Metal Gear Solid 3

Metal Gear Solid Delta: Snake Eater - Konami pozostanie już tylko przy remake’ach?

Krzysztof Grabarczyk | 30.06, 16:00

Konami chce odzyskać dawny status - status firmy cenionej za marki takie Silent Hill, Metal Gear czy Castlevania. Japoński wydawcy zbłądził po 2015 roku. Odejście zespołu Hideo Kojimy z ojcem braci Snake na czele, decyzja o niemal całkowitym wycofaniu się z produkcji wysokobudżetowych gier - a jedynym pewnym IP było Pro Evolution Soccer. Firma porzuciła również silnik Fox, który sprawdził się wybornie m.in. w Metal Gear Solid V: the Phantom Pain. Po latach niesławy, Konami wróciło do gry. Aby zyskać przychylność mediów oraz graczy - w przygotowaniu znajdują się renowacje dwóch najlepszych produkcji w całej historii firmy.

Prequel to trudne i jednocześnie proste do okiełznania zadanie. Twórcy mają już gotowe całe uniwersum, więc wybór koncepcji skupia się wyłącznie na uzupełnieniu lub dodaniu elementów układanki. Z drugiej strony, należy nadać odpowiedni sznyt postaciom, sferze wizualnej oraz narracyjnej. Inaczej padają zarzuty w stronę bezpiecznego odcinania kuponów. Jak z tego wybrnąć? Istotnym aspektem staje się poprowadzenie wątków w sposób nieujmujący jakiejkolwiek wartości lub nawet sensu obecnej już historii. A skoro o historii mowa, cykl Metal Gear z racji bogactwa treści, musi się pokrywać w zależności od czasów i bohaterów. A co jeśli nagle prequel - spodziewanie lub wprost przeciwnie - okazuje się najlepszym elementem układanki? Metal Gear Solid 3: Snake Eater - prawdziwa fikcja.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zapamiętałem z niej szczególnie jeden cytat pochodzący z rozmowy pomiędzy Snake'iem a Evą - "Gdzie zatem leży prawda?" - spytał Snake. "Kryje się w kłamstwach" - odpowiada Eva. Wspomniane cytaty można odnieść do głośnego odejścia Hideo Kojimy z szeregów Konami. Obie strony do dzisiaj milczą w temacie i zdaje się, że sam Hideo pragnie zabrać tę tajemnicę do grobu. Konami podpatrzyło wiele od kolegów po fachu z Capcomu. Dzisiaj ta firma świetnie sobie radzi, a kolejne produkcje sprzedają się w zawrotnym tempie. Nie można ukryć faktu, że wiele zmieniło się od premiery Resident Evil (2019). Dla Konami był to mocny sygnał, że nadszedł czas remake'ów - a nostalgia to wciąż najmocniejsza waluta. Dzisiaj oczekujemy na Metal Gear Solid Delta: Snake Eater. Czy Konami jest skazane już wyłącznie na remake'i?

Podróż w głąb sumienia

undefined

Powyższy śródtytuł o wiele lepiej pasuje do narracji Silent Hill 2. Jak wiemy w przygotowaniu znajduje się współczesna wersja jednej z najlepszych gier grozy w dziejach. Za produkcję odpowiadają nasi rodacy z krakowskiego Bloober Team. I choć wiem, że The Medium nie było grą złą, tak cierpiała na spadki wydajności a sam gameplay był mocno ograniczony. Na tej podstawie można wyciągnąc garść wniosków w odniesieniu do Silent Hill 2. Na szczeście ostatnie materiały uspokoiły moje obawy. Za remake Snake Eater'a odpowiadają jednak wewnętrzne studia Konami. Firma zdaje sobie sprawę, że na ten projekt oczekują miliony graczy wspominających 2004 roku, gdy leciwa już PlayStation 2 potrafiła wygenerować puszczę wraz ze wszystkimi dźwiękami dzikiej przyrody. Oryginalny Snake Eater chciał mocno wyprzedzić swoje czasy i z technicznej perspektywy - prawie się udało.

Wejdziemy w prawdziwą puszczę nostalgii. Zajrzymy w głąb sumienia bohatera ze świata Konami. Metal Gear Solid 3: Snake Eater (2004, PlayStation 2) straszy survivalem, i zawiera w sobie cząstkę paranormalności. Mistycyzm czy iluzje są wpisane w treść cyklu Hideo K. Powyższe ujęcie definiuje pozagrobową sylwetkę The Sorrow. Snake skacze w przepaść, trafia do świata The Sorrow. Zamglona, jednokierunkowa droga to rozliczenie z własnym sumieniem. Gra daje wybór - zabijamy, ogłuszamy, lub przekradamy się. Gdy nie pozbawimy życia nikogo, podróż z The Sorrow jest tylko sennym spacerkiem. W drugą stronę, mijamy udręczone dusze poległych z naszej ręki rosyjskich żołnierzy (GRU). Zarys tego doświadczenie sięga Silent Hill, drugiej arcyważnej serii Konami. Snake Eater horrorem nie jest, lecz ucieka do nadprzyrodzonych metod narracji. Te wspomnienia powrócą wraz z premierą nowej wersji gry. Z jednej strony, nie mogę się doczekać, ale istnieje jeszcze druga strona medalu.

Pętla historii

undefined

Konami wraz z Metal Gear Solid Delta: Snake Eater restartuje uniwersum. W kolejce jest cała saga. Wydawca zabezpieczył się na kilka dobrych lat, ponieważ "nowy" Snake Eater pojawi się w tym lub na początku kolejnego roku. Wspaniale będzie raz jeszcze przeżyć tamtą historię - historię o zdradzie, honorze, oddaniu i wypełnieniu misji za wszelką cenę. Nad projektem czuwa wewnętrzny zespół w Konami, z oryginalnymi twórcami na pokładzie, choć już bez tych legendarnych nazwisk. Shinkawa nie sprezentuje nam mistrzowskich artworków, nie zagra Gregson-Williams, Kojima nie będzie się bawił w intrygę, którą jego fani rozłożyliby na miliony sposobów, jak miało to miejsce przed debiutem Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. Hmm, może zaśpiewa nam Cynthia Harrell, której głos zainicjował intro gry wraz z niezapomnianym utworem Snake Eater? Usłyszeć ją mogliście dużo wcześniej, bo w 1997 roku, gdy zaśpiewała I am the Wind, czyli utwór wieńczący napisy końcowe w legendarnej Castlevania: Symphony of the Night. Co poradzę, że tyle tutaj nostalgii? Tymczasem rzecznik Konami: „Oni nie są zaangażowani (Kojima, Shinkawa, i najpewniej reszta - dop.red.). Jednakże nasze zespoły ciężko pracują, aby stworzyć ten remake" - patrząc na ostatnie materiały chyba się Konami ta sztuka udaje.

Metal Gear znów wpadło w pętlę historii. Konami nie zmieni ani dialogów, ani nie dorzuci żadnych świeżych wątków. Ostatnio nawet padły słowa, że ktoś w firmie chciałby wznowić współpracę z Hideo Kojimą. Miejmy nadzieję, że twórca oryginalnego Snake Eater'a jest zadowolony z postępów prac. O Konami można napisać wiele złego, lecz Delta prezentuje się całkiem przyzwoicie. Szkoda, że w ciągu następnych lat nie otrzymamy zupełnie nowej odsłony. Ostatnią próbą "świeżości" ze strony Konami było Metal Gear Survive, które szybko stało się żywym trupem pośród gier, bo serwery migiem opustoszały. Po Snake Eater'a sięgnę oczywiście premierowo. W końcu to jedna z najlepszych gier w historii. Szkoda, że Konami będzie nam serwować już tylko odświeżone dania. Z ich perspektywy to bezpieczna inwestycja. I pewna.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper