Sonic x Shadow Generations art

gamescom 2024: graliśmy w Sonic X Shadow Generations. Mroczny Shadow masakruje wrogów w grafice z PS3

Maciej Zabłocki | 29.08, 13:00

Podczas tegorocznego Gamescomu 2024 miałem okazję zagrać w „Sonic X Shadow Generations”. Czekałem na ten tytuł, bo zapowiadał się całkiem intrygująco. To nie tylko odświeżona wersja „Sonic Generations”, ale także całkowicie nowa kampania skupiająca się na Shadowie, co mogło dodać do zabawy kilka ciekawych smaczków.

Usiadłem do gry delikatnie spóźniony na pokaz, bo musiałem przebiec z jednego końca kompleksu "Koelnmesse" na drugi, co w dzikim tłumie chętnych widzów zajmuje dobre 25 minut i to bardzo szybkim tempem. Szczęśliwie jednak dotarłem, przemknąłem przez rejestrację i kilka chwil później rozpocząłem zabawę. W menu głównym na starcie wybieramy, czy chcemy rozpocząć kampanię w klasycznym stylu, jako Sonic Generations, czy może od razu przechodzimy do Shadowa. W tym pierwszym przypadku akcje obserwujemy częściej z perspektywy 2D (chociaż są przejścia do trójwymiaru, gdy mijamy mosty albo rozbudowane sekwencje wspinaczkowe). Jako Shadow, gramy już w pełnym 3D (z okazjonalnymi fragmentami w 2D). 

Dalsza część tekstu pod wideo

Gra działa bardzo płynnie i jest taka niesamowicie responsywna, ale nie powinno to nikogo dziwić, bo w końcu zabawa opiera się na szybkości i możliwie jak najbardziej dynamicznym przechodzeniu kolejnych poziomów. Jeśli chodzi o kampanie Shadowa, lokacje wypełnione są alternatywnymi ścieżkami, dzięki czemu mamy kilka opcji przedostania się dalej. Niestety, mało zmian zaserwowano w Sonic Generations. O ile w ogóle są jakiekolwiek. Zarówno graficznie, jak i pod względem konstrukcji poziomów widzimy to samo, co w 2011 roku (no z wyjątkiem tego, że gra działa teraz w 4K/60). Trochę robota na zasadzie "wrzućmy, fani się ucieszą". No ale nie sądzę, by skakali z radości wszyscy, którzy już w to kiedyś grali. To ukłon w stronę młodych graczy.

Sonic Shadow to twardy gość. Imponuje też metalowa, głośna muzyka

Sonic_1

Kampania Shadowa to zupełnie inne doświadczenie. Wskakując w jego mroczne portki skorzystamy z nowych mechanik, choćby takich jak Chaos Control, który pozwala na chwilowe zatrzymanie czasu. Ta zdolność jest bardzo przydatna w segmentach platformowych, gdzie musimy omijać przeszkody, które normalnie byłyby niemożliwe do pokonania w standardowy sposób. Inną unikalną mechaniką jest Chaos Snap, który umożliwia szybkie przemieszczanie się między wrogami - po prostu przeobrażamy się w kulkę i jednym naciśnięciem przycisku odbijamy się od wrogów, przechodząc wyżej lub dalej, wykorzystując to niczym rampy do skoku naprzód. Ciekawostką jest także system progresu zwany Chaos Meter, który doładowujemy w trakcie gry, a następnie wykorzystujemy do aktywacji specjalnych zdolności Shadowa. Jedną z nich jest opcja boosta do szybkości biegu. 

Podczas zabawy szczególnie dobrze zapamiętałem walkę z bossem - Biolizardem. Musiałem popisać się nie tylko szybkim refleksem (ten jest w ogóle obowiązkowy) ale i strategicznym podejściem, szczególnie w tych momentach, gdzie trzeba było wykorzystać specjalne zdolności mrocznego Sonica. Niestety, zauważyłem pewne problemy z kamerą, bo działa ona kompletnie niezrozumiale i chaotycznie. Często blokuje się na jednym ujęciu, mimo, że chcemy biec w lewo czy w prawo. Przez to nie widzimy, na co za chwilę wpadniemy. Nie da się jej samodzielnie kontrolować, bo to gra uznaje, kiedy warto nam pokazać coś innego. Jakiś absurd. Zdołałem jednak pokonać tego bossa i na tym poziom się kończył. Widzimy tablicę z podsumowaniem i możemy przejść do kolejnego etapu. Same lokacje to w zdecydowanej większości po prostu zremasterowane wersje poziomów przygotowanych we wcześniejszych odsłonach, jak Sonic 2 czy Sonic Heroes. 

Sonic_2

Oczywiście, naszym zadaniem jest jak najszybsze przebiegnięcie każdej lokacji, zbierając przy tym jak najwięcej punktów. Mroczny Sonic ślizga się po rynnach, skacze po chmurach, może odbić się od lin czy zamieniać w kulkę i atakować pobliskich wrogów. Rozgrywka z pewnością trafi do młodszych graczy, ale starsi mogą tu odczuwać pewne znużenie. Poziomy, dobrze znane fanom uniwersum, są dość powtarzalne (mimo zmiany settingu), a po kilku kolejnych rundach musimy sobie zrobić przerwę. Choć gra działa płynnie w 60 klatkach na sekundę i wygląda na to, że wyświetlana jest w natywnym 4K, to graficznie nie ma tu niczego porywającego. Słabe tekstury, proste modele, przestarzałe oświetlenie - no nie byłem zachwycony, bo gra często wyglądała jak z czasów PS3. W ogóle niektóre miejsca, takie jak zielone pola w Kingdom Valley, wyglądają szczególnie słabo (tekstura trawy to jakiś żart), co kontrastuje z lepiej dopracowanymi fragmentami, choćby w lokacji zwanej Space Colony ARK. Tam chociaż jest jakiś klimat. 

Nie gramy w Sonica dla fabuły, nie gramy też po to, by zachwycać się rozgrywką w jakiś szczególny sposób. Mamy poczuć dynamikę, szybkość i luźną, mało wymagającą rozgrywkę. To faktycznie jest i nie sposób tego twórcom odmówić. Nie jestem jednak przekonany, czy gra nie znudzi się zbyt szybko. Zachwyca mnie za to soundtrack złożony z twardych, metalowych kawałków, dobrze pasujących do osobowości mrocznego jeża. Nie brakuje "cool" tekstów rzucanych po udanej akcji, wielu wybuchów i przebijania się przez różne budynki. Czasem też polecimy na jakimś wielkim ptaku, a innym razem będziemy ślizgać się po wodzie, omijając rzucane tu i ówdzie przeszkody. Klasyka gatunku. Poniższy trailer dobrze oddaje, czego możecie się spodziewać.

Wyszedłem z tego pokazu mocno zmieszany, bo z jednej strony wiedziałem, czego mogę oczekiwać, ale z drugiej byłem raczej zniechęcony. Gra zadebiutuje 25 października tego roku, zarówno w wersji fizycznej, jak i cyfrowej na PlayStation 4 i 5, Xboxach, PC oraz Nintendo Switch. Wyceniona jest na ok. 219 zł, więc i tak dobrze, że twórcy nie życzą sobie za nią pełnej kwoty. Wtedy kompletnie odradzałbym jakikolwiek zakup, bo odbieram to jako atak na portfele graczy możliwie jak najniższym kosztem. Ale jeśli macie dzieciaki w domu, to prawdopodobnie taki Sonic może im się spodobać. Nie będą też narzekać na brak jakichś większych zmian w Generations z 2011 roku. 

Źródło: Opracowanie własne
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper