God of War - ciąg dalszy nastąpi tylko kiedy? Na PS6?
Spełnił się Ragnarok. Dwuaktowa nordycka saga Kratosa i Atreusa dobiegła końca. W żadnym wypadku nie widać końca marki God of War. To jeden z najmocniejszych brandów Sony. To jedna z tych gier, na których karierę robią nazwiska pokroju Davida Jaffe. Gość trochę kojarzy mi się z syndromem Johna Romero surfującego na nostalgicznej fali Dooma. Nieprzypadkiem ktoś napisał książkę "Doomguy" - pewnie sam Jaffe zapoznał się z jej treścią i chciałby dozyć lektury o swoim życiorysie. Może ktoś się zdecyduje. Może. Po Ragnaroku czekamy na dalszy ciąg. W innej mitologii? Kto wie.
David Jaffe zasłużył na swoje miejsce, choć to Cory Barlog wspiął się, trzymając God of War II na barkach - na medialny szczyt. Sequel z 2007 roku otrzymywał maksymalne noty u większości redakcji. Kristian Reed z Eurogamera napisał, że „God of War II uprawia jeden z najlepszych projektów gier ever” - trudno było temu zaprzeczyć. Barlog odszedł z Sony na kilka lat, by powrócić i dostarczyć God of War, jakiego nikt się nie spodziewał. Reżyser nakazał przebudowę narracji. Z greckiej rzezi uczynił historię osobistą i dla wielu być może pouczającą. Duch Sparty nawiedził Północ, gdzie poszukiwał spokoju i imitacji rodzinnego żywota. Wojna leży jednak w naturze Kratosa i choć on sam bardzo przemalował swój przecież nieskomplikowany portret psychologiczny z dawnej serii - gniew nierzadko bierze górę w nordyckiej iteracji God of War.
Splendor opadł i nadszedł czas Ragnaroku, który przecież był obecny w formie proroctwa już w pierwszej grze. Sony zdecydowało się na crossgenowy wymiar produkcji, a studio nie zawiodło. God of War: Ragnarok niekoniecznie zachwyca narracją, lecz błyszczy technicznie. Kilkoro bohaterów przemodelowano w imię politycznej poprawności narzuconej przez branżę rozrywkową. Zakończenie historii pozostaje mimo wszystko otwarte. Jak kiedyś w God of War III. Dalsze dzieje marki nie stoją pod znakiem zapytania. Decydenci w Sony nie pozwolą serii na odpoczynek. Większą zagwozdkę mają ludzie na co dzień pracujący w Sony Santa Monica, formacji powstałej w 1999 roku.
Mniejsze zło
God of War i God of War: Ragnarok to przepotężne, napompowane milionami banknotów projekty. Ich realizacja była kosztowna, lecz zwróciła się z nawiązką. Według ogólnych danych pierwsza z gier zeszła w ilości 19.5 miliona egzemplarzy. W ten wynik wliczamy zakupy premierowe, z promocji, a nawet listę pobrań z pakietu powitalnego, PlayStation Plus Collection (obecnie lista już nie istnieje dla nowych użytkowników PS5). Ragnarok przyciągnął 15 milionów chętnych ujrzeć finał nordyckiej historii Kratosa. Studio jednak chce brnąć w rozwój nowych IP. „Widząc te wszystkie rzeczy, które na wczesnym etapie łączą się w jedno, to do cholery coś niesamowitego nad czym pracujemy z Sony Santa Monica - gry wideo są super” - pisał na swoim koncie X sam Cory Barlog. Po angielsku słowo do cholery to GOD DAMN i dokładnie takiej formuły użył reżyser God of War. Czuć pismo nosem, prawda?
Ciężko stwierdzić, nad czym dłubie studio z Santa Monica. Deweloper kilka miesięcy temu otworzył rekrutację na nowe stanowiska. Mając na uwadzę spustoszenie w innych zespołach (zwolnienia w całej branży od początku roku) jesteśmy zdania, że chętnych nie brakowało. God of War nie potrzebuje rekomendacji. Jest serią uznaną i lubianą. Powinniśmy rzucić innym pytaniem: czy seria potrzebuje zmiany? Debiut finału starej trylogii, God of War III uznano za świetny, mocarny i technicznie wyprzedzający konkurencję. W dobie slasherów stał Capcom ze swoim Devil May Cry 4 i Team Ninja z Ninja Gaiden II. Gdy jednak trzy lata później nadszedł prequel preguelów, God of War: Wstąpienie, niektórzy recenzenci pisali „aby dać Kratosowi trochę spokoju” - ktoś w Santa Monica chyba zastosował się do tej rekomendacji.
Spin-off?
Trudno dzisiaj o stabilność w nawet największej firmie produkującej gry. Sony, jako właściciel brandu PlayStation zaczyna promować model usługowy w swoich grach. Japońska firma nie szczędzi (jeszcze) drogich gier dla pojedynczego odbiorcy. Trochę niepokojąca jest cisza na temat trzeciej części The Last of Us i na ten moment nie wiemy, czy powstająca w Santa Monica gra jest kolejnym rozdziałem God of War. Zwróćmy się w innym kierunku. Marvel's Spider-Man: Miles Morales udowodniło, że krótsze przygody, czyli popularne spin-offy są bardzo pozytywnie rozpatrywane przez masowy rynek. Kreacja czegoś podobnego w uniwersum God of War nie byłayby raczej traktowana jako kara wymierzona w graczy. God of War: Ragnarok zdawało się momentami wydłużane na siłę. Wynika to z faktu poznania już tej formuły w hicie z 2018 roku. Opracowanie kolejnej takiej produkcji może się skończyć przysłowiowym zmęczeniem materiału. Choć wcale nie musi.
Przygotowanie mniejszej i krótszej przygody pod brandem God of War wydaje się bezpiecznym rozwiązaniem. Marka jest silna, a w tym przypadku to skromniejsza inwestycja z gwarancją zwiększonego przychodu ze sprzedaży. Cory Barlog, jeśli tak jak zasugerował w strumieniu mediów społecznościowych - czuwa nad nową grą studia, ma świadomość, że istniejące schematy we współczesnych grach cyklu zaczynają się przejadać. Według plotek nowy projekt zespołu „będzie gra RPG lub grą z elementami RPG” - czy takie nie były ostatnie wcielenia God of War? Ostatnią kwestią jest wybór platformy docelowej. W tytule czytacie o PlayStation 6. Konsola zapewne przekroczyła już fazę projektowania i rodzi się w bólach. Po obecnym kursie, jaki obrał przemysł gier trudno przewidzieć jaka przyszłość konsolowego grania łypie na nas z góry. Spin-off, np. God of War: Vallhalla można jeszcze przypisać PlayStation 5. Co z dużym projektem? God of War jako gra niszczyła jakością. A do tego już potrzebujemy maszyny silniejszej niż aktualna, piąta generacja PlayStation.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do God of War: Ragnarok.
Przeczytaj również
Komentarze (58)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych