Gran Turismo 7

Gdzie się podziały dobre wyścigówki? Gatunek przeżywa istny koszmar

Mateusz Wróbel | 03.08, 13:00

Gry akcji, przygodówki, tytuły filmowe nastawione na wybory, platformówki, survival horrory, strzelanki, czy nawet produkcje zręcznościowe mają się dość dobrze. Co jakiś czas otrzymujemy kolejne zapowiedzi gier z powyższych segmentów, a następnie w okolicach premiery przynajmniej kilka z nich okazuje się być pozycją godną ogrania.

Można natomiast zadać sobie pytanie - gdzie w tym wszystkim zapodziały się wyścigówki? Jako spory fan motoryzacji, od małego próbujący jazdy na motocyklach i quadach, a teraz z bananem na twarzy korzystający z ATV oraz oczywiście samochodu, do którego wsiadanie cieszy tak mocno, jak podczas pierwszej przejażdżce po zakupie, nie mogę znieść tego, jak bardzo produkcje wyścigowe są traktowane w ostatnim czasie po macoszemu.

Dalsza część tekstu pod wideo

I nie jest to wyłącznie problem braku premier z tejże kategorii gier - tych jest sporo, dodatkowo często zahaczają o różnorodną tematykę, dzięki czemu nie jesteśmy ograniczeni do np. brania udziału w wyścigach wyłącznie po torach, bo możemy wziąć udział w rajdach (WRC), pozwiedzać świat (Forza Horizon) i wejść w interakcję ze społecznością, czy poczuć się jak prawdziwy kierowca (Gran Turismo). 

Problem leży natomiast w jakości gier wyścigowych wydawanych w ostatnim czasie.

Lenistwo czy brak umiejętności twórców?

Ferrari Vision

Szczerze? Ostatnim większym tytułem, który dał mi masę frajdy w trakcie jeżdżenia sportowymi brykami było Gran Turismo 7. Te wyzwania, w których musieliśmy pobić wyznaczony czas, ściganie się na serwerach z rywalami czy kupowanie coraz to mocniejszych fur sprawiało ogromną radość. To też wynik dobrego modelu jazdy, który wynagradzał umiejętności gracza. Odpalając tę pozycję studia Polyphony Digital pojawiał się w umyśle pierwiastek zachęcający do szlifowania zdolności na poszczególnych obiektach, aby być jeszcze bardziej konkurencyjnym w wyścigach online.

Od premiery Gran Turismo 7, która przecież miała miejsce 4 marca 2022 roku, minęło już 2,5 roku. Przez ten czas dostaliśmy The Crew Motorfest, Need for Speed Unbound, nowe odsłony F1 czy nawet Forzę Motorsport od Microsoftu i Turn 10 Studios, które przecież jest bezpośrednim rywalem serii GT. Jednakże gra ta pozostawiła sporo do życzenia pod wieloma względami, co również dobitnie pokazuje wynik na Steamie. Z ponad 7 tysięcy recenzji jedynie 41% z nich miało wydźwięk pozytywny i zgadzam się z wieloma negatywnymi opiniami - nowa Forza Motorsport jest jakaś taka bez duszy, a dokładniej bez wymienionego już wyżej w ramach GT7 pierwiastka, który zachęcałby do ciągłej rozgrywki.

Szkoda w ogóle pochylać się również nad najnowszą częścią F1. Lubię Formułę 1, ale to, co zrobiło Codemasters z modelem jazdy w F1 24 woła o pomstę do nieba. Pod względem zawartości to porządną część serii, ale co z tego, skoro szkielet produkcji - czyli w tym przypadku wrażenia płynące z kierowania bolidem - są okropne. Może i mamy alternatywę w postaci F1 Manager 2024, które akurat wyszło niesamowicie dobrze ekipie Frontier Developments, ale tam prowadzimy zespół jako menadżer, a nie kierowca.

Chcemy wyścigówkę zrobioną od fanów dla fanów motoryzacji!

Forza Motorsport

Nie ma więc na rynku żadnych ciekawych wyścigówek, które podeszłyby do tematu jazdy bardziej ambitnie. The Crew Motorfest czy Need for Speed Unbound to arcade'owe pozycje, w których najlepiej poczują się osoby nieprzepadające za wyzwaniami, a po prostu lubiące pośmigać sobie pojazdami po wirtualnych mapach. Z kolei EA Sports WRC może i posiada satysfakcjonujący model jazdy, ale przy tym wygląda okropnie, a do tego ma (a przynajmniej w okolicach premiery miało) ogromne problemy z wydajnością. 

Zdecydowanie lepiej sytuacja wygląda przy symulatorach, jak Expeditions: A MudRunner Game czy nawet Euro Truck Simulator 2, ale daleko tym grom do wyścigówek. Tutaj przejmujemy stery nad nawet kilkunastotonowym zestawem i podróżujemy z miejsca A do miejsca B, dbając przy tym o nasz ładunek. Gdyby jednak twórcy ścigałek podchodzili z taką starannością podczas projektowania swoich gier, jak właśnie deweloperzy odpowiedzialni za dwie wyżej wymienione pozycje, bylibyśmy w niebie.

Co jednak najgorsze w tym wszystkim - nie zapowiada się na to, aby przez najbliższe kilka czy wręcz kilkanaście miesięcy na rynku miała pojawić się konkretna wyścigówka, w której fani gatunku mogliby spędzić nawet setki godzin. Test Drive Unlimited: Solar Crown wygląda okropnie pod względem technicznym, jak i samych założeń rozgrywki. Wreckreation od THQ Nordic nie robi większego szału i w pewnych momentach wygląda jak mobilniak.

Można mieć wiarę natomiast w Assetto Corsa Evo, a więc pełnoprawną kontynuację bestsellerowego Assetto Corsa Competizione. Zapowiada się na kawał solidnego ścigania od fanów dla fanów motoryzacji. Przy tym obserwuję jeszcze JDM: Japanese Drift Master od polskich twórców, ale trzeba brać na poprawkę to, iż będzie to pozycja wręcz wyłącznie dla osób uwielbiających "latanie bokiem".

Źródło: własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper