PlayStation 5 w 2025 roku? Czas rozliczyć Sony

PlayStation 5 w 2025 roku? Czas rozliczyć Sony

Paweł Musiolik | 08.09, 10:00

Gdyby nie premiera Astro Bota, mógłbym z bez cienia zawahania się napisać, że Sony ma ciężki czas i najbliższe miesiące będą dla japońskiego giganta jednymi z najważniejszych. Premiera Concord może okazać się największą wtopą od czasów… włamania do PlayStation Network. Jeśli nie finansową (bo na razie cyferek nie znamy), to na pewno wizerunkową.

Gry jako usługa? Raczej jako klapa

Dalsza część tekstu pod wideo

Bo to właśnie z postrzeganiem swojej najnowszej konsoli Sony ma ostatnio problem. Postawienie, może nie wszystkiego, ale znaczących zasobów na próbę zawalczenia o rynek GAAS (gry jako usługa) okazało się, jak na razie, kompletną klapą. Będące jednym z najdroższych zakupów w firmy Bungie ma problemy nie tylko z odchodzącymi z Destiny 2 graczami, ale także i ponoć z procesem produkcji Marathonu. Dokładając do tego wewnętrzne problemy z liderami, firma, która miała pomóc Sony w zdobyciu segmenty gier-usług, sama potrzebuje pomocy ze strony Sony.

Concord

Nie da się nie odnieść wrażenia, że pivot na GAAS-y miał zapewnić Sony nieco oddechu i zamaskować, że tworzenie wysokobudżetowych gier AAA trwa coraz dłużej, jest coraz droższe i podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej, przez co firma wpada w błędne koło, w którym obracają się oczekiwania graczy, rozbuchane budżety i wydłużony czas produkcji gier.

Trafiono jedynie z Helldivers 2, wokół którego ostatnio więcej negatywnej prasy, aniżeli pełnych peanów wpisów ze strony graczy z okolic premiery. Co dalej? Daleko nie trzeba szukać, by zobaczyć światełko w tunelu. Wspomniany już Astro Bot zbiera fantastyczne oceny, gracze w Sieci nie mogą się nachwalić tytułu, a pierwsze informacje mówią o wyjątkowo rozsądnym budżecie na grę, którą zrobiło kilkadziesiąt osób  w trzy lata.

2025? Na razie pustki

Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi z uwagi na historyczne dokonania Sony, Astro Bot wcale nie jest gwarantem zmiany kursu przez japońską firmę. Na ten moment wiemy tylko, że w 2025 roku na rynku pojawi się Death Stranding 2. Pogłoski mówią o Marvel’s Wolverine i… to tyle. Mimo że Sony ma w zanadrzu kilkanaście zespołów deweloperskich, nadal nie wiemy, nad czym pracują. Bend Studios? Cisza? Sony Santa Monica? Naughty Dog? Sucker Punch, Bluepoint? Tak samo. Sony się nie śpieszy, gdyż prawdopodobnie uważa, że wcale nie musi i ponownie liczy, jak zawsze w swojej historii, na wsparcie wydawców 3rd party. Tylko że tutaj kołdra jest coraz krótsza. Square Enix ustami nowego prezesa zapowiedziało, że stopniowo będą wracać do wydawania swoich gier na wszystkie sprzęty do gier.

Pozostaje się ratować grami z Azji. Jak na razie to jeden z ruchów, które się udały, zarówno pod względem finansowym, jak i zapewniającym ekspozycję na rynku. Zaczęło się od Genshin Impact, który otworzył bramy grom gacha na konsole stacjonarne. Następna fala to gry dla jednego gracza z Korei Południowej i Chin. Stellar Blade osiągnęło spory sukces, a wyniki Black Myth: Wukong pokazują, że nie tylko japońskie studia są w stanie wyprodukować hit, którego sprzedaż zapewne przekroczy grubo ponad 20 milionów kopii. W tym segmencie gier prawdopodobnie będzie tylko lepiej. Lista gier, które powinny zadebiutować w ciągu kilkunastu miesięcy. wygląda imponująco — Lost Soul Aside, Convallaria, Phantom Blade 0, Ballad of Antara, Infinity Nikki i Where Winds Meet. Podejrzewam, że w najbliższym czasie zobaczymy kolejne produkcje, którym Sony udzieli wsparcia. To jednak nie zmienia faktu, że, nie do każdego trafią te produkcje i fani PlayStation czekają na informacje płynące z najważniejszych studiów Sony.

Nintendowski plaskacz na otrzeźwienie?

Czas więc nieco się opamiętać i ujawnić światu parę nowych projektów, które wleją w serca najwierniejszych fanów nieco spokoju. Być może zapowiedź nowego Switcha i jego rychła premiera zmotywują Sony do działania. Nic nie jest lepsze od zdrowej konkurencji, której niestety Japończycy od długiego czasu w swoim segmencie nie mają. A Sony, jak historia wielokrotnie pokazała, pokazuje się z najlepszej strony, gdy im ktoś nadepnie na odcisk. Bez tego japońska firma jest niczym ogromny niedźwiedź, który kładzie się do zimowego snu. Niby groźny, a w praktyce totalnie nieszkodliwy.

Pierwsze efekty być może zobaczymy na rzekomym pokazie State of Play jeszcze w tym miesiącu. Jeśli mamy faktycznie zobaczyć PS5 Pro, to i miejsce na gry powinno się znaleźć. Oby nie tylko na stare, doprawione aktualizacjami, ale też parę nowych.

Źródło: Własne
Paweł Musiolik Strona autora
cropper