Ashes

Graliśmy w AsHes. Survivalcraft horror prosto z Chin, który chce odświeżyć rynek gier wieloosobowych

Maciej Zabłocki | 16.07, 22:00

Przez ostatnie kilka dni dość intensywnie grałem w AsHes. Nową grę chińskiego studia Yanmo Gaming, która trafiła na Steam w ramach wczesnego dostępu. Oceny ma mieszane, a przed twórcami jeszcze wiele pracy, by to w ogóle jakoś wyglądało. Ale przejdźmy do rzeczy. 

AsHes to gatunek tzw. survivalcraftu, czyli tytułu, który polega głównie na budowaniu przydatnych elementów, rozbudowie bazy i przetrwaniu w ucieczce przed okropnymi przeciwnikami. W tym przypadku twórcy poszli w klimaty rodem z horroru, a na naszej drodze staną przeróżne bestie, zjawy, zombie i przybysze z paranormalnych światów. Do tego klimat i otoczka są bardzo mroczne, dookoła jest ciemno, a muzyka jasno sugeruje, że za chwilę coś nas zaatakuje. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Podstawy rozgrywki wyciągnięto z MMO. Nie jestem tym specjalnie zaskoczony, ale dziwi mnie, że twórcy dodali tryb dla jednego gracza, który pozostał praktycznie w takiej samej formie. Oznacza to, że cały trzon zabawy dostosowano pod zmagania wielu graczy, ale jeśli chcemy, możemy przemierzać ten brutalny świat w pojedynkę, bawiąc się przy tym... bardzo słabo. Niestety przed deweloperami jeszcze mnóstwo pracy, jeśli chcą zachęcić graczy z Europy do odpalenia tego tytułu. A nie jest wcale tani, bo dostęp w ramach wczesnego dostępu kosztuje 115 zł. Jak dla mnie o jakąś stówę za dużo. 

AsHes jest we wczesnym dostępie, ale gra wygląda jak mocna alpha 

AsHes_1

Nie chcę przesadnie krytykować twórców, no bo jasno komunikują, że gra jest we wczesnym dostępie, a oni chcą rozwijać ją zgodnie z wytycznymi społeczności. No ale w mojej ocenie, na podstawie tego, co już zrobili, to zbyt zaangażowanej społeczności w Europie nie zgromadzą. Zaraz po odpaleniu tytułu okazało się, że działa on... tylko po chińsku. Zmiana języka wiązała się z mozolnym przeklikiwaniem "znaczków" w nadziei, że gdzieś odkryję coś zbliżonego znaczeniem do zmiany języka. Po kilku minutach udało się! Jest angielski, co prawda łamany, ale zawsze. 

Menu wygląda, jak sklecone naprędce. Gra ma też olbrzymie wymagania sprzętowe. Włączyłem ją na laptopie wyposażonym w procesor AMD Ryzen 9 7845HX, 32 GB RAM i GeForce RTX 4090, a mimo to potrafiła chrupnąć w rozdzielczości 1440p. Niektóre lokacje działały średnio w 20 klatkach, a jeszcze inne w ogóle nie chciały się doczytać. Zresztą, zaraz po odpaleniu tytułu okazało się, że nie wykrywa on ruchów myszką. Co prawda samego gryzonia widzi, bo reaguje na prawy i lewy przycisk, ale nie idzie nią ruszać. Musiałem podłączyć pada i wtedy się udało. Ale pod pada nie ma skonfigurowanego sterowania, więc żeby w ogóle zacząć zabawę, czekało mnie uporanie się z topornym menu i ustawienie wszystkiego. Dopiero wówczas mogłem ruszyć przed siebie.

AsHes

A ile tu absurdów tak swoją drogą. Tworzę postać w jakimś bardzo podstawowym edytorze. Wybieram płeć, budowę ciała, wzrost czy tuszę. Potem wpisuję nazwę, a następnie gra oczekuje, że stworzę nowy świat. Mogę do niego zaprosić innych graczy lub zostawić zastrzeżony tylko dla mnie. Nagle trafiam do jakiegoś dziwnego pokoju. Nie ma właściwie żadnego sensownego samouczka z wyjątkiem tego, że jak nacisnę klawisz "E" to coś przeczytam. Żeby wyjść z tego pomieszczenia, musiałem ogarnąć, o co tu właściwie chodzi. Okazało się, że muszę zebrać wszystkie dokumenty z biurka, zdjąć wszystkie obrazy ze ścian, spojrzeć na wszystkie rozsypane po drodze obiekty i dopiero wtedy mogłem otworzyć drzwi. Nonsens. 

W AsHes motywem przewodnim jest chiński folklor. Podstawą rozgrywki natomiast przetrwanie i rzemiosło. Według twórców gra integruje starannie zaprojektowaną fabułę z otwartym światem, ale całkiem serio, nie szło tego zauważyć. Nie ma kwestii dialogowych (na tym etapie), a notatki w dzienniku są dość skąpe i mało interesujące. Dalej możemy przeczytać, że AsHes ma zapewnić graczom wyjątkowe wrażenia - no niewątpliwie nigdy nie szukałem sposobu na wyjście z pokoju tak długo. To będzie niezapomniane. Studio nie precyzuje, jak długo utrzyma grę w ramach wczesnego dostępu, ale chcą zrobić tak, żeby gracze dyktowali kierunek rozwoju. 

Przemierzając ten dziwny, nudny, pusty i potwornie brzydki świat natrafiłem na jakieś dziwne chińskie duchy i potwory, szczury i biegające coś wyglądające jak krzak, co natychmiast przede mną uciekało. W ramach wczesnego dostępu możemy przejść przez 26 rozdziałów misji fabularnych, znaleźć ponad 150 przepisów rzemieślniczych, wykonać 70 broni oraz zmierzyć się z kilkoma chińskimi bossami. Cóż, wszystko brzmi fajnie na papierze, ale w praktyce kompletnie nie wiemy, co mamy robić i gdzie mamy pójść. Nie precyzuje tego ani mapa (na której prawie nic nie ma), ani też wskazówki w dzienniku. Nie ma też żadnych strzałek, zadań, ludzi, znaczników, nie ma nic. Miałem wrażenie, jakbym grał w bardzo wczesną alphę, gdzie oceniam tak właściwie tylko wygląd i animacje postaci. Te są dość drętwe, ale w chińskim stylu - tzn. mogą się podobać miłośnikom anime. 

AsHes nie jest grą, jest póki co jakimś demem, które pokazuje niewielki potencjał 

Widzę, że jest zaprojektowany dość rozbudowany system walki, a moja postać potrafi zaskakująco mocno bić. Do tego mogę ją rozwijać, niczym w grach Bethesdy, po prostu wykonując określone czynności. Dostaję punkty za bieganie, rzemiosło, walkę czy szereg innych działań. Twórcy dodali też pasek wytrzymałości, który łatwo zredukować bieganiem sprintem i podczas blokowania ciosów. Zaglądając do ekwipunku widzę wiele różnych miejsc na inne ciuchy, niczym w rasowym MMO. Niewątpliwie grze jest najbliżej do tego gatunku. Mogę nawet coś napisać w trakcie zabawy, ale nie mam do kogo, bo mój świat jest zablokowany na przybyszów z zewnątrz. 

Na powyższym zwiastunie gra wygląda całkiem nieźle i faktycznie, po pewnym czasie da się z niej nawet czerpać przyjemność. Spotykamy trudniejszych przeciwników na naszej drodze, mamy też szereg fajnych umiejętności, a każdą z broni używa się inaczej. Fabuła mnie kompletnie nie porwała, ale za to klimat może się podobać. Jest mroczny i przerażający, czasem nawet odpychający, ale zakładam, że takie były założenia przy projektowaniu. Ciekawie też wygląda budowa osady (albo prędzej niewielkiej bazy). Musimy zgromadzić określone surowce, a potem postawić ścianę za ścianą, stoły czy krzesła i kryć się przed czyhającymi niebezpieczeństwami. 

Nie zabrakło instancji dla kilku osób, walk z bossami czy rozgrywki wieloosobowej z trybami PvE i PvP. Jednak tak, jak mówię - na ten moment to bardzo wczesna wersja z ogromnymi wymaganiami sprzętowymi, brakiem jakiegokolwiek samouczka, niedopracowanym sterowaniem, mało wciągającą fabułą i szeregiem błędów (dwukrotnie oglądałem pulpit podczas dwugodzinnej sesji). Długa droga przed Yanmo Gaming, by doprowadzić ten tytuł do używalności. Niemniej jednak fani MMO i gier wieloosobowych powinni na niego czekać, bo jeśli lubicie chiński folklor i klimaty horroru, to za jakiś czas może to być dobra gra. Trzymam za nią kciuki. 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper