Darmowy hit, który wciągnął mnie bez reszty. Piękna grafika to zaledwie początek
Wiedziałem, że ta gra mnie pochłonie, ale nie spodziewałem się, że do tego stopnia. Nowe gry są obecnie bardzo drogie, dlatego rzadko decyduję się na premierowy zakup. The First Descendant pokazało mi, że dobrze zrobiona darmówka może być znacznie lepszą propozycją niż niektóre tytuły „premium”.
The First Descendant interesowało mnie już od pierwszej zapowiedzi. Powodów było kilka – m.in. ciekawa koncepcja, imponująca oprawa wizualna i moja słabość do gier, w których grind jest rdzeniem rozgrywki. Otwarta beta tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że po oficjalnej premierze spędzę w grze masę godzin. I tak też się stało. Poniżej znajdziecie kilka najbardziej podstawowych informacji o TFD oraz moją opinię odnośnie tej produkcji.
Od razu powiem, że The First Descendant to strzelanka sieciowa, w którą możemy grać niemal całkowicie w pojedynkę. Dlaczego niemal? Przejdę do tego za chwilę. Naszą pierwszą decyzją będzie wybranie jednej z trzech postaci (potomków). Po przejściu krótkiej misji, stanowiącej wprowadzenie do historii, trafiamy do głównego hubu – Albionu. To dość niewielka baza, w której znajdziemy wszystkie najważniejsze miejsca na rozwój naszych postaci. Świat gry podzielony jest na 8 głównych regionów, a każdy z nich oferuje inne zadania i inne przedmioty do zdobycia.
Za darmo to uczciwa cena
Kampania w The First Descendant jest przeciętna, ale pamiętajmy, że mówimy o looter-shooterze, a zatem fabuła schodzi na dalszy plan. Nexon przygotował bardzo ładne cinematiki, lecz nie spodziewajcie się tu skomplikowanej i wielowątkowej historii. Większość misji jest krótka. Niemal każde ukończone zadanie możemy bez końca powtarzać, aby zdobyć określone itemy. Wszystkie questy posiadają rozpiskę tego, co możemy z nich zdobyć i jaka jest na to procentowa szansa.
Zadania są różne. Czasami trwają około 2 minuty, a czasami nawet 20. Te dłuższe to operacje fabularne z bossem na końcu. Tak jak wspomniałem, aktywności możemy wykonywać w grupie do 4 graczy lub solo. Wyjątek stanowią niektóre walki z bossami i operacje specjalne - dostępne tylko zespołowo. Nagrody otrzymujemy nie tylko za wykonanie zadania, ale także za eliminację przeciwników.
No dobra, ale co jest takiego świetnego w The First Descendant? Przede wszystkim fantastyczny gameplay. Strzelanie jest niezwykle satysfakcjonujące i sprawia masę frajdy. Rozgrywka jest dynamiczna, ale jednocześnie nie ma tam chaosu powodującego kompletny zamęt. Łatwo się połapać w tym, co dzieje się na ekranie. TFD nie jest grą, która przytłoczy was nadmiarem informacji. Twórcy dobrze wyjaśniają poszczególne mechaniki, więc nie powinniście się zagubić (gra posiada polskie napisy).
Rozgrywka, od której ciężko się oderwać
Duże znaczenie ma wybór potomka. Bohaterowie dysponują różnymi umiejętnościami, co sprawia, że przydają się w różnych sytuacjach. Na przykład: Freyna specjalizuje się w truciznach, Viessa w mocy lodu, a Blair włada ogniem. Te cechy są szczególnie ważne podczas walk z bossami. Umiejętności Freyny będą mniej skuteczne na przeciwników o wysokiej odporności na truciznę. Moce Viessy nie zrobią zbyt dużego wrażenia na lodowych wrogach, itd.
Postacie odblokowywane są za pomocą craftingu, do którego potrzebujemy czterech składników. Część potomków można zdobyć dość łatwo i szybko, ale na innych poświęcimy wiele godzin. Po uzyskaniu wymaganych przedmiotów udajemy się do specjalnego NPC i craftujemy postać. Czas oczekiwania może wynieść nawet kilkanaście realnych godzin.
No dobra, postać jest. Teraz trzeba ją „tylko” ulepszyć. O sile potomka decyduje kilka czynników, które pokrótce opiszę poniżej:
- Poziom bohatera – możemy osiągnąć maksymalnie 40 level. Gdy to zrobimy, nasza postać nie otrzymuje już dodatkowych statystyk. Co ważne, do stworzenia pełnego buildu konieczne będzie wylevelowanie bohatera/bohaterki nawet kilka razy.
- Broń – na siłę naszego arsenału wpływa kilka istotnych rzeczy. Poziom broni (1-100), affixy (pasywne bonusy) oraz moduły (rdzeń naszego buildu)
- Moduły - wpływają na praktycznie wszystkie statystyki: szybkość przeładowania, obrażenia, moc umiejętności, zdrowie, tarczę, odporności, umiejętności specjalne… Tego jest po prostu masa. Każda broń oraz każda postać ma własne gniazda na moduły. To one charakteryzują nasz build. Moduły można (a nawet trzeba) ulepszać, ponieważ bez tego nasz bohater nie będzie się rozwijał.
Jak u mnie wyglądało ulepszanie postaci? Od samego startu wiedziałem, że moim mainem będzie Freyna. W międzyczasie odblokowałem kilka innych postaci, lecz to ona była kluczowa w mojej ekipie. W The First Descendant mam prawie 200 godzin i stworzenie pełnego buildu (dla jednej postaci) zajęło mi ~140 godzin. Może trochę mniej.
Nie przytłacza poziomem skomplikowania
Poszczególne itemy dropią w konkretnych misjach, a Nexon przygotował bardzo przejrzysty dziennik, dzięki któremu bez problemu odnajdziemy to, co nas interesuje. Powyżej opisałem najważniejsze elementy gry, aby dać wam lekki pogląd na kilka podstawowych mechanik. Tak jak wspomniałem, gameplay jest niesamowicie uzależniający i nie raz mówiłem sobie „dobra, jeszcze tylko jedna próba”, a godziny mijały… Nie trzeba skupiać się na maksowaniu postaci, można po prostu sobie postrzelać. W mojej ocenie jest to jeden z najciekawszych shooterów, które ostatnio trafiły na rynek. Grafika, jak na darmową grę, jest fenomenalna. Modele postaci robią kapitalną robotę, a otoczenie wygląda bardzo dobrze. Grałem na PS5 i z wydajnością nie ma żadnych problemów, choć były przez kilka pierwszych dni (polecam zbalansowany tryb graficzny).
Wiele osób może mieć obawy co do mikrotransakcji. Niektórzy twierdzą, że The First Descendant to gra pay2win. Osobiście kompletnie się z tym nie zgadzam. Dlaczego? Ponieważ nie walczycie z innymi graczami, a z SI. Jeżeli ktoś chce kupić postać, to niech to zrobi. Praktycznie w żaden sposób nie wpływa to na nasze doświadczenie z gry. Kto się przejmuje innymi? Faktem jest jednak, że w sklepie za prawdziwe pieniądze można kupić prawie wszystko - skórki, postacie, przedmioty, których zdobycie zajmie nam wiele godzin… Ceny są absurdalnie wysokie, ale ja nie wydałem ani złotówki i bawiłem się znakomicie.
Podsumowując, The First Descendant jest warte sprawdzenia, nawet jeżeli nie dysponujecie zbyt dużą ilością wolnego czasu. Strzelanie samo w sobie jest niezwykle przyjemne, dlatego warto spróbować. W dodatku nic was to nie kosztuje. Jeśli lubicie grind i powtarzanie tych samych aktywności, to doskonale się tutaj odnajdziecie. Czasami może się wydawać, że zdobycie niektórych przedmiotów graniczy z cudem, ale tak to jest, gdy szansa na drop wynosi np. 3%. Cierpliwość i upór to klucz do sukcesu. Od startu gry Nexon wydał kilka aktualizacji, które zadziałały na korzyść graczy, a kolejne są w drodze. Gra jest rozwijana cały czas. Niedawno wystartował pierwszy sezon, więc i ja z pewnością wrócę do gry, gdyż ostatnio miałem krótką przerwę.
Przeczytaj również
Komentarze (35)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych