Concord team

Concord zaliczył fatalny start. A w ostatnich latach było kilka podobnych sytuacji…

Kajetan Węsierski | 31.08, 11:00

O Concord od kilku dni jest bardzo głośno. Ale na pewno nie o taki hałas chodziło twórcom, gdy pracowali w pocie czoła nad swoim hero shooterem. O produkcji rozprawia się obecnie w kontekście jej wyników na Steam. Albo braku tych wyników, bo patrząc na liczby, jest zdecydowanie bliżej tego określenia. Dość powiedzieć, że na platformie Valve w najlepszym momencie grało mniej niż 700 osób. 

Nie jest to jednak całkowicie odosobniony przypadek. W kontekście skrajności, jasne, próżno szukać podobnego na taką skalę. Było jednak kilka innych przypadków, w których nowe i wyczekiwane premiery nie osiągały takich rezultatów, jakie powinny. Albo zostawały w blokach, albo przewracały się w biegu już na pierwszym płotku. W każdym razie, okres premierowy zdecydowanie nie był dla nich udany. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Przedstawię Wam dziś sześć takich przykładów z ostatnich lat. Zaznaczę już jednak na tym etapie, że nie będą to gry, które zatrzymały się na kilkuset graczach. W niektórych przypadkach wyniki będą konkretne, ale… Jeśli zestawić je z oczekiwaniami, sytuacja wygląda bardzo źle. A na pewno nie tak, jak na start wyglądać powinna. Zresztą, bez przedłużania, przejdźmy do pierwszego tytułu. 

Redfall

Ah ten Redfall… Kurczę, naprawdę dużo sobie obiecywałem po tej grze. Wierzyłem w ekipę z Arkane, a mimo pewnych niedociągnięć na materiałach premierowych, liczyłem, że się uda. No i niestety premiera zweryfikowała. Nie tylko mnie, ale także zainteresowanie. Jasne, tytuł dostępny był premierowo w Game Passie, ale nawet mimo tego osiągnięcie ledwo ponad 6100 graczy w najlepszym momencie nie brzmi najlepiej. 

Zresztą, tydzień później wszystko spadło poniżej tysiąca, a obecnie - już od dobrych kilku miesięcy - nie ma mowy o przekroczeniu 100 osób jednocześnie na serwerach. A tytuł ma przecież ledwo rok. 

Senua’s Saga: Hellblade II

Bardzo podobny przykład, choć z jeszcze gorszym startem. W przypadku Senua’s Saga: Hellblade II duże znaczenie bez wątpienia miało to, że tytuł dostępny był w Game Passie, ale czy można tym usprawiedliwiać, iż nie udało się dobić nawet do 4000 w najlepszym momencie? Chyba nie. Szkoda, bo gra jest naprawdę niezła. Choć usłyszałem kiedyś w jakimś podcaście ciekawe określenie - tytuł idealny do XGP. I coś w tym jest. 

Obecnie, te trzy miesiące od debiutu, średnio na serwerach znajduje się po 100 osób. No nie jest to znakomity rezultat. A na pewno mniejszy niż to, na co liczyło Ninja Theory. Tak to już jednak bywa.

Payday 3

Gdy wydaje się grę kooperacyjną i taką, która jest kontynuacją naprawdę udanej i popularnej marki, to nadzieje są naprawdę spore. Fani obiecują sobie wiele, rzucają się na serwery i… Gdy gra nie jest w stanie sprostać ich oczekiwaniom, szybko uciekają z tonącego okrętu. Nie można ich za to winić. I świetnie pokazuje to PayDay 3. Start był dobry - 78 tysięcy osób. Trzy tygodnie później? Dziesięć razy mniej. 

Dwa miesiące później? Siedemdziesiąt razy mniej. Takie liczby po prostu muszą działać na wyobraźnię. I działają. Choć w tym przypadku nie tak mocno, jak recenzje - na Steam pozytywnych jest obecnie 39%.

Dustborn

Gra przygodowa, dystopijna wersja rzeczywistości, science fiction… Elementy, które w praktyce powinny zapewnić przynajmniej dobry start. Tu jednak się nie udało. Projekt od Red Thread Games wystartował w minionym tygodniu i w najlepszym momencie odnotowano 83 osoby na serwerach jednocześnie. Tak, nie zabrakło zera. Szkoda, bo na pewno jest to tytuł, który zasługuje przynajmniej na lekko lepszy wynik. 

The Lord of the Rings: Gollum

Nie bez powodu tak często czytamy o tym tytule, gdy wspominany jest ostatnimi czasy Concord. Debiutująca w ubiegłym roku produkcja z uniwersum Władcy Pierścieni zanotowała w najlepszym momencie zaledwie 758 graczy. Tak, lepiej niż najnowsza pozycja od Firewalk Studio, ale chyba mimo wszystko nie ma się czym chwalić… I jest to podwójna porażka, bowiem mówimy o produkcji na bazie kultowej marki. 

Suicide Squad: Kill the Justice League

I na sam koniec… Legion Samobójców! Patrząc po prostu na cyferki startowe - blisko 13.5 tysiąca graczy - może nie wyglądać to tragicznie. Natomiast zestawiając takie liczby z innymi grami o superherosach (nawet tych przenoszonych z innych sprzętów), wychodzi bardzo niefajnie. A jeśli dodamy do tego, że już po kilku tygodniach osób na serwerach było kilkukrotnie mniej, to sytuacja robi się jeszcze bardziej nieciekawa.

Zresztą… Dziś, kilka miesięcy po debiucie, w grze przebywa średnio lekko ponad 100 osób. Cóż, raczej nie o to chodziło twórcom…

Źródło: Własne
Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper