Xbox Live

Jak awaria Xbox Live wpływa na rozumienie usług abonamentowych i always online

Maciej Zabłocki | 24.07, 22:00

Trzy tygodnie temu wystąpiła wielka awaria Xbox Live, która uniemożliwiła dostęp do wszystkich usług internetowych, w tym także do sklepu Microsoft Store. Miliony osób na całym świecie nie mogły włączyć absolutnie żadnej gry. To skłoniło mnie do refleksji, jakie zagrożenia niesie ze sobą filozofia "always online". 

Wielokrotnie wspominaliśmy na łamach PPE, że przyszłością gamingu są rozwiązania chmurowe. Nawet, jeżeli rewolucja nie nastąpi w tej czy kolejnej generacji konsol, to za 8 do 10 lat wszystko może zostać przeniesione do sieci. Awaria Xbox Live pokazała natomiast, jak kruche jest opieranie wszystkiego wyłącznie na abonamencie. Nadchodzi era pozbawiona płyt, a za kulisami mówi się, że zarówno Microsoft, jak i Sony chcą z nich całkowicie zrezygnować. Bo to koszty, takie jak transport, logistyka, dystrybucja, zatowarowanie sklepów. A gdy się nie sprzeda, to dochodzą kolejne komplikacje. To też konieczność opłacenia magazynów czy obsługi. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Wszystkie te koszty odchodzą, gdy przejdziemy wyłącznie do cyfrowej dystrybucji, Nadal nie potrafię zrozumieć, dlaczego płacimy więcej za cyfrowe edycje (w najgorszym wypadku tyle samo, co za pudełko), ale pazerność korporacji mnie już niestety nie dziwi. Nie jestem zwolennikiem cyfrowej rewolucji, uwielbiam pudełka na półce i kręci mnie samo to, gdy wychodzi tytuł na który czekam z niecierpliwością, a potem idę do sklepu, kupuję go i pędzę do domu jak najszybciej, by włożyć płytkę do konsoli i poczekać na instalacje. Jasne, dzisiaj pobieranie plików z sieci trwa o wiele szybciej, niż instalacja z krążka, ale u mnie wygrywa nostalgia i sentyment do nośników. 

Takiego sentymentu nie odczuwa już niestety nowe, młode pokolenie 

Pudełka z gier

Źródło: Reddit

Czy tego chcemy czy nie, młodsi odbiorcy nie są przyzwyczajeni do płyt. W latach mojej młodości nagrywało się różne rzeczy na dyskietki (pamiętam do dziś Transport Tycoon na czterech dyskietkach w dużym boxie). Potem weszły płyty CD i to była kosmiczna rewolucja. Nie zliczę, jak wiele stojaków zgranych danych mam w domu. Gdy PlayStation 2 wypromowało DVD, wówczas wszystkie filmy oglądało się w ten sposób. Blu-Ray na PlayStation 3 nie był już takim przeskokiem, ale i tak pamiętam, jak odpaliłem pierwszy film w ten sposób i zbierałem szczękę z podłogi, bo jakość mnie dosłownie zwaliła z nóg. 

Zresztą podobny efekt miałem, jak odpaliłem pierwszego Spider-Mana z UMD na PSP. Pamiętacie, jak to kosiło? Nie mogłem uwierzyć, że film może tak dobrze wyglądać na takiej małej konsolce. Dzisiaj jednak młode pokolenie przyzwyczajone jest do serwisów streamingowych, jak Spotify, Apple Music czy Tidal, a także do Netflixa, Disney+, Maxa, AppleTV+ czy SkyShowTime. Mnóstwo treści ukrytych jest na serwerach i dostępnych za paywallem. Po symbolicznej opłacie wszystko dostajemy od razu. Najlepiej, gdy w ogóle na to nie czekamy. Dlaczego więc gry nie mają wkrótce podzielić tego samego losu? Game Pass to dopiero początek, ale PlayStation też ma już swoje usługi gier na żądanie w postaci PSPlus Extra i Premium. 

Nie chcę tego jeszcze odnosić do chmury, bo nie taka jest idea tego tekstu. Myślę jednak, że za 10 czy może 20 lat będziemy świadkami cyfrowej dominacji. Pudełka znikną całkowicie. Sklepy z grami sprzedawać będą co najwyżej doładowania do kont sieciowych, a wszystkie tytuły będziemy kolekcjonować w aplikacjach. Już od lat widzimy ten trend na PC, gdzie Steam całkowicie zdominował rynek dystrybucji. Nikt nie ma z tym problemu. Często dzisiaj zdarza się, że kupując grę na PC w sklepie dostajemy wyłącznie karteczkę z kodem do pobrania tytułu z sieci. Już nawet nie dają płyty! Bo i po co, skoro wszystkie nowe komputery sprzedawane są bez napędów. 

Game Pass PS Plus

Awaria Xbox Live pokazała jednak, jak kruche są takie rozwiązania. Wystarczy, że ktoś odepnie wtyczkę i... tracimy dostęp do wszystkich zasobów. Kiedyś kupowaliśmy gry w pudełku na własność, dzisiaj kupujemy wyłącznie licencje. Nie możemy ich odsprzedać, nie możemy komuś przekazać. Korporacje się bogacą, a My bezradnie patrzymy na to z grymasem niezadowolenia. Przecież nie ma już ratunku, to wszystko poszło za daleko. Nie spodziewam się żadnego przewrotu, będzie tylko gorzej - tzn. będziemy obserwować znacznie większe parcie na cyfrową rewolucję, niż do tej pory. 

Przyznaje jednak, że korzystanie z VOD stało się dla mnie bardzo wygodne. Zanim przyszły do nas takie usługi, filmy oglądałem w telewizji, rzadziej kupowałem je na płytach, za to częściej szukałem w internecie z nielegalnych źródeł. Często w słabej jakości, ale za to z wielką frajdą, gdy udało się coś znaleźć. W dobie VOD jestem wręcz rozpieszczony rozdzielczością 4K, Dolby Vision, bezpośrednim dostępem do czego chce i kiedy chce, a także wygodą z dostępnym tłumaczeniem i lektorem (ile to czasem było zabawy z szukaniem napisów). To samo jest zresztą z muzyką - odkąd istnieje Spotify, Apple Music czy Tidal, nawet mi nie przyszło do głowy, by kupić jakąś płytę, albo szukać kawałków w sieci. W sumie trochę szkoda. Ale nawet nie mam w domu sprzętu, na którym mogę taką płytę odpalić (z wyjątkiem konsoli). 

Netflix_gaming

Po prostu wygoda, mimo wszystkich jej wad (no bo jak nie kupujesz gier, nie kupujesz płyt, nie chodzisz do kina, nie kupujesz filmów, to tracą na tym ich twórcy), jest dla mnie znakomitym rozwiązaniem. Ale w momencie gdy pomyślę, że nagle tracę do tego dostęp, bo brakuje sieci, bo wybuchła wojna, albo jest awaria, DDOS czy inny atak hakerski, to już nie mam uśmiechu na twarzy. Niestety ostatnia awaria też i mnie dobitnie uświadomiła, że swobodne śmiganie w Horizon 5 może się skończyć tu i teraz. Pamiętam jak chwilę przed premierą Xboxa One każdy się buntował przed filozofią always online, którą Microsoft chciał wtedy wprowadzić. Dzisiaj właściwie już to mamy, ale nikt się nie buntuje, bo dla wszystkich połączenie z internetem jest czymś całkowicie normalnym. 

Dlatego napisałem ten artykuł, by wywołać dyskusję w komentarzach. Co myślicie o wszystkich tych usługach abonamentowych? Jak zapatrujecie się na przyszłość, w której nie macie fizycznego dostępu do kupowanych treści, a nabywacie jedynie licencje na ich odtwarzanie? Czy tzw. cyfrowa rewolucja będzie dla Was zbawieniem czy raczej utrapieniem? Chętnie poczytam, co macie do powiedzenia na ten temat. Do usłyszenia! 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper