Apple TV+ / Netflix

Apple TV+ inwestuje w jakość, a nie w ilość. Netflix i inni powinni się uczyć

Łukasz Musialik | 30.06, 08:00

W świecie, gdzie platformy streamingowe rywalizują o uwagę widzów, coraz częściej pojawiają się dyskusje na temat jakości produkowanych seriali. Netflix, Amazon Prime Video, Max, Disney+ i inne usługi streamingowe oferują ogromną ilość treści, ale to Apple TV+ wyróżnia się jakością swoich produkcji. 

„Ted Lasso”, „Severance”, „Silos” czy „The Morning Show” – to tylko niektóre z seriali Apple TV+, które zdobyły uznanie krytyków i widzów na całym świecie. Mimo że platforma zadebiutowała na rynku stosunkowo niedawno, szybko zyskała reputację tej wyjątkowo ambitnej, stawiając na wysokojakościowe produkcje. Co sprawia, że seriale Apple TV+ są tak wybitne? Czego Netflix i inni mogliby się nauczyć od giganta z Cupertino? Ostatecznie to każdy powinien się wzajemnie uczyć od siebie, ale przyjrzyjmy się bliżej temu zjawisku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jednym z kluczowych aspektów sukcesu Apple TV+ jest zdecydowanie postawienie na jakość, a nie na ilość. W przeciwieństwie np. do Netflixa, który produkuje seriale w ogromnych ilościach, Apple TV+ koncentruje się na mniejszej liczbie, ale za to treści o wysokiej jakości. Parrot Analytics wskazuje, że 46,9% seriali Apple TV+ jest oceniane jako dobre, wybitne lub wyjątkowe, podczas gdy Netflix może pochwalić się tylko 32,7% podobnych ocen. A ten odsetek ciągle rośnie na korzyść seriali od firmy z Cupertino.

Inwestycje w talent, produkcję, ale i przemyślane podejście do wyboru projektów

Apple TV+ przyciąga wybitnych twórców, reżyserów i aktorów, oferując im większą swobodę twórczą oraz większe budżety. Przykłady takich produkcji podałem powyżej, a to nie jedyne takie produkcje. Docenili to widzowie, co przełożyło się na wysokie oceny w serwisach takich jak IMDb czy Rotten Tomatoes.

Przypuszczam, że włodarze starannie dobierają projekty, które wpisują się w ich wizję streamingu. Zamiast stawiać na masową produkcję, każda nowa seria jest starannie planowana. A to podejście minimalizuje ryzyko nieudanych seriali i pozwala na tworzenie bardziej dopracowanych, przemyślanych treści.

Streaming firmy z Cupertino wyróżnia się również pod tym względem. Wszystkie nowe produkcje są właściwie dostępne w jakości 4K HDR, z dźwiękiem Dolby Atmos, co znacząco podnosi jakość oglądania. Widzowie oczekujący najwyższej jakości obrazu i dźwięku są bardziej skłonni do wyboru tej platformy. 

Oczywiście nie wszystkie treści są dostępne w jakości 4K lub 4K HDR, ale dotyczy to tylko starszych produkcji. Poza tym, aby cieszyć się rozdzielczością 4K, potrzebne jest urządzenie obsługujące tę rozdzielczość, ale to jest w pełni zrozumiałe i normalne. Tak samo jest z Dolby Atmos, a jakość odtwarzania zależy od używanego sprzętu i połączenia z internetem. Ale… to, co u innych jest często dodatkowo płatne, u Apple wpisuje się w podstawowy i jedyny pakiet subskrypcji — jest jeszcze Apple One, ale obejmuje on nie tylko seriale, filmy, ale i muzykę czy gry.

Transparentność i brak reklam

Kolejnym atutem Apple TV+ jest przejrzystość w kwestii cen i brak reklam. Podczas gdy np. Max oferuje różne plany subskrypcyjne, z dodatkowymi opłatami za brak reklam i wyższą jakość, Apple TV+ oferuje jeden, prosty plan subskrypcyjny, bez reklam i ukrytych kosztów. To przyciąga użytkowników, którzy cenią sobie transparentność i wygodę. Warto przypomnieć, że oprócz Max, także i Netflix wprowadził plan z reklamami (trwają od 15 do 30 sekund), który cieszy się dużą popularnością w USA, Kanadzie, w Niemczech i kilku innych krajach, mimo braku dostępu do całej biblioteki serwisu

W Polsce jak na razie platforma nie zapowiedziała, że zamierza wprowadzić taki plan, choć przypuszcza się, że taki krok może nastąpić pod koniec 2024 roku, a najpóźniej w 2025 roku. Taki krok wydaje się być kwestią czasu, ponieważ w krajach, gdzie Netflix wprowadził model oparty na reklamach, aż 40% nowych użytkowników decyduje się na tę właśnie opcję.

Jakość, a nie ilość

Apple TV+ udowadnia, że strategia stawiania na jakość, a nie na ilość, przynosi znakomite rezultaty. Wysokie standardy produkcji, inwestycje w utalentowanych twórców, czy przejrzystość oferty oraz poruszające emocjonalnie i kulturowo treści to kluczowe czynniki sukcesu platformy. Netflix i inne serwisy streamingowe mogłyby wiele nauczyć się od podejścia Apple TV+, by poprawić jakość swoich produkcji i lepiej odpowiadać na oczekiwania współczesnych widzów. 

I choć wielu już zapowiedziało, że zamierza produkować mniej, stawiając na jakość, to dopiero przyszłość zweryfikuje czy były to słowa szczere i prawdziwe, a nie próba zmniejszenia ogólnych kosztów produkcji po to, aby generować jeszcze większe zyski. Poza tym im większy wybór mamy, tym więcej czasu spędzamy na zastanawianiu się co obejrzeć, zamiast faktycznie konsumować treści. To takie irytujące. Może nie wszyscy tak macie, ale spora część moich znajomych — w tym ja — zauważyło ten problem u siebie. To ewidentny przesyt, który nie ogranicza się jedynie do seriali i filmów, ale to na nich się dziś skupiłem.

Ale oczywiście Apple TV+ nie jest pozbawione wad i też może się nauczyć czegoś od konkurencji. Chodzi mi m.in. o napisy, które mogą stanowić barierę dla niektórych widzów w Polsce, preferujących oglądanie treści z lektorem. Więc tekst zakończę tak — niech każdy uczy się od każdego. W końcu najwięcej skorzystają na tym konsumenci treści kinematograficznych, czyli my — widzowie.

Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper