PlayStation 5 i Xbox Series X|S

Obecna generacja konsol mnie rozczarowała. Jest źle

Łukasz Musialik | 14.07, 18:00

Pamiętam czasy, gdy premiera nowej generacji konsol była prawdziwym świętem dla graczy. Oczekiwanie i ekscytacja — to wspaniałe uczucia. Kiedy więc na rynku pojawiły się next-geny, PlayStation 5 i Xbox Series X/S, wielu graczy, w tym ja, wstrzymywało oddech. 

Nowe technologie, niesamowita grafika, szybkie ładowanie gier – to wszystko brzmiało jak spełnienie marzeń. Jednak po kilku latach od premiery tych konsol, moje początkowe podekscytowanie przerodziło się w rozczarowanie. Zamiast rewolucji dostaliśmy ewolucję, i to taką, która pozostawia wiele do życzenia. Osobiście uważam, że jest to najgorsza generacja konsol, jakiej doświadczyłem. Dlaczego tak uważam? Po kolei.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kiedy patrzę na gry wydawane na PS5 i Xbox Series X, nie widzę niczego, co naprawdę uzasadniałoby zakup nowego sprzętu. Owszem, grafika jest nieco lepsza, tekstury bardziej szczegółowe, a efekty świetlne bardziej zaawansowane. Ale czy to jest ten przełom, na który czekałem? Absolutnie nie. I na początku pragnę zaznaczyć, gdyby ktoś nie zrozumiał, że to tylko moja opinia.

Wciąż brak prawdziwego skoku generacyjnego

Marvel's Spider-Man

Weźmy na przykład „Marvel's Spider-Man 2”. To świetna gra, ale czy naprawdę potrzebujemy do niej PS5? Takie „Miles Morales” na PS4 wygląda niemal tak samo (trochę droczę się z Wami, ale obejrzyjcie porównanie grafiki na YT). Oczywiście jak chcemy przystanąć na chwilę, aby przyjrzeć się bardziej szczegółowym teksturom w terenie, drzewkom i innym takim to różnic ciężko nie zauważyć. Ale podczas zagrywania się w oba tytuły, w trakcie walki nie jest to aż tak specjalnie widoczne. To samo dotyczy wielu innych tytułów, które miały być wizytówką nowej generacji

Powoli zaczną pojawiać się gry, które faktycznie coś tam pokażą, ale wyjdą dopiero za rok, dwa lub później, a przecież jesteśmy na półmetku. Obecnie tylko nieliczne z tytułów trzymają poziom „next-gena”. Pamiętam, jak przesiadałem z rodzimego Pegasusa na PlayStation 1, potem na PlayStation 2, aby później przejść na PlayStation 3. To był szok. Nagle gry wyglądały jak filmy. A teraz? Teraz mam wrażenie, że producenci po prostu podkręcili kilka suwaków w ustawieniach graficznych i powiedzieli: „Proszę bardzo, oto nowa generacja”.

Cena nie do przyjęcia

Cena nie do przyjęcia

Kolejna sprawa to cena. Konsole nowej generacji są drogie. PlayStation 5 i XSX praktycznie wciąż kosztują tyle samo co w dniu premiery. Cena obniżyła się nieznacznie lub stoi w miejscu (zwłaszcza w przypadku plejaka), a jeśli są promocje to na krótko i często konsole łączy się z grą lub dodatkowym kontrolerem (albo obiema), aby sklepy mogły podnieść sprzedaż i pozbyć się zalegających w magazynach gier/akcesoriów. Ja rozumiem, że za podobną kwotę ciężko było stworzyć sprzęt (w dniu premiery) o takich parametrach i możliwościach, ale minęły już trzy lata, a przecież producenci zarabiają głównie na licencjach i grach, które notabene również zdrożały. To kwoty, które dla wielu graczy są po prostu nie do przełknięcia. A to dopiero początek wydatków.

Wydawcy zdecydowali się podnieść ceny gier AAA do 300-349 zł za tytuły, za którymi (przynajmniej 1/3) nie idzie żadna konkretna jakość — niektóre z nich wciąż wychodzą na starej generacji. I jak czytam wywiady panów z Capcomu, że gry są wciąż zbyt tanie, to aż mi się nóż w kieszeni otwiera. To czyste szaleństwo. A przecież to nie koniec — dochodzą do tego jeszcze DLC, dodatki, mikrotransakcje i subskrypcje. Czuję się, jakbym był dojną krową, którą producenci chcą wycisnąć do ostatniej kropli.

Brak prawdziwych exclusive'ów i problemy techniczne

Horizon Forbidden West

Jednym z głównych powodów, dla których kupowało się nowe konsole, były gry dostępne tylko na danej platformie. Exclusive'y, które pokazywały pełnię możliwości nowego sprzętu. A co mamy teraz? Microsoft praktycznie zrezygnował z exclusive'ów, wydając swoje gry jednocześnie na Xbox, PC i ostrożnie na PS5. Sony powoli też idzie w tym kierunku, przenosząc swoje hity na komputery osobiste. Z jednej strony to dobrze dla graczy PC, ale z drugiej — po co mi w takim razie konsola? 

Weźmy na przykład „God of War: Ragnarök”. Świetna gra, ale dostępna zarówno na PS5, jak i na PS4 (później na PC). Gdzie tu motywacja do przesiadki na nowy sprzęt? To samo z „Horizon Forbidden West” czy „Gran Turismo 7”. To jakby kupić Ferrari, żeby jeździć po osiedlowych uliczkach z ograniczeniem do 30 km/h.

Nowa generacja miała być krokiem naprzód, a tymczasem boryka się z problemami, których nie powinno być w 2024 roku. PS5 ma problemy z przegrzewaniem się, co skutkuje głośną pracą wentylatora (można poczytać fora, pooglądać YT) - brzęczące cewki też nie zostały wyeliminowane w nowych modelach „slim”. Xbox Series X borykał się za to z problemami z napędem optycznym. Do tego dochodzą problemy z oprogramowaniem. Crashe, zawieszanie się, dłuższe czasy ładowania — tego wszystkiego w ogólnie nie powinno być. 

Pamiętam, jak kupowałem PlayStation 2. Włączałem, wkładałem płytę i grałem. Bez aktualizacji, bez poprawek, bez problemów. Teraz? Teraz muszę się modlić, żeby konsola się nie zawiesiła w trakcie grania. No może troszkę przesadzam, ale mam nadzieję, że wiecie, co mam na myśli.

Brak innowacji i uzależnienie od usług subskrypcyjnych

PS Plus / Xbox Game Pass

Kiedy więc patrzę na PS5 i Xbox Series X, widzę po prostu szybsze i ładniejsze wersje swoich poprzedników (choć to kwestia gustu). Gdzie są prawdziwe innowacje? Gdzie rewolucyjne pomysły? Owszem, PS5 ma kontroler DualSense z haptycznymi wibracjami i adaptacyjnymi triggerami. To fajny gadżet, ale czy naprawdę zmienia sposób, w jaki gram? Niespecjalnie. Xbox... cóż, Xbox właściwie nie zaoferował nic nowego poza lepszą specyfikacją.

I znów wracają wspomnienia, jak to Nintendo Wii zrewolucjonizowało rynek swoimi kontrolerami ruchowymi. Albo jak pierwsze PlayStation wprowadziło masowo CD do świata gier. Producenci poszli na łatwiznę, oferując nam to samo, tylko w ładniejszym opakowaniu. To samo zaobserwowałem na rynku smartfonów, gdzie dwaj najwięksi konkurenci (Samsung i Apple) co roku nie wprowadzają rewolucyjnych nowinek, a kosmetyczne zmiany.

Kolejna rzecz, która mnie irytuje, to nacisk na usługi subskrypcyjne. Xbox Game Pass, PlayStation Plus — niby fajne usługi, ale czuję, że producenci próbują nas uzależnić od miesięcznych opłat. Kupuję grę i jest moja. Mogę w nią grać kiedy chce, mogę ją odsprzedać i pożyczyć komuś innemu. I dziękuje, że wciąż mam wybór. Ale za 10-15 lat, patrząc na to co dzieje się na rynku, pozostanie mi tylko płacić za dostęp do biblioteki gier, z których większości i tak nie zdążę przejść. A co, jeśli przestanę płacić? Stracę dostęp do wszystkiego. Mówię Wam, powoli stajemy się zakładnikami tych usług.

Wsteczna kompatybilność i gameplay

PS3

To jest coś, co naprawdę mnie denerwuje. Xbox radzi sobie z tym całkiem nieźle, ale PlayStation? PlayStation 5 nie obsługuje gier z PS3, PS2 i PSX. To jest jakiś absurd. Mam całą kolekcję klasycznych gier, które chciałbym odpalić na nowym sprzęcie, ale nie mogę.

Sony twierdzi, że to kwestia architektury i trudności technicznych. Ale jakoś emulatory na PC całkiem nieźle radzą sobie z kilkunastoma tytułami z PS3. Teraz zaczęli powoli przy tym dłubać, ale nie wszystkie gry z „trójki” odpalą się na PS5. A co z PS1 i PS2? To jedno mogliby dać. Mam dziwne wrażenie, jakby Sony celowo odcinało mnie od mojej kolekcji, po to, żebym subskrybował PS Plus Premium. To jest tak, jakbym kupił nowy telewizor, a okazało się, że nie mogę na nim oglądać starych filmów na DVD. Tu nie ma przypadków, to duży biznes.

Doszło do tego, że producenci gier i konsol skupiają się głównie na tym, żeby gry wyglądały jak najlepiej, zapominając o tym, co najważniejsze — rozgrywce. Jasne, „Demon's Souls” na PS5 wygląda obłędnie, ale czy oferuje coś nowego w kwestii gameplay'u w porównaniu z oryginałem sprzed lat? Niespecjalnie. Pamiętam czasy, gdy każda nowa generacja przynosiła nie tylko lepszą grafikę, ale też nowe możliwości rozgrywki. Teraz gram w te same gry co 10 lat temu, tylko ładniejsze.

Przypominała mi się jeszcze jedną rzecz

Scalperzy

Od premiery konsol nowej generacji minęło już sporo czasu, a ja wciąż pamiętam, jak nie mogłem normalnie kupić ich w sklepie. Ciągłe braki, kolejki, zawyżone ceny u „scalperów”. Sony i Microsoft wiedziały, że popyt będzie ogromny, a mimo to nie były w stanie zapewnić odpowiedniej podaży. Według danych z początku 2023 roku, Sony sprzedało około 30 milionów egzemplarzy PlayStation 5. To może się wydawać dużo, ale w porównaniu z poprzednimi generacjami to wciąż kropla w morzu potrzeb. PlayStation 4 w analogicznym okresie sprzedało się w liczbie ponad 40 milionów sztuk.

Rozumiem, że pandemia i problemy z łańcuchem dostaw mogły mieć wpływ na produkcję. Ale dlaczego w takim razie w ogóle wypuszczać konsole na rynek, skoro nie można ich normalnie kupić? Dokładnie trzy lata temu czułem się, jakbym brał udział w jakiejś chorej loterii, gdzie nagrodą jest możliwość wydania kilku tysięcy złotych.

Podsumowując…

Kontrolery PS5 / XSX

Nie zrozumcie mnie źle — nie twierdzę, że PS5 i Xbox Series X to złe konsole. Są szybkie, mają świetną specyfikację, oferują płynną rozgrywkę. Ale czy to wystarczy, żeby nazwać je „nową generacją”? Moim zdaniem nie i czuję się rozczarowany. Oczekiwałem rewolucji, a dostałem ledwie zauważalną ewolucję. Za to ceny poszybowały w górę, a prawdziwych innowacji jak na lekarstwo.

Może jestem już po prostu za stary na te gierki. Może moje oczekiwania są nierealistyczne. Ale kiedy patrzę na obecną generację konsol, nie mogę pozbyć się wrażenia, że coś poszło nie tak. Że gdzieś po drodze zgubiliśmy to, co sprawiało, że premiera nowej konsoli była prawdziwym świętem dla graczy.

Mam nadzieję, że następna generacja przyniesie prawdziwą rewolucję, a nie kolejne rozczarowanie. Bo jeśli nie, to obawiam się, że era konsol w takim kształcie, jaką ją obecnie znamy, może dobiec końca szybciej, niż nam się wydaje. Wszystko przejdzie do chmury po to, aby uzależnić nas od płacenia za abonament, którego tym razem nie będzie można uniknąć.

Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper