Reklama
 Black Myth: Wu Kong - chiński potworek?

Black Myth: Wu Kong - chiński potworek?

Krzysztof Grabarczyk | 24.08, 16:00

Ten potworek ewoluował. Black Myth: Wukong sprezentowano publiczności przed czterema laty. Game Science opracowało ówczesną wersję gry na silniku Unreal Engine 4. Popularność materiałów promocyjnych zaskoczyła autorów. Szanghajski serwis, Bilibili zarejestrował dziesięć milionów wyświetleń debiutanckiej zajawki gry. YouTube dał dwa miliony oglądających. W momencie publikacji zapowiedzi studio liczyło niespełna trzydziestu pracowników. Projekt zaczynała natomiast siódemka wspaniałych. Liczby te namiętnie rosły i wciąż sprzyjają Black Myth: Wukong kilka dni po rozpoczęciu sprzedaży.

Ponad dwa miliony aktywnych graczy w dniu premiery sprawiły, że Black Myth: Wukong zdetronizowało rekord Cyberpunk 2077. Małpi król nie przechytrzył jednak królowej statystyk, gry Player's Unknown Battlegrounds (3,3 miliona grających). Powracają echa ubiegłorocznej dramy wokół gry, gdy chińskie media donosiły o narzucaniu się ze strony SweetBaby Inc,. firmie specjalizującej się w doradztwie dot. poprawności politycznej. Wciąż nie wiemy, czy informacje zostały błędnie przetłumaczone, czy takie sytuacje faktycznie miały miejsce. Sweet Baby Inc. wyceniło swoje usługi względem Game Science na kwotę siedmiu milionów dolarów. Obie strony jak dotychczas nie zabrały głosu w tej sprawie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie ustaje głos ludu. Black Myth: Wukong w wersji dedykowanej PlayStation 5 nie stroni od problemów technicznych. Dla studia, ich Black Myth: Wukong to pierwsza gra zasilana przez silnik Unreal Engine. Prace nad tytułem rozpoczęto już w 2018 roku, a pierwszy poziom ukończono dopiero po sześciu miesiącach. Patrząc na dostępne zwiastuny oraz fragmenty rozgrywki można odnieść wrażenie, że to projekt z tej wielkiej kategorii AAA, a tymczasem przy projekcie startowała przywołana siódemka osób. Game Science wcześniej opracowało dwie gry mobilne, a jedną z nich było Art of War: Red Tides. Firma uzyskała dzięki temu stabilność finansową oraz budżet, aby zrobić to o czym zawsze marzył jeden ze współzałożycieli firmy, dyrektor artystyczny, Yang Qi - "stworzyć to, co zawsze chcieliśmy".

Potworna jakość


undefined

Przesadziłbym pisząc, że Black Myth: Wukong prezentuje się słabo. Ustawiłem tryb wydajności, jak w każdym współczesnym souls-like'u. Widowiskowe otwarcie przywodzące starcia z klasycznych odsłon God of War niestety nie było w stanie utrzymać stałej wartości. W samej grze jest natomiast lepiej. Rekomendowanym ustawieniem jakości jest 40 klatek na sekundę. Oprawa potrafi zauroczyć, natomiast wartości nie wahają się jak w przypadku funkcji wydajności. Black Myth: Wukong błyszczy designem lokacji, przeniesionych wprost z ojczystych rejonów studia Game Science, jak posągi w Dazu. Popularność gry wynika również z potężnego rynku, jakim są Chiny. Polska dostała wiedźmińską trylogię, a teraz Chiny mają grę silnie promującą lokalność narodu.

Black Myth: Wukong to luźna adaptacja Wędrówki na Zachód. Grając Przeznaczonym poznajemy chińską mitologię nie tylko poprzez wizualizację grasujących istot na drodze bohatera. Każdemu z napotykanych yaoguai towarzyszy napisana przypowieść. Nie są to zachowawcze opisy cech wyglądu czy ataków, lecz dla każdej istoty skonstruowano lore. Black Myth: Wukong poza świetną rozgrywką obudowane jest bogactwem treści. Należą się gratulacje za tłumaczenie, bo słowa są wyszukane i doprawiają całą historię w grze. Jak naprawdę jest z kwestią oprawy? Nie grałem w komputerową wersję gry, choć na konsoli tytuł wyświetla się całkiem poprawnie. W standardzie gatunku souls-like wybija się ponadprzeciętnością. Nie odbiera korony jakości z głowy Demon's Souls, choć miejscami jest niebezpiecznie blisko.

Hit lata

undefined

Black Myth: Wukong otwiera drugą, tę lepszą dla graczy połowę roku. Trudno pisać o rewolucji, lecz gra umiejętniej balansuje najlepszymi elementami slashera i souls-like'a. Dostaliśmy całkiem kuszącą hybrydę. Dla mnie, jako gracza szybko przyzwyczajającego się do najpiękniejszej grafiki liczy się rzetelność dewelopera w konstruowaniu rozgrywki. Walkę potraktowano w Black Myth: Wukong esencjonalnie. Błędy techniczne z czasem ustąpią dzięki aktualizacjom. Uwierzcie mi, naprawdę da się grać. Czasem gra chrupnie, lecz są to sporadyczne chwile, głównie w trakcie starć z potężniejszymi bestiami. Deweloper ma świadomość, że wersja PlayStation 5 nadal cierpi na pewne braki. Jednak wciąż jest angażującym i wymagającym tytułem. No, może nie do końca. Spodziewałem się ciut większego wyzwania, lecz krążą głosy, że w ostatniej aktualizacji twórcy podnieśli poziom trudności. Cóż, chińscy gracze to nierzadko masochiści.

Obok Lies of P oraz Stellar Blade, Black Myth: Wukong jest kolejną azjatycką propozycją gry action-rpg z ciekawą historią. Mieszczące się w Hangzou studio wcześniej pracowało dla chińskiego pożeracza małych i dużych firm, Tencentu. Zespół tworzył grę MMORPG pod nazwą Asura, również wzorowaną nad Podróży na Zachód. Były to czasy zanim Feng Ji i spółka postanowili odejść z Tencentu i stworzyć własny kąt, Game Science. W przypadku wielu azjatyckich deweloperów ich twórczy rodowód bardzo często sięga do MMO lub gier mobilnych. W tamtych rejonach to motor napędowy branży gier. Na szczęście dla nas, graczy spragnionych wymagających i rozbudowanych produkcji coraz częściej pojawiają się zespoły kierujące się ambicją dostarczenia wartościowych gier na rynek. Black Myth zbiera bardzo pozytywne opinie. Nie jest dziełem odkrywczym, bo też nie musi. Dla nas, europejskich graczy stanowi lekcję chińskiej mitologii, jak niegdyś NiOh edukujące w kwestii japońskiego folkloru. Doceniam studia zawzięcie promujące swoją lokalność. Nasi rodacy z CD Projekt postąpili identycznie dostarczając opowieść o pewnym zabójcy potworów z fikcyjnej Rivii. YouTube i serwisy streamingowe pękają w szwach od materiałów poświęconych najnowszej produkcji studia Game Science. Black Myth: Wukong zaskoczyło wszystkich. Czy to początek nowej marki? Oby.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Black Myth: Wukong.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper