Concord

Concord - porażka czy sukces? - o poważnym wejściu Sony na arenę sieciowych strzelanek

Krzysztof Grabarczyk | 03.08, 12:00

Zwiastun Concord udokumentował ciekawe zjawisko, które oczywiście nie stanowi żadnej niespodzianki. Jedynie 18% oglądających materiał w serwisie YouTube pozytywnie oceniło produkcję. Dobrym kontrapunktem jest nowy Astro, który utrzymał poziom polubień na poziomie blisko 99%. Różnica jest znaczna. Gracze konsolowi, a zwłaszcza preferujący logotyp PlayStation na obudowie niespecjalnie cenią nową inicjatywę Sony. Deweloper, studio Firewalk w zgodnie ze swoją nazwą - stąpa w ogniu krytyki lecz również szczypty optymizmu. Concord może się podobać, lecz jak zawsze w przypadku hero-shooterów w trybie 5v5 stoi mur, którego wyburzenie zajmuje więcej czasu niż można się spodziewać.

Sony ulatniając zapowiedź Concord zderzyło się z negatywnymi opiniami. Wcześniejsze doniesienia mówiące o fokusie inwestycyjnym japońskiej korporacji na grach sieciowych i usługowych stały się smutnym faktem. PlayStation od lata nieodłącznie kojarzono z dywizją oddelegowaną do soczystych produkcji dla jednego gracza. Producent trzymał się tej dewizy latami. Teraz, gdy jesteśmy już w drugiej połowie życia PlayStation 5, macierzysta firma zmienia optykę. Inwestycje w sieciowe tytuły z przewidywaną długą żywotnością na rynku są bezpieczniejszą wizją. Przynajmniej tak może się wydawać. Concord ma jednak problem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wertując materiały z rozgrywki, zapowiedzi oraz wywiady odnoszę wrażenie, że Firewalk brakuje tej rdzennej, mocnej pewności siebie. Concord nie jest produkcją oryginalną - choć jest kreowana jako coś absolutnie wyjątkowego na rynku hero-shooterów. To nic innego jak mikstura Overwatch i Destiny podlana narracyjnym sosem Strażników Galaktyki. Czy to wystarczy? Reżyserem gry jest Ryan Ellis, główny projektantem został Josh Hamrick, za projekt postaci odpowiada Jon Weisnewski, natomiast rdzeń rozgrywki jest dziełem Claude'a Jerome'a. Znacie te nazwiska, bądź nie - wszyscy pochodzą ze studia Bungie, odpowiedzialnego w przeszłości za kultowe Halo oraz Destiny. Concord wyraźnie przypomina ten drugi tytuł.

Kontrola tłumu

undefined

Concord wystartuje 23 sierpnia. Wbrew współczesnym trendom, gra nie będzie dostępna do pobrania za darmo, aby z jej poziomu dokonywać ewentualnych mikrotransakcji. Wydawca zażyczył sobie kwotę opiewającą średnio na 180 złotych. W przeszłości Blizzard robiło podobnie z Overwatch. Premierowy zestaw zawiera 16 postaci, sześć trybów rozgrywki i dwanaście map. Zadaniem Firewalki będzie oczywiście popremierowe uzupełnianie zawartości. Dlaczego Sony zdecydowało się na produkcję Concord? Wszystko sprowadza się do wciąż skromnej ilości hero-shooterów. W tym podgatunku strzelanin prym wiedzie głównie marka Overwatch, a jedynym godnym rywalem i prawdziwą legendą jest leciwe Team Fortress 2. Gracze mając do dyspozycji sprawdzone, zbalansowane i na bieżąco aktualizowane Overwatch 2 i tak postawią na grę Blizzarda. Zwycięży przywiązanie do marki i świetna rozgrywka. Autorzy Concord mają pomysł jak kontrolować tłum graczy, gdy gra pojawi się na rynku. Warunkiem jest oczywiście fakt zakupu produkcji przez tłumy grających. Nie będzie to wcale łatwe.

"Czuję się podekscytowana faktem, że ludzie zainwestują w nasz projekt. Kiedy zaczną poznawać bohaterów - pokochają ich z tygodnia na tydzień" - zapewnia Kim Kreines, dyrektora ds. licencji. Blizzard stworzył więź pomiędzy bohaterami Overwatch a społecznością. Różnica polega na tym, że Overwatch zaskarbiło sympatię publiki przez lata, i nie dzięki lore, lecz czystej rozgrywce. Firewalk uderzają narracją jako punktem zaczepienia nowych odbiorców. Pytanie brzmi: kto grywa regularnie w hero-shootery lub jakiekolwiek sieciowe produkcje, aby chłonąć treść uniwersum, nie zaś ciesząc się rywalizacją? Masywna biblioteka odtwórczego lore nie kupi uwagi klienta ukierunkowanego w stronę satysfakcjonującej zabawy. Concord jest zbiorem postaci określonym mianem Freegunnerów. Mamy tutaj wszystko co niezbędne dla kontrastujących ze sobą charakterów. Brak im jednak wyrazistości i sprawiają wrażenie sylwetkowych kopii. Słowem, Concord nie jest odkrywcze, a raczej zachowawcze. To projekt w założeniu bezpieczny a konstrukcja map jest uderzająco podobna do gier Blizzarda. Feeling strzelania to z kolei nawyki przeniesione z Destiny 2.

Kuć póki gorące

undefined

Intencją twórców Concord jest cotygodniowe uzupełnianie zawartości w kontekście historii Freegunnerów. Tę inicjatywę nazwano Galactic Guide. Trudno nie dostrzec kolejnej inspiracji Overwatch'em. Jak zauważa Jon Weisnewski "gra ożyje, gdy ludzie chwycą za kontroler - wszystko zależy od rozgrywki" - były projektant Destiny stawia na mechanikę. Sony postawiło sobie nie lada cel: ugryźć kawałek tortu należącego do Overwatcha i Destiny. Na popularnym forum Reddit dominuje przekonanie o błędnej decyzji twórców odnoszącej się do opracowania zmagań w stylu 5v5 - gracze chcieliby powrotu arena shooterów. Po pierwszym zwiastunie głosy sprzeciwu nasiliły się. Autorzy zapewniają, że materiał to jeden skromny wycinek tego, nad czym studio Firewalk pracowało latami. Trudno określić faktyczny start produkcji Concord. Sądzę, że PlayStation dało zielone światło niedługo po starcie nowej/aktualnej konsoli.

Gra studia Firewalk bez wątpienia odnajdzie swoją niszę. Sony jednak nigdy nie miało szczęścia do sieciowych strzelanin, z wyjątkiem Killzone 2 i Uncharted, gdzie tryby sieciowe stanowiły jednak godne uzupełnienie, nie trzon gry. Zmienił się natomiast rynek i target odbiorców. Korporacja zawzięcie unika promowania modelu f2p - jak w przypadku Helldivers 2 - jest to sukces. Bungie w 2019 roku zdecydowało się przenieść swojego molocha, Destiny 2 na model free-to-play. Efekt? Gra zarobiła więcej niż przed transferem w nowy model biznesowy. Gra studia Arrowhead, a więc Helldivers 2 w niedługim czasie pójdzie śladami ojców Master Chief'a. Sony niestety wciąż stosuje mało prokonsumenckie sztuczki. Cena Concord pojawiła się na platformie PlayStation Store bez wyraźnego sygnału wydawcy. Promowano zawartość gry bez wyraźnej informacji dot. modelu dystrybucji. Firma ewidentnie ucieka od praktyk F2P, choć w dłuższej perspektywie byłaby to rentowna inwenstycja z gwarancją stałego zysku. Czy Concord jest warte swojej ceny? Przekonamy się za trzy tygodnie.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper