Reksio 

Wieczorynki, które wychowały pokolenia. O 19:00 stawał czas

Kajetan Węsierski | 14.08, 21:30

Dobranocki, wieczorynki, bajki przed snem… Spotkałem się z różnymi określeniami. Wszystkie jednak sprowadzały się do jednego i były związane z programem emitowanym o godzinie 19:00 na TVP1. To właśnie wtedy czas zdawał się stawać w miejscu, bowiem dzieciaki z wielu pokoleń na przestrzeni ostatnich kilku dekad zasiadały przed telewizorami i chłonęły magię cudownie wykreowanych światów. 

Jest nawet takie powiedzenie, choć troszkę je sparafrazuję, że “kiedyś ostatni raz obejrzeliśmy wieczorynkę i nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy”. Cóż, coś w tym jest. Każdy z nas w pewnym momencie przestał świadomie zasiadać przed odbiornikiem po kolacji i jakoś się z tym wszystkim rozstał. No - w wielu przypadkach do momentu, w którym tradycję zaczęły kultywować następne pokolenia.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dziś chciałbym jednak, abyśmy wszyscy mogli przenieść się do tamtych czasów. Wszak niezależnie od tego, czy macie 20, 35, 50, czy więcej wiosen na karku, wiele z tych pozycji będziecie doskonale kojarzyć. Były ponadczasowe, wychowywały pokolenia i do dziś mogą zapewniać wiele znakomitej rozrywki. Pozwólcie więc, że zabiorę Was w małą podróż do przeszłości.

Oczywiście już na wstępie chciałbym zaznaczyć, że wybory są całkowicie subiektywne. Domyślam się, biorąc pod uwagę ogrom pozycji do wyboru, że znajdzie się sporo takich, które są bliższe Waszym gustom. W tym wypadku zachęcam, by dzielić się nimi w komentarzach.

Krecik

Zaczynamy od czeskiej bajki, której debiut datuje się jeszcze na 1956 rok. I to oczywiście widać, ale umówmy się… Zupełnie nam to nie przeszkadzało. Ponad pół setki odcinków bardzo nietypowych historii o “dziwacznej myszy bez uszu” to mnóstwo przygód, zwariowanych zabaw i nietypowych, ale bardzo komicznych, sytuacji. Niewiele tam mówiono, ale wiele się działo, przez co trudno było o nudę. 

Przygody rozbójnika Rumcajsa 

Skoro jesteśmy już w Czechach, to nie można nie wspomnieć o debiutującym w 1967 roku Rumcajsie. I umówmy się, miało to swój niepodrabialny klimat (niepodrabialny do tego stopnia, że w kontynuacji nieco go zabrakło). Opowieści z rzacholeckiego lasu wciągały i chciało się tam po prostu być. A seans przed snem sprawiał, że wielu pokoleniom śnił się później ten charakterystyczny czerwony kapelusz. 

Wilk i Zając 

Zawsze miałem dziwny stosunek do tej bajki. Z jednej strony… Wydawała mi się przerażająca. Te projekty postaci oraz tła były jakieś takie nieprzyjemne. A jednak nie mogłem się oderwać! W dużej mierze świetnie to wspominam przez fakt, iż oglądałem razem z Tatą, który był fanem jeszcze z czasów swojego dzieciństwa. A gdy dostałem grę na podstawie bajki (graliście w którąś część?), to kilkukrotnie ją przeszliśmy. Cudowne wspomnienia. 

Pszczółka Maja 

Tę pszczółkę, którą tu widzicie… Ilu z Was zanuciło głosem pana Zbigniewa Wodeckiego? Klasyka, po prostu klasyka. Każdy, kto w ostatnich kilkudziesięciu latach wychowywał się w Polsce i miał dostęp do telewizora, doskonale zna Maję, Gucia i resztę ekipy. Wspaniałe przygody, sporo edukacyjnych walorów i naprawdę kolorowy świat, w którym spędzanie czasu było czystą przyjemnością i formą relaksu. 

Reksio

Ale, ale! Polacy też mają swoje wielkie produkcje. A jedną z nich jest bez wątpienia Reksio, który zadebiutował w 1967 roku. Ba, przez kolejne dwie dekady mogliśmy liczyć na premiery kolejnych odcinków, a marka spopularyzowała się do tego stopnia, że lata temu dostaliśmy także serię naprawdę niezłych gier. Uwielbiałem tego psiaka z lekko klapniętym uszkiem. Do dziś czasem sobie włączę losowy odcinek! 

Miś Uszatek

A skoro jesteśmy już przy klapniętym uszku, to nie można przecież zapomnieć o misiu, który się tym charakteryzował. Wspominał o tym przecież nawet w czołówce! Niezwykle ciepła i naprawdę miła w odbiorze bajka, która za dzieciaka była jednym z moich ulubionych usypiaczy. Znakomicie wyciszała, ale nie miało to związku z nudą - same historie miały klimat "cozy" gier, które tak dziś uwielbiam. 

Muminki

I  pora na prawie najdłuższą ze wszystkich produkcji, o których wspominam przy okazji tego zestawienia. Ponad setka epizodów o rodzinie Muminków, które wzorowane były na dziełach autorstwa Tove Jansson, przenosiła nas do magicznego świata pełnego przygód, uśmiechu i niemal nieustającej zabawy. Co więcej, bohaterowie mieli tak wiele głębi, że do dziś są przedmiotami licznych interpretacji i analiz. 

Bolek i Lolek 

Zdecydowanie jedna z najpopularniejszych polskich bajek w historii. Bolek i Lolek byli z nami przez lata i swego czasu byli tym, czym dla młodszych pokoleń “Fineasz i Ferb”. Niemal niekończące się pomysły, chęć odkrywania nowych rzeczy i ciągłe przygody… Tutaj niczego nie było za mało, a brak wypowiadanych przez bohaterów słów sprawiał, że wiele rzeczy mogliśmy sami interpretować w ramach nieskończonej dziecięcej kreatywności. 

Smerfy

Mam ostatnio wrażenie, że Smerfy przeżywają swój renesans. Po tym, jak przez kilka lat było o nich cicho, wracają na salony - i to w dużej mierze za sprawą gier wideo. A mnie to bardzo cieszy, bowiem miałem ogromną przyjemność wychowywać się na oryginalnym serialu. Cudownie napisane potworki, świetny wątek “starć” z Gargamelem i przepiękny świat akcji. No trudno się oderwać. 

Tabaluga 

I na koniec najmłodsza pozycja w całym zestawieniu, bowiem taka, która swoją premierę miała dopiero w 1997 roku. Niemniej, biorąc pod uwagę jej kultowość w naszym kraju, nie można o niej zapomnieć. Blisko osiemdziesiąt odcinków o zielonym smoku i paczce jego przyjaciół, to coś, czego dzieciaki urodzone w latach 90. na pewno długo nie zapomną. Jedno z pierwszych fantasy, z jakimi miałem do czynienia! 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper