Concord może zapewnić PS5 oczekiwany sukces? Wrażenia z wersji beta
Jeden z najmłodszych nabytków PlayStation Studios przygotowuje się do udostępnienia pierwszej gry opracowanej dla japońskiego giganta. Czy Concord może rozpocząć dobrą passę w temacie gier-jako-usług dla producenta PS5? Testy beta wywołują bardzo mieszane odczucia.
Firewalk Studios zostało założone w 2018 roku, a już w 2021 roku deweloperzy nawiązali współpracę z PlayStation. To właśnie japoński gigant miał być wydawcą tajemniczej gry młodego zespołu, ale współpraca najwidoczniej układała się po myśli obu stron, ponieważ już w 2023 roku postanowiono dołączyć ekipę do PlayStation. Firma nie wydała jeszcze żadnej produkcji, a ich debiutancka propozycja mierzy się z wieloma krytycznymi opiniami wiernych fanów gier Sony.
Pierwsze testy Concord udowadniają, jak bardzo zmieniła się branża od 2018 roku... a w zasadzie na przestrzeni 2-3 ostatnich lat. Teraz znacznie trudniej wprowadzić na rynek grę-jako-usługę, a zadanie wydaje się niemal niewykonalne, gdy mówimy o arenowym shooterze.
Świat bez barw? Nie do końca
W dniu prezentacji Concord zobaczyliśmy genialny zwiastun, który rozbudził oczekiwania społeczności. Fani PlayStation zaczęli wierzyć, że Sony może zapewnić kolejny ciekawy świat z interesującymi bohaterami, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Już drugi film, z konkretnej rozgrywki, został zmiażdżony przez graczy, a następnie sami deweloperzy potwierdzili, że w tym wypadku nie możemy liczyć na jakąkolwiek fabułę. Firewalk Studios zachęciło nas wizją ekscytującego uniwersum, jednak ostatecznie deweloperzy zamiast budować nowy świat i prezentować jego kolejne oblicza, deweloperzy skupiają się wyłącznie na rozgrywce.
Podobnie sytuacja wyglądała podczas testów, bo na początku otrzymaliśmy świetny film wprowadzający do nowego IP, by ostatecznie móc wyłącznie brać udział w kolejnych meczach. I tutaj pojawia się moim zdaniem pierwszy problem z Concord – trudno zaangażować się w to uniwersum i polubić bohaterów, bo tak naprawdę nie znamy tych postaci. Kim jest ten facet z giwerą, dlaczego do akcji wkracza robot i skąd ta babcia ma taką fajną broń? Na te pytania deweloperzy nie odpowiadają.
Na przestrzeni lat widzieliśmy, jak wielką pracę wykonał między innymi Blizzard, który bardzo dokładnie przedstawiał kolejnych bohaterów z Overwatcha. Otrzymywaliśmy historie, poznawaliśmy postacie i w prosty sposób studio budowało nie tylko nowe IP, ale przede wszystkim relacje herosów z graczami. Jednych lubiliśmy, innych mniej, jednak ostatecznie znaliśmy te postacie – po spędzeniu ponad 15 godzin w Concord nie polubiłem żadnej postaci. Na początku sprawdziłem każdego freerunnera, by ostatecznie grać tylko jednym.
Twórcy powinni lepiej zaprezentować swoje uniwersum, by zachęcić do rozgrywki, a pełna premiera gry odbędzie się już pod koniec sierpnia, więc deweloperzy i zespół marketingu PlayStation nie mają za dużo czasu na odpowiednie wypromowanie produkcji.
Strzelanie? Dobre, ale...
Concord od premiery zaoferuje dostęp do 16 bohaterów (każdy z nich ma inną broń oraz umiejętności), ale niezależnie od wybranej postaci tytuł zaskakuje ruchem. Firewalk Studios nie wskoczyło do maratonu z wieloma innymi przedstawicielami gatunku i deweloperzy postawili na znacznie spokojniejsze strzelanie. Każdy z herosów potrafi wysoko skakać, nie brakuje takich, którzy lewitują podczas akcji lub mogą skorzystać z podwójnego jumpa, ale ostatecznie nikt nie jest specjalnie dynamiczny. Spotkałem się nawet z opinią, według której w zespole PlayStation musi pracować wielu starszych weteranów gatunku i postanowili oni stworzyć shooter dla „dojrzałych odbiorców”.
Na wrażenia wpływa także bardzo, bardzo, bardzo długi Time To Kill, który łączy się z przyzwoitym systemem strzelania. Sprzęt ma swoją siłę, nieźle operuje się wieloma zabawkami, ale wyeliminowanie wroga czasami trwa zaskakująco długo. A gdy jeszcze mamy pecha i strzelamy przeciwko ogarniętemu zespołowi, którego przedstawiciele są dla siebie odpowiednim wsparciem, to... nie mamy szans na sukces. Concord nie jest kolejnym shooterem, w którym wpadniesz w grupę wrogów, wybijesz trzech, a czwarty dopiero będzie mógł zareagować na Twoją akcję. W grze PlayStation znacznie rzadziej zdarzają się takie wyjątkowe akcje i choć dzięki temu smakują fanatycznie, to jednak Firewalk Studios stworzyło strzelankę nastawioną na współpracę. Ta produkcja bardzo mocno zyskuje w momencie, gdy w naszym zespole znajdują się znajomi lub przynajmniej ogarnięte osoby.
Concord jest trochę wolniejsze od Destiny 2, ale oferuje bardzo podobny system strzelania, jednak czas zabijania jest znacznie dłuższy. To właśnie ten element wyróżnia grę od konkurencji, ale przynajmniej aktualnie twórcy nie pokazali, że będą potrafili w ciekawy sposób zainteresować trybami. W trakcie testów mogliśmy sprawdzić klasyczny Team Deathmatch oraz znany i lubiany Kill Confirmed (punkt zdobywamy za podniesienie karty po pokonaniu wroga), a także wariant rozgrywki bez odradzania. W tym ostatnim dwie drużyny muszą zdobyć ten sam punkt, ale przed rozpoczęciem strzelania drużyny dobierają skład niczym w typowej produkcji z gatunku MOBA. Pomysł ciekawy, ale przynajmniej aktualnie trochę za długo trwa wybieranie składów – twórcy muszą przyspieszyć czas pomiędzy rundami.
Gra na premierę ma oferować jeszcze trzy tryby, ale przynajmniej aktualnie Concord nie pokazuje charakteru w przypadku wariantów rozgrywki – choć to może się zmienić w dniu premiery, gdy lista zostanie rozbudowana o dodatkowe propozycje.
Gameplay w Concord jest ciekawy i zyskuje przy dłuższym posiedzeniu. Na początku nie umiałem się przekonać do tak długiego TTK. W dodatku nie jest to strzelanka, która promuje solowe akcje – w tym miejscu zdecydowanie warto od samego początku grać z nastawieniem na zespół, biegać w parze i najlepiej bardzo dobrze orientować się w mapach. Wielu bohaterów nie może liczyć na szybką regenerację HP, więc niezbędne jest szukanie punktów z leczeniem – tych jest naprawdę sporo, ale biorąc pod uwagę wolniejszych bohaterów, często naprawdę trudno dotrzeć do wyznaczonego miejsca.
Grając w Concord odniosłem jednak wrażenie, że twórcy nie potrafili przygotować ciekawych i pomagających tanków – w zasadzie wszystkie klasy wsparcia nie zapewniają tak naprawdę odpowiedniego wzmocnienia. Albo leczysz się sam jako Lennox pomiędzy kolejnymi seriami z broni lub masz duży problem. Nieźle nawet wypada Daw, ponieważ postać rzuca na ziemię leczące podkładki, jednak ostatecznie podczas gry miałem naprawdę problem, by dobrze bawić się supportami.
Jeśli spędziliście trochę czasu w Overwatch 2, to łatwo dostrzeżecie, że pod względem umiejętności wielu bohaterów z Concord przypomina postacie znane ze strzelanki Blizzarda. Szczerze jednak mówiąc podczas gry brakowało mi często takiej świeżości-gibkości bohaterów, dzięki której rozgrywka byłaby odpowiednio płynna. Z jednej strony wielokrotnie uczestniczyłem w przyjemnych starciach, ale nigdy nie czułem, by produkcja Sony oferowała coś więcej i zapewniła mi choć trochę powiewu świeżości. Firewalk Studios skorzystało z wielu sprawdzonych pomysłów konkurencji, postawiło na długi TTK, mozolne poruszanie się bohaterów i... biorąc pod uwagę realia rynku gra może mieć naprawdę spory problem.
Konkurencja? Mocna!
Dużym problemem dla Concord będzie jednak nie tylko zbudowanie odpowiedniego zainteresowania nowym IP, ale przede wszystkim bardzo mocna konkurencja. Już teraz na rynku znajduje się Overwatch 2, który choć w ostatnich miesiącach zebrał sporo krytyki na głowę przez głupie decyzje deweloperów, to jednocześnie strzelanka jest dostępna za darmo (free-2-play) i posiada wielu oddanych fanów. Blizzard raczej nie narzeka i wciąż rozwija grę.
W dodatku „wkrótce” na rynku ma pojawić się Marvel Rivals, który nie będzie mierzył się z problemem wprowadzenia odpowiednich postaci, ponieważ NetEase Games od początku może korzystać z ogromnego zestawu superbohaterów i na liście postaci pojawia się wielu ulubionych herosów. Twórcy w tej sytuacji nie muszą martwić się, że gracze „nie polubią” oferowanych postaci, ponieważ w ten shooter społeczność będzie grać właśnie dla herosów. Nie brakuje również opinii, według których strzelanka oferuje bardzo przyjemny system strzelania i co ważne – także będzie to produkcja free-2-play.
Konsolowcy mogą także szykować się na Valorant, który ma wielu oddanych fanów, bohaterowie cieszą się dużą popularnością i nawet w tej sytuacji gracze raczej nie będą narzekać na strzelanie. Już teraz pojawiają się bardzo pozytywne opinie dotyczące nowej wersji gry autorów League of Legends w wersji na konsole PlayStation i Xboksa.
Jak w tej sytuacji ma poradzić sobie Concord, który od premiery będzie dostępny za 169 zł? To oczywiście nie jest 339 zł, ale nawet w tej sytuacji część graczy może zaczekać na propozycje Riot Games lub NetEase Games. Sony może mieć naprawdę spory problem ze zbudowaniem społeczności.
Sony pokaże swoją magię?
Część graczy porównuje Concord z Helldivers 2 wspominając, że nawet w przypadku gry Arrowhead Game Studios mało kto spodziewał się wielkiego sukcesu. Trudno się z tym nie zgodzić, ale realia obu produkcji są zupełnie inne.
Z jednej strony mamy pierwszą grę nowego nabytku PlayStation Studios, z drugiej kontynuację dobrze przyjętej (choć po czasie!) produkcji. Arenowe shootery w dodatku nie mają w ostatnim czasie dobrej passy i ponadto konkurencja jest naprawdę mocna, gdy tak naprawdę Helldivers 2 trafiło na rynek w idealnym momencie. Arrowhead Game Studios w zasadzie tylko ulepszyło koncepcję swojej produkcji, a Firewalk Studios próbuje wstrzelić się w bardzo popularny rynek i przynajmniej aktualnie gra nie wyróżnia się niczym wyjątkowym. To po prostu kolejna strzelanka nastawiona na bohaterów i ich zdolności.
Pisząc te słowa zastanawiam się, czy zadziała tutaj magia PlayStation? Concord bez wątpienia potrzebuje czegoś więcej, by osiągnąć sukces. Twórcy stoją przed naprawdę trudnym zadaniem.
Przeczytaj również
Komentarze (86)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych