Graliśmy w The Casting of Frank Stone. Unreal Engine 5 pięścią wymierzoną w nos PC
Otrzymaliśmy zaproszenie od wydawcy The Casting of Frank Stone, dzięki czemu mogliśmy przetestować najnowsze dzieło studia Supermassive Games - ekipy specjalizującej się w tworzeniu produkcji filmowo-podobnych, będących bardziej nastawionych na wybory i ich konsekwencje, aniżeli gameplay.
Demo dostępne dla dziennikarzy obejmowało wyłącznie pierwszy, wprowadzający do historii rozdział. Można uznać go za prolog, coś w rodzaju wypadku samochodowego Laury i Maxa w The Quarry, co również otwierało historię owej gry. Nie miałem więc zbyt dużo zawartości do ogrania, ale wycinek, który otrzymałem, pozwala wyrobić sobie pierwsze zdanie o The Casting Frank Stone.
Pierwsze i najważniejsze - formuła gier przygotowywanych przez Supermassive Games nie zmieniła się ani trochę. Oglądamy filmiki przerywnikowe, wybieramy opcje dialogowe, budujemy relacje z innymi postaciami, wykonujemy sekwencje QTE, a także eksplorujemy oddane nam do dyspozycji lokacje. Tutaj nic się nie zmieniło, więc fani nie muszą bać się "przykrych" niespodzianek.
Pierwsze kroki za płoty
W pierwszym rozdziale gry przejmujemy kontrolę nad policjantem Samem, który zostaje wysłany na terytorium Starej Huty. Jest to jeden z kilku bohaterów, który wprowadza nas w tematykę oprawcy - tytułowego Franka Stone'a. Przemierzamy kolejne poziomy, współpracujemy z bardzo tajemniczym ochroniarzem, zbieramy wskazówki, a następnie wykonujemy cel swojego śledztwa, którego zakończenie zależy od naszych umiejętności związanych z sekwencjami QTE.
Przez ponad pół godziny zabawy dojrzałem nowy, świetny dla fanów takich opowieści element rozgrywki. Pamiętacie sytuację, gdzie wejście w interakcję z jakimś obiektem uniemożliwiało powrót do wcześniejszej miejscówki i tym samym blokowało możliwość zebrania wszystkich przedmiotów kolekcjonerskich w danym obszarze? Wariant ten lekko przebudowano, ponieważ tym razem po dotarciu do elementów czy rzeczy, które aktywują scenkę i przenoszą nas do innego miejsca, na ekranie pojawiają się kolorowe symbole, które sygnalizują miejsce bez powrotu. Dobrze to wypada w praniu.
W The Casting of Frank Stone bieg jest rzeczywiście biegiem, a nie szybszym chodem, jak choćby w Dark Pictures: Man of Medan. Do tego w omawianej produkcji - w mojej opinii - będziemy zbierali masę przedmiotów kolekcjonerskich. I to nie tylko dokumentów czy notatek, ale również pionki, których zastosowanie jest dla mnie obecnie nieznane. Jak wspomniałem wyżej - ważne będą też relacje, ale z racji tego, iż mogłem zapoznać się wyłącznie z prologiem, nie wiem, jak dokładnie będzie działał ten system zaufania między bohaterami.
Unreal Engine 5 w trakcie wojny z PC
Muszę przyznać, że dzięki odejściu od starej generacji i wykorzystaniu Unreal Engine 5 gra prezentuje się bardzo dobrze na komputerze osobistym, choć zakładam, że nie będzie źle również i na konsolach obecnej generacji. Szczegółowość twarzy, mimika, jakość tekstur, spora odległość rysowania, dokładne cienie, nawet na karcie graficznej RTX 3060 Ti możemy cieszyć się wysokiej jakości oprawą graficzną.
Jednakże UE5 to dwie strony medalu. Nie wszyscy dobrze radzą sobie z optymalizacją i muszę przyznać, że mój PC (oprócz RTX 3060 Ti na pokładzie jest jeszcze i5-8600K oraz 24 GB RAM) łapał okropne zadyszki na bardziej otwartych terenach. FPS-y potrafiły skakać między wartościami 20 a 60 (i to z DLSS-em ustawionym na ultra wydajność oraz rozdzielczością 1440p), co nie brzmi, a przede wszystkim nie wygląda dobrze. W trakcie scenek - co najważniejsze w kontekście sekwencji QTE, gdzie ważny jest czas reakcji - jest o niebo lepiej, ale ciężko mówić o stałych 60 klatkach na sekundę.
Myślę jednak, że jeśli posiadacie zestaw PC + PS5 lub Xbox Series X, lepiej i bezpieczniej będzie sięgnąć po wersję na konsole. 60 klatek na sekundę to mus w przypadku sprzętów Sony oraz Microsoftu, a do tego z racji, iż jest to filmowa produkcja, będziemy mogli wygodnie usiąść na kanapie, wziąć pada w ręce i delektować się kolejnymi scenami, podejmując przy tym ważne dla fabuły gry i nie martwiąc się spadkami płynności, które na średniej klasy komputerze są ogromne.
Słowem zakończenia - The Casting of Frank Stone będzie po prostu kolejną, przyzwoitą produkcją Supermasive Games. Tyle i aż tyle.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Casting of Frank Stone.
Przeczytaj również
Komentarze (53)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych