Graliśmy w Fantasian Neo Dimension. Legendarni ojcowie Final Fantasy znów połączyli siły

Graliśmy w Fantasian Neo Dimension. Legendarni ojcowie Final Fantasy znów połączyli siły

Roger Żochowski | 12.09, 13:59

Odejście Hironobu Sakaguchiego ze Square w 2003 roku było wielkim wydarzeniem dla branży wszak firmę po porażce finansowej filmu „Final Fantasy: Wojna dusz” opuszczał ojciec całej serii. Po wielu perypetiach, w tym tworzeniu gier na X360 pod szyldem Mistwalkera, słynny projektant gier powrócił pod skrzydła dawnego pracodawcy. Choć odbyło się to trochę na około.

Jakiś czas temu na Apple Arcade pojawiła się całkiem udana gra jRPG pod tytułem FANTASIAN stworzona przez Mistwalkera właśnie. Za produkcję odpowiedzialny był nie tylko Sakaguchi, ale również inne legendy współpracujące na przestrzeni lat ze Square Enix - Nobuo Uematsu (muzyka) i nieżyjący już niestety Akira Toriyama (projekty postaci/potworów).

Dalsza część tekstu pod wideo

Ogrywane przeze mnie Fantasian Neo Dimension jest tymczasem rozbudowaną, skrojoną pod stacjonarne konsole i pecety wersją FANTASIAN, za wydanie której odpowiada... Square Enix. Taka to już ironia losu, która nam może tylko przynieść profity z przeniesienia na duże ekrany jednej z ciekawszych gier jRPG na platformie Apple.

Dioramy widzę

FANTASIAN Neo Dimension

Miałem okazję pograć w Fantasian Neo Dimension i jest to produkcja składająca hołd klasycznym grom jPRG, a jednocześnie próbująca wnieść do gatunku coś świeżego. Weźmy choćby oprawę graficzną - jest wyjątkowa z tego względu, że każda plansza to tak naprawdę dioramy, które przeniesiono do gry przy użyciu dronów wyposażonych w technologię skanowania 3D. Następnie środowisko wypełniono trójwymiarowymi modelami postaci i wrogów oraz ręcznie malowanymi detalami. Gdy dodamy do tego efekty świetlne i cząsteczkowe dostaniemy bardzo oryginalną grafikę, która wprawdzie pod względem zaawansowania nie wygląda jak największe hity AAA, ale bez wątpienia buduje specyficzną i na swój sposób niepowtarzalną wizję świata.

A jeśli jesteśmy już przy świecie gry, to ten niszczony jest przez mechaniczną infekcję, której pochodzenia nikt za bardzo nie zna. Głównym bohaterem jest niejaki Leo, gość, który jak na standardy jRPG przystało, boryka się z amnezją, a nasza w tym rola, aby pamięć w trakcie kolejnych fabularnych wydarzeń odzyskał. Turowy system walki na pierwszy rzut oka wygląda jak skóra zdarta z klasycznych odsłon Final Fantasy, z podziałem na tury, gdzie widzimy ikonki bohaterów i wrogów ilustrujących kolejkę ataków. Nie brakuje też żywiołów, które są w wielu walkach kluczowe, bo każdy wróg ma swoje słabości i mocne strony, a odpowiedni wybór umiejętności i magii pozwala odkryć różne zależności.

Rykoszetem go

FANTASIAN Neo Dimension

W trakcie starć nie widziałem dokładnej liczby HP wrogów, ale ich imiona zmieniały się z białego na pomarańczowy, a następnie czerwony, co sugerowało w jakim są stanie. Tym co jednak najbardziej wyróżniało system walki w tłumie innych gier jPRG, jest możliwość własnoręcznego zmieniania trajektorii części ataków oraz zaklęć, aby móc trafić jak największą liczbę wrogów. Czasami ustawiamy tylko jedną linię, czasami są to ataki obszarowe, można tutaj sporo kombinować z rykoszetami generującymi większe obrażenia. Niestety czuć trochę, że ten system zaprojektowany był pod ekrany dotykowe smartfonów i to tam zapewne błyszczał najbardziej, bo sterowanie na padzie już takie intuicyjne nie jest. Co gorsza, nawet wersja na Switcha nie posiada sterowania dotykowego. Nie da się jednak ukryć, że dzięki systemowi trajektorii starcia nie są nudne i cały czas angażują gracza w zabawę.

W sumie to zwiedzając kolejne lokacje wcale nie musimy walczyć. Sakaguchi i spółka wymyślili bowiem system Dimengeon. O co chodzi? Już tłumaczę. W grze obecny jest alternatywny wymiar, do którego możemy zsyłać napotkane podczas losowych starć stwory, jeśli nie chcemy walczyć. Sęk w tym, że w pewnym momencie wymiar jest przepełniony, a kolejka jest za duża, więc trzeba tam wkroczyć i go wyczyścić. Te starcia były już dość wymagające, wszak toczyły się z kolejno napierającymi wrogami w liczbie 20-30. Pewnym ułatwieniem były bonusy na planszy, w które jeśli trafiliśmy odpowiednio obliczając trajektorię ataku, mogliśmy liczyć na zwiększenie ataku, defensywy, uleczenie bohaterów czy przeskoczenie tury wroga. Ciekawe, choć nie wiem czy takie starcia nie będą na dłuższą metę trochę meczące. 

Szafa gra

FANTASIAN Neo Dimension

Demo pozwalało mi zwiedzić okolice pustynnego miasta, skończyć dwie misje, dokonać kilku wyborów dialogowych jak i wbić na klasyczną mapkę świata, by na końcu zmierzyć się z bossem - ogromnym golemem. Tutaj również trzeba było trochę kombinować, bo aby mieć jakiekolwiek szanse trzeba było w pierwszej kolejności zająć się ramionami obrzydliwca. I być może tutaj zakończyłbym swój playtest gdyby nie fakt, że zacząłem bawić się opcją zmiany muzyki podczas eksploracji i starć. Okazało się, że na liście jest nie tylko ścieżka stworzona na potrzeby gry przez Uematsu, ale również cała masa kultowych kawałków z różnych odsłon Final Fantasy, że wspomnę choćby remake siódemki, czternastkę czy Pixel Remaster. A bez współpracy ze Square Enix raczej by się to nie udało. Może pierdoła, ale gdy ustawiałem sobie w tle znane mi doskonale aranżacje, cieszyłem się jak głupi do sera.

Z nowości względem oryginału warto wymienić jeszcze możliwość wyboru poziomu trudności, odświeżoną w 4K oprawę czy możliwość zmiany głosów z japońskiego na angielski. W ogóle fakt, że każdy NPC spotkany w grze mówi ludzkim głosem był dla mnie zaskoczeniem, bo realizacja stoi na bardzo wysokim poziomie. Tytuł ma pojawić się pod koniec roku na PC, PS5, PS4, XSX i Switcha. Dla fanów gier jRPG, których pod koniec roku trochę wyjdzie, będzie to kolejny, ważny kamyczek do ogródka. Tylko skąd na to wszystko brać pieniążki?

Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper