wyczekiwany od dawna handheld? A może kompletnie nowy Xbox Series Y (tak, taka nazwa przewijała się w ploteczkach)? Analizom nie było końca, a prawda… Cóż, prawda okazała się znacznie mniej imponująca, choć znajdą się fani takiego rozwiązania. 

Przede wszystkim należy wspomnieć, że Microsoft nie ogłosił nadejścia jednej nowej konsoli, a aż trzech! Zgodnie z zapowiedziami Sarah Bond, gracze mogą liczyć na Xbox Series S - 1 TB w białym kolorze, Xbox Series X - 1 TB w białym kolorze i bez napędu oraz Xbox Series X - 2 TB w specjalnej wersji Galaxy Black. Premiera, jak się można domyślać, jeszcze pod koniec bieżącego roku kalendarzowego. 

W praktyce jest więc tak, że dostajemy Xboksa Series S z dwukrotnie większym dyskiem względem pierwowzoru, Xboksa Series X bez napędu, a także Xboksa Series X z dwukrotnie większym dyskiem, niż oryginalnie. I widać w tych opcjach, że Spencer i spółka słuchają graczy - nie brakowało wcześniej narzekań na mały dysk w XSS i za mały w XSX, a przy tym sam zastanawiałem się, czemu nie powstał XSX bez napędu, skoro wszystko jest w Game Passie. I niby spoko, ale… 

Konkurencja nie śpi

No właśnie - konkurencja przecież nie śpi. Ba, to nawet nie tak, że oni czuwają - oni cały czas aktywnie działają. Do końca tego roku fiskalnego mamy przecież dostać zapowiedź Nintendo Switch 2 (czy tam Pro - zwał, jak zwał). Nie jest to bezpośrednia konkurencja dla Xboksa, ale na pewno sprzęt, który może pociągać wielu graczy - zwłaszcza gdy będzie trzeba wybierać, na który na przełomie 2024 i 2025 postawić. 

Jeszcze ciekawsza zdaje się sprawa z PlayStation 5 Pro. Z jednej strony wciąż nie dostaliśmy oficjalnej zapowiedzi nowej wersji konsoli (co zaskoczyło wiele osób), ale z drugiej… Pojawiło się już tak wiele doniesień z wiarygodnych źródeł, że trudno sobie wyobrazić, aby nie doszło do premiery mocniejszej wersji PS5. A jeśli plotki się potwierdzą, to dojdzie do tego jeszcze pod koniec tego roku! 

Co to oznacza? Ano tyle, że gdy część graczy będzie już żyła nową generacją od Nintendo, albo pośrednim, mocniejszym odpowiednikiem PlayStation 5, to Xboks zapewni nam większe dyski i ładniejszą wizualnie konsolę. Coś, co mogłoby rywalizować z wypuszczonym kilka miesięcy temu do sklepów “PlayStation 5 Slim”. I w takim wypadku miałoby to sens - w innym może się okazać, że chętni na “coś nowego” skierują swoją uwagę w inne miejsca. 

Zresztą, wydaje się, że zaoferowanie mocniejszego odpowiednika Xboksów Series X byłoby strzałem w dziesiątkę pod kątem premier, które tak hucznie zapowiadano na 2025 rok. Na samym pokazie dostaliśmy kilka gorących nowości, które mają się wtedy pojawić, a przecież nie zabraknie jeszcze innych tuzów, jak choćby Grand Theft Auto VI. Umówmy się - przyda się najmocniejszy możliwie sprzęt do komfortowej zabawy w TAKIM tytule. 

Konkludując… 

Nie jest tak, że nowy Xbox to sprzęt, który nie znajdzie swoich adresatów. Jestem przekonany, że w dobie debiutu nowego Call of Duty czy kolejnego Dragon Age w Game Passie, a także nadchodzących hitów jak nowy Doom czy Fable, znajdą się chętni, by po tę konsolę sięgać. Niestety trudno sobie wyobrazić, aby “niedzielni” gracze - stając przed takim wyborem - postawili na moc z 2020 zamiast tej, którą mogą oferować nowe, nawet pośrednie, sprzęty. 

Oczywiście w pewnym sensie swoje rozważania bazuję na doniesieniach. Może się przecież okazać, że nadchodzący event Sony nie przedstawi PS5 Pro, a nowego Switcha dostaniemy gdzieś pod koniec 2025. Wtedy sytuacja będzie nieco inna. Z drugiej strony… Czy trzeba było zapowiadać nowe Xboksy, które nie są innowacyjne, z tak dużym wyprzedzeniem? Nie wiem, ale Hellblade II pokazał, że ruchy marketingowe Microsoftu trudno ostatnio zrozumieć. A może mają coś jeszcze w zanadrzu?

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper