gamescom 2024: Graliśmy w Life is Strange: Double Exposure. Tęskniliśmy za tobą Max
Life is Strange: Double Exposure to kolejna część serii, która miała lepsze i gorsze momenty, ale w przeciwieństwie do gier Telltale nigdy poniżej pewnego poziomu nie zjechała. Double Exposure jest o tyle ciekawe, że twórcy sięgają ponownie po znaną nam już bohaterkę.
Bohaterkę, która w serii ma status wyjątkowy, wszak to ona zauroczyła nas w pierwszej części. Tak, Max Caulfield powraca, nawet jeśli z twarzy nie zawsze przypomina swój oryginał. Na gamescomowym pokazie twórcy przypomnieli, że akcja gry toczy się dziesięć lat po jedynce.
Świetnym patentem jest fakt, że w demie mogłem zlokalizować wiele elementów, które dopowiadały albo dawały subtelnie do zrozumienia, jak potoczyły się losy Max i co w tym czasie robiła. Taka narracja środowiskowa, którą docenią przede wszystkim fani jedynki. Sama Max - co widać również po dialogach - jest też postacią dojrzalszą, dzięki czemu poznajemy ją trochę na nowo.
Alternatywny świat
Life is Strange: Double Exposure nie rozgrywa się jednak w znanej nam szkole średniej w Arcadia Bay. W międzyczasie Max zdążyła nieco wydorośleć i przeniosła się do Uniwersytetu Caledon, choć trzyma się swojego przyrzeczenia, że już nigdy nie użyje swoich mocy cofania czasu. Historia z dema zaczyna się w momencie, gdy nasza luba wraz z nową przyjaciółką Safi (swoją drogą córka rektora uniwersytetu) oraz przyjacielem Mosesem, próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Sielanka nie trwa długo, Max fotografując niebo doznaje znanej z poprzednich części migreny. Przebudza ją dopiero strzał z broni palnej.
To nie koniec złych wieści. Ślady doprowadzają Max do poznanej przez nas przed chwilą przyjaciółki Safi, która leży martwa w śniegu. I pierwszym zadaniem dziewczyny będzie udowodnienie, że w zabójstwo nie był zamieszany jest przyjaciel Moses. I tutaj cały na biało wjeżdża nowy system kontroli czasem i przestrzenią. Otóż Max będzie mogła przenosić się w wybranych miejscach do alternatywnej osi czasu. Do tej, w której Safi nie zginęła i można z nią rozmawiać. Zabawa będzie więc polegać na odkrywaniu tożsamość zabójcy w jednej rzeczywistości, jednocześnie zapobiegając morderstwu Safi w drugiej. Co więcej, Max potrafi wykrywać widmowe elementy z innej osi czasu bez konieczności zmiany wymiaru, co również pomoże w eksploracji.
Sztuka wyboru
W demie Max musi zbadać dwie wersje biura uniwersyteckiego, aby znaleźć dowody na niewinność kolegi, co wiąże się oczywiście z szukaniem przedmiotów i dialogami. Te, jak to w grach tego typu bywa, mają pozwolić na różne wybory, które wpłyną na bieg wydarzeń i zakończenie. Oczywiście czasami tylko w mikroskali, bo w demie konsekwencje wyborów nie były specjalnie odczuwalne. Co więcej, osoby które nie znają przeszłości Max, będą mogły czerpać tę wiedzę z dialogów, bowiem twórcy chcą zapewnić uniwersalność historii, by zrozumiały ją zarówno osoby związane z serią, ja i zupełnie nowe. Które z zakończeń jedynki jest kanoniczne? Podobno oba. I być może nie będzie to miało ostatecznie znaczenia, dla wydarzeń z nowej odsłony.
Sam gameplay specjalnie się nie zmienił dalej trzeba eksplorować lokacje, rozmawiać z napotkanymi postaciami, zbierać kolekcjonerskie polaroidy, brać udział w sekcjach skradanych i rozwiązywać proste zagadki, ale perspektywa zwiedzania dwóch różnych światów, czyli tych samych lokacji w zmienionych wizualnie wersjach, nadaje opowieści nieco świeżości. Układ pomieszczeń, przedmioty, zamknięte lub otwarte budyni, dialogi z NPCami i ich podejście do nas będzie się różniło w zależności od osi czasu, choć żonglowanie nimi jest raczej liniowe.
To wszystko w jeszcze bardziej urodziwej, kreskówkowej, ale dojrzalszej oprawie, gdzie oko cieszy zwłaszcza efekt przeskoku między wymiarami. Life is Strange: Double Exposure to finalnie bezpieczna kontynuacja, nie spodziewajcie się rewolucji, ale jestem naprawdę ciekawy dokąd zaprowadzi nas finał historii.
Przeczytaj również
Komentarze (25)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych