Super Mario Odyssey

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Czyli o świetnych perspektywach dla Nintendo

Igor Chrzanowski | 07.09, 16:00

Nintendo, Microsoft i Sony. Te trzy firmy od ponad dwóch dekad tworzą konsolową rzeczywistość i nie zanosi się na to, aby w najbliższych latach miało się to zmienić. Dlaczego jednak uważam, że na batalii PlayStation i Xboksa najbardziej zyskuje Nintendo oraz ich gracze?

Od kiedy tylko Microsoft wkroczył na rynek konsol do grania, wiele osób upatrywało w nim głównego rywala dla sprzętów ze stajni Sony, nieco marginalizując znaczenie Nintendo w całej tej batalii. W czasach PlayStation 2 Sony było dla wszystkich dosłownie nieosiągalne, dlatego też przy starcie Xboksa 360 wiele osób przewidywało powtórkę dominacji Japończyków. Okazało się jednak, że Xbox 360 radził sobie na tyle dobrze, że to PS3 musiało nadganiać ich rezultaty i ostatecznie "trójka" wygrała z Xboksem tylko o niecałe 2 miliony sprzedanych egzemplarzy. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Nintendo w tym samym czasie poszło swoją drogą i nie zważając na zaciętą rywalizację swoich branżowych kolegów, wydało sprzęt o teoretycznie żenująco małej mocy, aczkolwiek wspieranej fantastycznymi i unikalnymi technologiami ruchowymi. Efekt? Wii sprzedało się lepiej niż PS3 i lepiej niż X360. Podobnie było zresztą z Nintendo DS, które zrobiło prawie dwukrotnie lepszy wynik od PlayStation Portable. Dziś nasza branża jest podzielona jeszcze bardziej, co powoduje jeszcze większy dysonans pomiędzy trzema wielkimi graczami.

PlayStation kontra Xbox = wygrana Nintendo?

Dzisiejsza batalia PlayStation 5 i Xboksów Series X|S zdawać by się mogło zaczęła zjadać własny ogon. Microsoft wydał dosłownie chore ilości pieniędzy na wykupienie największych wydawców i deweloperów na świecie, tylko po to, aby za pół roku pójść w multiplatformowość i rzucić ogromny cień na cały sens tej gigantycznej transakcji i diabelnie drogiej batalii sądowej z Sony i FTC. PlayStation poszło zaś w gry-usługi kosztem produkcji single-player, czego efektem jest dramatyczny start Concord, równie nieudany debiut Foamstars oraz coraz bardziej rosnąca frustracja fanów konsol Japończyków, którzy oczekiwali po swojej ukochanej firmie czegoś zupełnie odmiennego. 

Jak zatem widać, obydwie korporacje skupiły się na czymś całkowicie innym niż to, czego oczekiwali po nich gracze, dlatego zarówno PS5 jak i Xbox Series X|S sprzedają się gorzej od swoich bezpośrednich poprzedników. Według danych VGChartz PlayStation 5 przy 60,19 milionach jest w tyle za PlayStation 4 aż o 2,32 miliona sztuk, zaś Xbox Series mając na koncie około 29,64 mln, jest w tyle za Xboksem One o 2,72 mln egzemplarzy. W obu przypadkach widać zatem, że po 45 miesiącach sprzedaży producenci stracili zaufanie wśród graczy, którzy zamiast tego wybierają kupienie nowego PC-ta, Steam Decka, ROG Ally, albo nawet i Nintendo Switch. 

Ani "plejka" ani Xbox nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Brakuje wielkich przełomowych gier AAA, brakuje gwarancji dowiezienia wielkich hitów w kolejnych latach, a te zapowiedziane już jak Gears of War: E-Day czy Wolverine to zdecydowanie za mało, aby przekonać nas do pozostania przy konkretnym sprzęcie. Jesteśmy już w połowie generacji i być może okaże się, że zakończymy ją w naprawdę nieciekawych nastrojach, mając w obu obozach rekordowo słabe wyniki sprzedaży konsol. 

Nintendo = Exclusive

Dla jednych graczy odchodzenie od polityki prawdziwych gier na wyłączność to słuszna koncepcja, aczkolwiek moim skromnym zdaniem, o ile ma to swoje zalety, tak jest też w pewien sposób nieco szkodliwe dla branżowej rywalizacji. Od zawsze bowiem gry ekskluzywne napędzały sprzedaż konsol i dobitnym tego dowodem jest ich brak na PS5 oraz Xbox Series X|S i ich pikujące wyniki sprzedaży. Tutaj jednak na arenę wkracza Nintendo, które niezmiennie od tych kilkudziesięciu lat idzie przez świat ze swoją polityką ekskluzywności.

Żadna marka Nintendo oficjalnie nie trafiła na PC i prawdopodobnie nigdy nie trafi, bowiem to sprzęt jest od lat rdzeniem tej firmy, a bez niego równie dobrze Big N może zawijać manatki. Dlatego też jako jedyny producent sprzętu konsolowego na świecie, Japończycy postanowili opóźnić premierę następcy Nintendo Switch, aby powitać nas jak najlepszymi tytułami, dla których dosłownie rzucimy się na ich system. A co tu dużo mówić, przy obecnym ekskluzywnym pustkowiu jakie panuje u konkurencji, większość niedzielnych graczy, którzy stanowią sporą część konsumentów rynku konsolowego, zdecyduje się na zakup Switcha 2, aniżeli na wieczne oczekiwanie na mityczne gry od Sony czy Microsoftu.

O ile u nich naprawdę można obawiać się o to, że do końca generacji nie zobaczymy już żadnych system-sellerów ponad te, które do tej pory pokazano, tak w przypadku Nintendo można na ślepo obstawiać życiowe oszczędności na to, że dostaniemy pakiet kapitalnych tytułów. W ósmym już roku życia Switcha dostajemy pakiet takich tytułów na wyłączność, które na spokojnie u innych mogłyby robić za system-sellery w pierwszym czy drugim roku, kiedy to dynamika jest największa.

  • The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom
  • Super Mario Party Jamboree
  • Mario & Luigi: Brothership
  • Donkey Kong Country Returns HD
  • Metroid Prime 4: Beyond
  • Pokemon Legends: Z-A

6 znakomitych produkcji na nadchodzące 10 czy tam 12 miesięcy to absolutny "sztos". Normalnie w takim okresie rywale są już po największych premierach - The Last of Us i Ghost of Tsushima zamknęły żywot PS4, Gears 5 zakończyły Xboksa One, a potem dostawaliśmy już tylko cross-geny. Nintendo miało zamknąć Switcha Zeldą: Tears of the Kingdom, jednakże wpakuje na swój sprzęt jeszcze kilka hiciorów godnych miana system-sellerów. Bo o ile dla niektórych może wydawać się absurdalne to, że ktoś kupi Switcha dla Donkey Konga HD czy Mario & Luigi, ale tak są tacy, którzy zrobią to właśnie dla tych tytułów.

A nadchodząca premiera Switcha 2 może okazać się arcyciekawa. Dlaczego? A no dlatego, że Nintendo ma w swoim rękawie ogromne IP, które od lat nie dostały nowych odsłon, które są szykowane już na next-gena. Wiele z nich pojawi się albo na start konsoli albo w jej pierwszym roku życia, a wśród nich mogą być takie perełki jak:

  • Mario Kart 9
  • Xenoblade Chronicles 4 (Lub X Remastered)
  • Super Mario platformówka 3D 
  • Donkey Kong - nowej odsłony nie było od czasów Wii U
  • ARMS 2
  • Splatoon 4 - wszakże Switch 2 powinien dostać jakąś grę online na start
  • Luigi's Mansion 4
  • Animal Crossing - nie bez powodu nie robią nic z marką od 2021 roku

Nie ma zatem co ukrywać, że perspektywy dla Nintendo są szalenie obiecujące, a jak powszechnie wiadomo, Big N dba o jakość swoich flagowców, dlatego obstawiam, że na dzień dobry dostaniemy hicior ze średnią ocen powyżej 95%. Pytanie tylko, spod jakiej marki.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.

Obecnie najlepszą sytuację na rynku konsol ma...

PlayStation
684%
Xbox
684%
Nintendo
684%
Pokaż wyniki Głosów: 684
cropper