gamescom 2024: graliśmy w Amerzone. Nostalgiczny powrót do klasycznej przygodówki w nowych szatach
W drugi dzień Gamescomu pobiegłem na niewielkie stoisko Microids, by zagrać w odświeżone „Amerzone: The Explorer’s Legacy”. Muszę przyznać, że remake tej klasycznej przygodówki point-and-click zrobił na mnie spore wrażenie. Dobrze to wygląda, fajnie się rusza i przede wszystkim może trafić w gusta wszystkich miłośników gier z tego gatunku.
Zacznę może od tego, co w Amerzone jest zdecydowanie najważniejsze, a więc od omówienia fabuły. Opowieść kręci się wokół dziennikarza, który wyrusza do odległego, zapomnianego regionu Ameryki Łacińskiej, aby wypełnić ostatnią wolę zmarłego odkrywcy (sam ten moment jego śmierci jest dość poruszający). Ostatnią wolą uroczego staruszka jest odnalezienie legendarnej rasy wielkich, białych ptaków i odkrycie tajemnic przeszłości tego majestatycznego miejsca. Scenariusz, napisany przez Benoîta Sokala, autora serii Syberia, oferuje głęboką narrację pełną niespodziewanych zwrotów akcji i fascynujących postaci.
Cieszy mnie, że mechanika rozgrywki pozostała wierna oryginałowi, z klasycznym systemem point-and-click, który został jednak znacznie ulepszony. Interakcje z otoczeniem są teraz bardziej płynne, a zagadki zostały przerobione, aby były bardziej intuicyjne. Nadal jednak stanowią wyzwanie, aczkolwiek nie ma tu nic, nad czym musiałem spędzić długie minuty i domyślać się, o co chodzi. Na szczęście, dla weteranów gatunku i fanów klasycznej odsłony dodano zupełnie nowe wyzwania, co wprowadzi z pewnością sporo świeżości. Pamiętajcie jednak, że gra ogranicza nas do eksploracji przez statyczne widoki. Gdy początkowo zobaczyłem atrakcyjną grafikę 3D, to mimowolnie chciałem iść naprzód wychylając w górę gałkę na padzie. A tutaj, żeby przemierzać lokacje, musimy klikać strzałkę na ekranie. Potem już tylko obserwujemy, co się wydarzy. Oczywiście, stojąc w miejscu rozejrzymy się swobodnie dookoła.
Amerzone: The Explorer's Legacy od pierwszych minut urzeka aurą tajemnicy i odosobnienia
Oprawa graficzna to mocna strona tego remake'u. Choć oryginał z 1999 roku był już chwalony za atmosferę, nowa wersja znacznie podnosi poprzeczkę. Świat gry jest pełen szczegółów, a postacie zostały odtworzone z użyciem techniki motion capture, co czyni je o wiele bardziej autentycznymi. Wiadomo jednak, że nie ma co tutaj oczekiwać wizualnej rewolucji, ale gra może się podobać. Szczególnie widoki są zachwycające, chociaż na mnie największe wrażenie zrobiły wypchane detalami pomieszczenia. Urzekające jest także to, że wiele dźwigni, przełączników czy zapadni musimy sami wcisnąć, przesunąć czy otworzyć. Chcemy zobaczyć, co jest na kasecie VHS, którą znaleźliśmy w szufladzie? Podchodzimy do telewizora, wkładamy ręcznie kasetę do magnetowidu, klikamy przycisk "play" i patrzymy. Możemy też swobodnie przewijać materiał w jedną czy drugą stronę. Otwieramy zamki, kręcąc kluczem, zdejmujemy zasuwy w drzwiach, przesuwając je do prawej czy lewej strony. Immersja stoi tutaj na pierwszym planie, a to wszystko działa bardzo płynnie i jest świetnie zrealizowane.
Dużą nowością względem oryginału jest znacznie rozbudowana interakcja z otoczeniem i postaciami. Mają one teraz o wiele bardziej złożone historie i motywacje, a dialogi są zdecydowanie głębsze i skoncentrowane na większej liczbie szczegółów fabularnych i opowieści o tym, co się dzieje dookoła. To pozwoli graczom lepiej zrozumieć zawiłości fabularne. Poza tym, każda interakcja z NPC ma większe znaczenie w kontekście rozwoju fabuły. Doszło też sporo nowych zadań pobocznych. Wprowadzono płynniejsze przejścia między scenami i lokacjami, co jest ogromnym ulepszeniem w porównaniu do oryginału - ale też wynikiem nowoczesnej technologii. Grając miałem poczucie, że to taki remake "kompletny". Zbudowany od nowa, ale zachowując przy tym klasę i klimat oryginału. Twórcom należą się duże brawa.
Duże uznanie kieruję także do Inona Zura, który skomponował nową ścieżkę dźwiękową. Pracował wcześniej nad Syberią czy serią Fallout, więc doskonale wiedział, co robi. Efekty dźwiękowe są znacznie bogatsze niż w oryginale, ale dokładnie tego oczekiwałem. Warto zagrać w Amerzone: The Explorer’s Legacy na słuchawkach. Odkrywanie kolejnych sekretów tej magicznej wyprawy jest bardzo wciągające i mimo raptem 30 minut, jakie miałem na prezentację, wkręciłem się na tyle, że chętnie do tego świata wrócę. Gra będzie dostępna na PlayStation 5, Xbox Series X|S oraz PC, a premiera zaplanowana jest na listopad tego roku.
Przeczytaj również
Komentarze (24)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych