Reklama
Valorant

Graliśmy w betę Valorant na PlayStation 5. Jak wypada edycja konsolowa? Jakie są zmiany i różnice?

Maciej Zabłocki | 02.07, 22:00

Kilka dni temu otrzymałem zaproszenie do przetestowania zamkniętej bety Valorant na konsoli PlayStation 5. Ponieważ grałem w ten tytuł bardzo długo na PC, postanowiłem zmierzyć się z edycją konsolową, którą zapowiedziano na Summer Game Fest. Czy starzy wyjadacze mają tu czego szukać? 

Niniejszym tekstem chciałbym też odpowiedzieć na kilka nurtujących pytań. Przede wszystkim, Valorant dostępny będzie za darmo dla wszystkich posiadaczy PlayStation 5 oraz Xbox Series X/S. Gra nie zadebiutuje na konsolach PlayStation 4 oraz Xbox One, chociaż mogłaby, bo przecież nie ma wysokich wymagań sprzętowych. Twórcy podjęli jednak taką decyzję. Ja grałem na konsoli PlayStation. Tytuł działa w natywnym 4K i 60 klatkach (nie znalazłem opcji wyboru 120 klatek na ten moment). Niestety nie wykorzystali przy tym dobrze haptycznych wibracji w DualSense, serwując wyłącznie te podstawowe. Szkoda. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Graficznie nie ma tragedii. To taki poziom Overwatcha 2, według mnie nic ponad to. Z pewnością konsolowy Valorant prezentuje się gorzej od wersji na PC na maksymalnych detalach, aczkolwiek fanom tej gry z pewnością nie zrobi to różnicy. Grafika jest czytelna, komiksowa i przyjemna w odbiorze. W mojej ocenie, o to właśnie chodzi. Oprawie możecie przyjrzeć się na poniższych zdjęciach. Beta na PS5 zajmowała nieco ponad 32 GB. Aktualnie dostępna jest wyłącznie na specjalne zaproszenie, ale tytuł powinien wystartować dla wszystkich lada moment.

Valorant na konsoli to inne doświadczenie od wersji na PC

Valorant_start

Twórcy chcieli za wszelką cenę dopracować sterowanie dla pada, wobec czego całkowicie zablokowali możliwość rozgrywki cross-platformowej pomiędzy konsolami, a PC (bo gracze na Xboxach i PlayStation mogą ze sobą rywalizować). Ma to na celu zagwarantowanie równych szans. Z tego samego powodu gra nie zgadza się na podłączenie do konsoli klawiatury i myszki, wspierając wyłącznie kontrolery (podłączenie mychy grozi nawet banem). No dobrze, ale jakie są najważniejsze zmiany? 

Po założeniu nowego konta wita nas samouczek, podobnie jak w edycji PCtowej. Z tą różnicą jednak, że jest kompletnie inny. Już od pierwszych sekund możemy wyczuć, że konsolowa wersja jest dużo wolniejsza i stawia na inne doświadczenie. Podczas przemierzania pierwszej lokacji uczymy się absolutnych podstaw, skoków i strzelania w dużą tarczę w określonym miejscu, korzystając z nowego systemu "ADS", będącego swego rodzaju polem do celowania. Z wyraźnym zastrzeżeniem, w jaki sposób wychylać lewą gałkę analogową, by celnie trafiać w określony punkt. Co jasne, przeciwnicy poruszają się wolniej, a nasze ruchy, przez kontroler, również są znacznie wolniejsze. 

Cała rozgrywka jest przez to dość ślamazarna w porównaniu do PC. Domyślam się jednak, że twórcy musieli pójść na pewne ustępstwa, rezygnując z dynamiki, by zachować równe szanse dla wszystkich. Na szczęście menu zostało znakomicie przemyślane, interfejs jest bardzo schludny (konsolowa tablica wyników nawet lepsza od tej na PC), a całość działa szybko. Przytrafił mi się na ten moment jeden błąd, gdy podczas którejś z gier nie mogłem wyjść ze sklepu (który pozwala na zakup broni i gadżetów na początku rozgrywki). Musiałem czekać 45 sekund, aż runda się rozpocznie. Po każdym zabitym przeciwniku (albo śmierci) i po zakończonej rundzie mamy wgląd w zadane przez nas obrażenia (no i także te otrzymane). 

Valorant to trochę taki konkurent dla Counter-Strike'a 2, ale na oryginalnych zasadach. Łączymy się w dwie drużyny po 5 osób i mamy różne tryby rozgrywki. W becie mogłem zmierzyć się z trybem uzbrojenia bomby (tzw. spike'a) lub jej rozbrojenia, jeśli byłem w drugiej grupie. Oczywiście, zginąć jest tutaj łatwo, ale co istotne, twórcy zadbali o skuteczne headshoty. Jeżeli dobrze przycelujemy, możemy gościa posłać natychmiast do piachu. To dużo skuteczniejsze od trafiania w korpus. Nie zabrakło też różnych gadżetów, jak choćby elektrycznych strzał, które pozwolą nam podejrzeć, gdzie są przeciwnicy, albo wszelkiego rodzaju tarcz i przeszkód. Każdy z bohaterów ma także przypisane sobie "ulti", zwiększając nasze szanse na wygraną. Docelowo nasza śmierć jest permanentna do końca rundy, więc warto się pilnować, bo to nie Call of Duty. Tutaj giniemy niemal natychmiast. TTK jest bardzo krótki. 

Sklep w Valorant na konsoli

Wszystko zostało dość skutecznie dostosowane do kontrolera. Do innych graczy możemy rzucać proste komendy z koła wyboru, a w określonych przypadkach powiemy też zautomatyzowane działanie, które właśnie podejmujemy (jak choćby - "idę do punktu C"). Ponieważ Valorant to darmowa pozycja, jestem przekonany, że znajdzie wielu zwolenników. Pytanie jednak, czy gracze na PC będą chcieli grać na konsoli. Co ważne, dla jednego konta Riot (niezależnie od platformy) obowiązują pewne wspólne rzeczy takie jak; poziom konta, waluty, zwerbowani agenci, skórki broni, przepustka bojowa i postępy w jej ramach oraz postępy misji codziennych, cotygodniowych lub jeszcze innych. Wobec czego grając na PC lub konsoli będziemy rozwijać te elementy. 

Granie na konsoli sprawi, że otrzymamy osobną rangę i MMR, które nie będą się łączyć z wersją PC. Na szczęście jednak Valorant na PlayStation 5 w swoich ogólnych założeniach nie różni się właściwie niczym od wersji na PC, zachowując swój charakter. To nadal strzelanka drużynowa online, w pełni darmowa, z podobnymi zasadami do Countera. Przed każdą rundą dostajemy kilkadziesiąt sekund, by kupić w sklepie broń i gadżety. Mamy też ograniczoną ilość gotówki (na początku nawet bardzo), ale z każdą rundą i rozwojem naszych statystyk, ten hajs na koncie rośnie. Możemy wówczas kupić lepsze giwery i odczuwamy z tego powodu sporą satysfakcje. 

Podoba mi się czytelność mapy (z wyraźnym oznaczeniem pułapek, przeciwników, ale i obszarów do których musimy się udać, a nawet pola widzenia). Jestem także fanem ogólnego wyglądu tej gry. Postacie wydają się bardzo charakterystyczne, a każda z nich dysponuje określonym zestawem umiejętności. Jeżeli gracze konsolowi zaakceptują mimo wszystko PCtowe korzenie tego tytułu, to wszystkie darmowe strzelanki będą mieć bardzo potężną konkurencję. Riot Games wykonało kawał dobrej roboty przenosząc swój flagowy tytuł na najnowsze konsole. Widać, że to nie jest port zrobiony po łebkach, tylko faktycznie został stworzony z myślą o graniu na padzie. 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper