Minecraft wraca do częstszych aktualizacji? Znakomita informacja!
Minecraft to pozycja niemal nieśmiertelna. Można odnieść wrażenie, że jest jednym z kilku(nastu?) przykładów w historii branży gier, które nigdy się nie starzeją. Ba - pomimo wieloletniej historii, którą ubogacają wzloty i spadki popularności, cały czas cieszy się ogromnym zainteresowaniem i nieustannie przyciąga do siebie nowych graczy. A to wszystko oczywiście dzięki niemal nieskończonym możliwościom.
Hit od studia Mojang to po prostu piaskownica, do której przez ostatnie kilkanaście lat ktoś wrzuca nowe zabawki, jednocześnie powiększając jej powierzchnię. Dochodzi do sytuacji, gdzie po prostu znajduje się odpowiedź na każdą potencjalną nudę. Można zaserwować sobie prawdziwie sandboksowy survival, albo wirtualne klocki - niczym wielka interaktywna makieta do LEGO… Zabawy to nigdy nie brakuje.
Zmiany, zmiany, zmiany…
A wiecie, co jest ogromną siłą Minecrafta? Nieustanny rozwój. Od samego początku - już od premiery wersji Alpha (czy nawet InDev) - cały czas i dość regularnie zasypywani byliśmy kolejnymi aktualizacjami. I to nie takimi malutkimi, które charakteryzują wiele dzisiejszych wczesnych dostępów. Tam gra zmieniała się na naszych oczach. A po wielkim zakupie praw przez Microsoft… Rozwój kontynuowano.
I choć zmieniono częstotliwość i formę publikowania aktualizacji, to wciąż nie poprzestano na tym, co było. Twórcy dalej dorzucali kolejne nowości. I nawet jeśli przeszli z wielu małych update’ów na niewiele ogromnych, to pomysłów nie brakowało. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu dostaliśmy ogromny update, który pod wieloma względami odświeżył zabawę. Naprawdę trudno tego nie doceniać.
Natomiast czasem po prostu dochodzi do sytuacji, gdzie trzeba coś zmienić. I niezależnie od tego, czy jest to podyktowane słabą sprzedażą, restrukturyzacją firmy, czy po prostu chęcią tknięcia świeżości, takie działania są po prostu wskazane. Zbyt długie trzymanie się jednej formy może prowadzić do monotonii, przestojów i - w konsekwencji - cofania się zamiast brnięcia do przodu. Microsoft z ogromną marką, jaką jest Minecraft, nie może sobie na to pozwolić.
W ubiegłym tygodniu dali temu wyraz, publikując obszerną notkę na oficjalnej stronie gry. Poruszono tam kilka ciekawych tematów (jak zmiana formatu Minecraft Live, premiera na PlayStation 5, czy większy nacisk na feedback graczy), to jedna informacja szczególnie przyciągnęła moją uwagę. O czym mowa? Oczywiście o wspomnianej w tytule tego tekstu zmianie częstotliwości aktualizacji.
Wehikuł czasu
Czytając akapit związany z tą informacją, mózg samoistnie zaczął projektować obrazy mnie samego z czasów podstawówki i gimnazjum, gdy czekało się każdą kolejną małą aktualizację. Na zmiany niemal kosmetyczne. Następnego dnia szło się do szkoły i można było spędzić kilka przerw na dyskutowaniu z kumplami o tym, co wprowadzono, jak można to wykorzystać i jak super jest ten nowy przedmiot do craftowania…
Przypomniałem sobie emocje, jakie towarzyszyły mi co kilka tygodni, gdy wpadały te małe zmiany. Pierwsze wprowadzenie łóżka, dodanie Netheru, implementowanie i poprawianie użycia redstone’a, później wioski, nowe moby i wiele więcej… Kurczę, na serduchu robi się cieplej już gdy sobie tylko to przypominam. Miało to w sobie coś magicznego i działało nieco inaczej, niż pojedyncza aktualizacja w skali roku, która poprzedzona jest kilkoma snapshotami.
I jasne, być może nieco magii wspomnieniom dodaje to, że po prostu kojarzę je z beztroskimi godzinami w kanciastych światach. Niemniej, wystarczy spojrzeć na to nawet z nieco dojrzalszej strony - ta zmiana musi się po prostu Mojangowi opłacać. Nie jest tajemnicą, że gracze od dawna się tego domagali, a doskonale widać, że zainteresowanie i temat Minecrafta mocno rośnie w okolicach dużych update’ów.
Wydaje się więc, że twórcy upatrują w tym szansy na rozłożenie zainteresowania grą na dłuższe okresy - albo przynajmniej częstsze skoki liczby graczy. I jest to sensowne, a dla wielu osób, które w Minecrafta grały jeszcze przed jego pełnoprawną premierą, może stanowić przyjemne ukłucie nostalgii i powrót do formuły, która po prostu rodzi pozytywne emocje.
Podsumowując…
Co tu dużo pisać - znakomity pomysł. Wydaje się wręcz, że trzeba się naprawdę mocno natrudzić, żeby znaleźć w nim jakieś wady. Pod wieloma względami mamy tu do czynienia z działaniem, które może mieć sporo korzyści nie tylko dla twórców, ale także dla graczy. A z autopsji wiemy, że to zazwyczaj kończy się po prostu pozytywnie. I wierzę, że tu będzie tak samo.
Mam nadzieję, że Microsoft oraz Mojang rzeczywiście będą się tego trzymały, a my dostaniemy przynajmniej - w najgorszym wypadku - jeden update na kwartał. I że będą one oczywiście odpowiednio dopracowane. A może… Wcale nie? Może urok Minecrafta tkwi w tych małych błędach, które można potem poprawiać lub wykorzystywać? Cóż, jakby nie było - czekam na kolejne kroki!
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Minecraft.
Przeczytaj również
Komentarze (23)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych