Astro Bot splatynowane. Nie sądziłem, że ta gra będzie tak niesamowicie dobra
Ważne momenty w życiu zawsze zostają na długo w pamięci - a dla mnie takim momentem było kupienie konsoli PlayStation 5. Tak naprawdę było to pierwsze urządzenie Sony, na które skusiłem się od razu po zapowiedzi.
I dobrze na tym wyszedłem pod dwoma względami. Pierwszy dotyczy ceny, bo udało mi się nabyć sprzęt za kwotę 2299 zł, za którą nawet dzisiaj jest ciężko dorwać konsolę PS5 Fat czy PS5 Slim w wersji z wbudowanym napędem, nie wspominając o roku 2021, gdzie na to urządzenie zainteresowani musieli wydawać nawet 3 tysiące złotych.
Druga kwestia to możliwość ogrania wielu tytułów w jak najlepszej jakości. Co by nie mówić, początek dziewiątej generacji wcale nie był taki zły, bo od samego Sony dostaliśmy Astro's Playroom, Demon's Souls Remake, Spider-Man Miles Morales, DiRT 5, Maneater, a do tego nie możemy zapominać o bardzo udanym Call of Duty Black Ops Cold War czy Assassin's Creed Valhalla. W skrócie - było w co grać.
Astro Bot godnym następcą Astro's Playroom
Ja szczególnie dobrze wspominam Astro's Playroom, które było instalowane automatycznie na każdym PlayStation 5. Przed premierą wiele dobrego słyszeliśmy o innowacyjnym kontrolerze DualSense, ale dopiero po zapoznaniu się z wyżej wymienionym produktem zrozumiałem, jak wyśmienicie wypada ten pad w praktyce.
I szczerze? Do dzisiaj nie było gry, która mogłaby pochwalić się tak świetnym wykorzystaniem DualSense'a. Na szybko - z pamięci, bez posiłkowania się danymi z sieci - pamiętam, że niezłe wrażenie zrobiły na mnie warunki pogodowe w Returnal czy strzelanie z łuku w Horizon Forbidden West, ale nie był to poziom Astro's Playroom. Ten został osiągnięty dopiero przy Astro Bot wydanym kilka dni temu.
Z tytułem spędziłem prawie 20 godzin, zbierając wszystkie boty, fragmenty układanki czy teleport do poziomów z ukrytej galaktyce. Zajrzałem w każdą mysią dziurę, eliminowałem wszystkich wrogów na arenach, a nawet wbiegałem na rozmaite obiekty, po cichu licząc na to, że aktywuje to jakiś ukryty panel pozwalający zebrać dodatkowe monety, które potem przeznaczamy na nagrody w laboratorium. Nieźle wspominam też poziomy, które dawały nam spore wyzwanie (te poboczne związane z odnalezieniem jednego bota).
Gra wyśmienita pod każdym względem
Rozgrywka w Astro Bot jest bardzo przemyślana, projekt lokacji wypadł niesamowicie dobrze - szczególnie pochwalić trzeba różnorodność, bo nawet będąc w jednej galaktyce, każda z planet to powiew świeżości. W jednym momencie otrzymujemy rękawice bokserskie o dalekim zasięgu, następnie zestaw wspinaczkowy, wyrzutnię rakiet niszczącą wszystko na swojej drodze, jetpack zwiększający mobilność czy nawet możliwość wysysania wody ze zbiorników, a następnie gaszenie pożarów i torowanie sobie drogi.
Przy tym każda galaktyka kończy się odnalezieniem ważnej postaci dla PlayStation Studios i wykorzystanie motywów oraz innych gadżetów do przejścia danego poziomu. Możemy nawet rzucać toporem jako Kratos, strzelać z łuku jako Aloy czy wykorzystać pistolet jako Nathan Drake. Co więcej, z wieloma znalezionymi botami (takimi jak Thor czy Lara Croft, bo łącznie "ludzików" jest równe 301 do zebrania) możemy wchodzić w interakcję w miejscu katastrofy, gdzie mamy swoją bazę wypadową.
Astro Bot okazało się świetnym odmóżdżaczem. Nie byłaby to tak wyśmienita platformówka, gdyby nie wspomniane już wyżej wsparcie kontrolera DualSense. Dosłownie każdy element, na który wchodzimy, każda akcja, którą wykonujemy podczas rozgrywki, jest odczuwalna na naszych dłoniach dzięki haptycznym wibracjom i adaptacyjnym triggerom. Mogłoby się wydawać, że takie dodatki ucieszą wyłącznie młodych odbiorców, ale nic podobnego - u dorosłych osób z pasją do gier również pojawia się szeroki banan na twarzy podczas ogrywania Astro Bota.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do ASTRO BOT.
Przeczytaj również
Komentarze (96)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych