Reklama
4 sezon The Boys nie był wybitny, ale to wciąż najlepszy serial o superbohaterach

4 sezon The Boys nie był wybitny, ale to wciąż najlepszy serial o superbohaterach

Mateusz Wróbel | 15.09, 15:00

Po opłaceniu Amazona ponad 2 lata temu postawiłem sobie za cel obejrzenie dwóch seriali - The Expanse i The Boys. Oba z nich uważam za wybitne, choć ostatnie sezony tego pierwszego były zdecydowanie gorsze od tych pierwszych. Wciąż jednak był to jeden z najlepszych seriali, który podchodził do tematyki science-fiction w sposób dojrzały.

Podobną sytuację widzimy teraz przy The Boys. Pierwsze dwa sezony tejże produkcji amerykańskiej korporacji po prostu wciskały w fotel. Każdy odcinek był tykającą bombą, która w najmniej przewidywanych momentach zamykały dane wątki fabularne, jednocześnie otwierając te kolejne. Trzeci sezon był mniej intrygujący, ale dalej trzymał w napięciu, natomiast ten czwarty...

Dalsza część tekstu pod wideo

Cóż - pozostawia ogromny niedosyt. Otrzymujemy sporo zapychaczy, bohaterowie stracili tę iskrę brutalności, a wiele momentów było dość przewidywalnych - wyglądało to trochę tak, jakby Amazon stopniowo odchodził od brutalnych wykończeń pełnych krwi czy zmiażdżonych czaszek (te wciąż były, ale nie aż tak przerażające, jak wcześniej), niegryzienia się w język przez bohaterów, poruszanie w sposób dojrzały niewygodnych tematów, choćby takich, co dzieje się z ludźmi po zażywaniu substancji odurzających czy prześladowanych w związku z rasizmem (ale nie tylko ukazywanie czarnoskórego bohatera, który nie może sobie z tym poradzić)... były to elementy, którymi The Boys zdecydowanie się wyróżniało.

Uwaga na spoilery z 4 sezonu The Boys!

Nie wszystko zagrało w 4 sezonie The Boys...

the boys

Co natomiast dostaliśmy w czwartym sezonie The Boys? Pierwsze odcinki, gdy skupiały się na Kimiko i Francuzem, przedstawiały gejowski związek tego drugiego z osobą, której wcześniej wymordował rodzinę. Był to w pewien sposób motor napędowy dalszej części wątku tej dwójki, którzy muszą zmierzyć się ze swoją przeszłością - i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że wszystkie sceny Francuza z Collinem były niesamowicie sztuczne. Między bohaterami nie było żadnej chemii, ich rozmowy były pozbawione często jakiegokolwiek sensu i uważam je za jedne z najgorszych dłużyzn The Boys S4. O wiele lepiej wypadła Kimiko, która spotkała osoby poznane za młodu i w końcu bardziej otworzyła się dla swoich najbliższych.

Dwójka nowych bohaterek z Siódemki nie miała podjazdu choćby do królowej Maeve czy Stormfront.  Firecracker próbująca "nakarmić" Ojczyznosława, jednocześnie chcąc mu się przypodobać, chciała rzucić wyzwanie Madelyn, ale przez brak charakteru nie dorastała rzeczonej bohaterce do pięt. Na plus jednak jej wątek z Annie, który wywołał parę zwrotów akcji. Natomiast Sage przeszła samą siebie. Jej pomysły sprawiły, że serial w pewien sposób stał się przewidywalny, bo większość rzeczy, o które walczyła Siódemka, kończyła się zazwyczaj tak, jak pragnął tego Homelander. Głupotą jest ostatni odcinek, gdzie postać ta wraca po chwilowej przerwie i dzięki wyciągnięciu zdania prezydenta Singera z kontekstu, udaje jej się doprowadzić do zatrzymania głowy państwa USA. Naprawdę? Wystarczyło tylko wyciąć jeden nagrany fragment, puścić go w sieć, aby powołać nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych bez robienia dogłębnego śledztwa?

Scenarzyści wkopali się również trochę z A-Trainem, bo skoro stał on się sojusznikiem "Chłopaków", to tak naprawdę mógł wyciągać ich z opresji w każdej sytuacji, a nie tylko w wybranych momentach (jak atak Black Noira i Deepa na ich siedzibę czy ucieczka Hughiego ze stadionu) - w końcu podróż z miejsca A do B to dla niego kilka sekund. Dziwne było również jego zniknięcie w ostatnich odcinkach serialu, skoro po obronie MM czy Starlight w siedzibie mógł właśnie próbować dopaść Siódemkę i odpokutować. 

Tak naprawdę wyłącznie ósmy, finałowy odcinek miał w pewien sposób "vibe" poprzednich sezonów The Boys. Był on pełen akcji, kilku niespodziewanych śmierci, brutalności, trzymania w napięciu aż do zobaczenia napisów końcowych (Butcher z wirusem, Ashley wstrzykująca sobie V czy kwestia Soldier Boya), no i zapomnieć nie możemy też o finale, który rozdzielił bohaterów. Jedynie Starlight, dzięki swoim mocom, była w stanie uciec, ale tutaj znowu można wspomnieć o przywołanym przed chwilą A-Trainie. Z jego zdolnością ekspresowego przemieszczania się mógł on bez problemu przetransportować swoich "przyjaciół" w bezpieczne miejsce, aby ci mogli przygotować się do wojny z Vought. Zamiast tego zostali oni złapani przez mało ważnych słupków, bo Homelander postanowił świętować?

...ale zapowiedź piątego sezonu jest wybitna!

the boys

I abyśmy nie zrozumieli się źle - czwarty sezon to wciąż dobra produkcja, jeśli popatrzymy choćby na Netflixowe The Umbrella Academy, inny serial o superbohaterach, który jako jeden z nielicznych swoją formułą przypomina hit platformy Amazon. W porównaniu z nudą, głupotami w scenariuszu i jeszcze raz nudą unoszącą się podczas oglądania 4 sezonu The Umbrella Academy, The Boys na czele z Hughiem, MM, Kimiko, Rzeźnikiem, Francuzem, Neuman, Homelanderem i jego zgrają (choć dwójka nowych bohaterek zdecydowanie odbiega swoim "urokiem" i grą aktorską od poprzednich bohaterów z Siódemki) są wybitni.

Jednakże nie można uciec od wrażenia, że The Boys zachorowało trochę na poprawność polityczną - wiele wątków zostało potraktowane po macoszemu, a na pewno nie tak dojrzale, jak przyzwyczaiła nas do tego ta produkcja. Czwarty sezon jest pełen dłużyzn, większość odcinków (oprócz finałowego oraz czwartego, gdzie Homelander trafia do ośrodka, w którym został wychowany) po prostu nudzi. Natomiast piąty sezon zapowiada się na bardzo konkretny i mam nadzieję, że scenarzyści nie zawiodą i zamkną tę opowieść należycie.

Źródło: własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper