Rise of the Ronin - samuraj, który nie pokonał Jina Sakaia

Rise of the Ronin - samuraj, który nie pokonał Jina Sakaia

Krzysztof Grabarczyk | 14.09, 12:00

Duch Cuszimy godnie pożegnał samodzielne rządy PlayStation 4. Autorzy ze studia Sucker Punch wybrali dziele feudalnej Japonii, na wyspie Cuszima. Projekt spodobał się władzom wyspy do tego stopnia, że twórców gry mianowano jej ambasadorami. Malowniczy świat ujęty w grze, realistyczny system walki oraz protagonista, Jin Sakai sprawiły, że po Ghost of Tsushima sięgnęły miliony graczy. Tę historię napisano w oparciu o mongolską inwazję. Jednak w prawdziwej wersji wydarzeń jej bohaterowie polegli stając po raz ostatni do walki z najeźdźcą. W hołdzie tamtym wydarzeniom Sucker Punch opracowało jedną z najlepszych gier ostatnich lat. Swych sił spróbowali także deweloperzy ze studia Team Ninja z ich Rise of the Ronin.

Rise of the Ronin nie zyskało tak silnej, medialnej aprobaty jak gra studia Sucker Punch. Dotychczas najlepszą grą, jaka wyszła od zespołu odpowiedzialnego w przeszłości za serię Ninja Gaiden oraz Dead or Alive było NioH, bazujące na losach Williama, i postać taka faktycznie istniała na kartach japońskiej historii. Jin Sakai, choć jest postacią fikcyjną, uosabia archetypiczne cechy prawego samuraja gotowego oddać życie w imię idei i wartości wykutych przez klan, do którego należał. Ghost of Tsushima jest opowieścią o bohaterstwie w cieniu lokalnej apokalipsy wynikającej z działań agresora. Gra prędko daje nam poczucie nabierania coraz lepszej wprawy w odbijaniu Cuszimy z rąk okupantów.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rise of the Ronin natomiast toczy się w epoce Edo, czyli okresie izolacji Japonii od reszty świata. Był to swoisty czas pogardy, czego zresztą doświadcza główny bohater opowieści, Ronin. Tutaj docieramy do ciekawej konkluzji: amerykańskie studio opracowało grę technicznie i koncepcyjnie lepszą niż niejeden japoński deweloper. Ghost of Tsushima czerpie inspiracje nie tylko z gier pokroju Wiedźmin 3: Dziki Gon lub Red Dead Redemption 2. Dyrektor artystyczny, Jason Conell przyznał, że drogowskazem w projektowaniu świata i jego narracji były The Legend of Zelda: Breath of the Wild oraz Shadow of the Colossus. Grę spaja mariaż gatunkowy oraz artystyczny. Jin Sakai w końcu sam stał się inspiracją. Nie uwierzycie dla kogo.

Powstań, Samuraju

undefined

Johny Silverhand, gwiazda gry Cyberpunk 2077 powiedział: "Wstawaj samuraju, mamy miasto do spalenia" - kultura samurajów fascynowała i inspirowała wielu twórców niezależnie od szerokości geograficznej. Co jednak myśleć w przypadku, gdy to japońscy deweloperzy opierają się na zachodnich osiągnięciach? I nie jest to coś cokolwiek niespotykanego. Takie rzeczy zdarzały się często w przeszłości i zapewne będą nadal mieć miejsce. Team Ninja w trakcie opracowywania Rise of the Ronin sięgnęli po wizję Sucker Punch. "Rise of the Ronin było naszą pierwszą grą z otwartym światem, a Ghost of Tsushima było jedną z tych gier, które posłużyły jako odniesienie, sam osobiście się nią cieszyłem" - tłumaczył reżyser Rise of the Ronin, Fumihiko Yasuda. Co wiemy o Yasudzie? Wraz z Yosuke Hayashim pracował nad Ninja Gaiden 3, czyli najsłabszym ogniwem serii wypromowanej za czasów klasycznego Xboxa przez Tomonobu Itagakiego.

Problem Team Ninja leży w przetasowania kadrowych. Po zamknięciu trylogii Ryu Hayabusy wielu cenionych autorów odeszło ze studia. Tecmo Koei Games zaprzestało również produkcji Dead or Alive, które aż prosi się o powrót w obliczu renesansu bijatyk, jaki ma miejsce od zeszłego roku. Yosuke Hayashi nadal pozostaje "twarzą" firmy. "Poczułem się zainspirowany faktem osadzenia gry w czasach feudalnej Japonii, a jej twórcy wykonali przepotężny research. Gra została również doceniona za system walki. Wówczas zachodziłem w głowę, dlaczego nie jesteśmy w stanie opracować czegoś podobnego. Ghost of Tsushima posłużyła jako baza dla Rise of the Ronin" - dodał Fumihiko Yasuda.

Trudno nie zgodzić się z opinią reżysera. Ghost of Tsushima wyznacza nowy standard jakości. Uruchomione dzisiaj - niezależnie czy w bazowej wersji na PlayStation 4, czy wersji reżyserskiej (Ghost of Tsushima: Director's Cut) robi niesamowite wrażenie. I nie jest w żaden sposób produktem rewolucyjnym. Korzysta z gotowych, narracyjnych wzorców. Gra obiera za priorytet najbardziej pożądaną cechę w grach promujących otwarte światy - narrację środowiskową. W połączeniu ze świetną oprawą wizualną, muzyką, oraz tłem fabularnym otrzymujemy rzadko spotykaną kombinację. W Ghost of Tsushima twórcy traktują esencjonalnie każdy tryb w złożonej mechanice rozgrywki. Od designu po walkę, na opisach fabularnych kończąc. To produkt kompletny. Czego więc zabrakło w Rise of the Ronin?

Starcie ostrzy

undefined

"To nie do końca jest tak, że obawiamy się Ducha Cuszimy" - rzekł w tym samym wywiadzie Yosuke Hayashi. Jestem przekonany, że kiedy już sięgniecie po Rise of the Ronin, to odkryjecie autonomiczność naszej produkcji" - zapewniał dalej Yosuke Hayashi. Bardzo wierzył w ten projekt. Trudno zarzucić Rise of the Ronin brak angażującej rozgrywki. Ze wszystkich jej kluczowych aspektów twórcy skupili się na tym, co potrafią najlepiej od czasów NioH, czyli systemie walki. Grze oberwała się za monotematyczność narracji, za powtarzalne misje i techniczne zgrzyty, lecz każda recenzja oraz opinie grających pochwalają finezję starć i poziom trudności. Ghost of Tsushima jest szybsze i stawia na realizm, lecz to Rise of the Ronin powoduje, że walki są dłuższe i wymagają taktyki. W końcu gra opiera się na starciach w stylu souls-like.

O ostatniej grze Team Ninja nie mówiło się zbyt długo. Od marcowej premiery ta niemal przepadła w odmętach informacji. Wydawca nie pochwalił się dokładnymi liczbami, lecz w czerwcu głos w tej sprawia zabrał reżyser Rise of the Ronin, Fumihiko Yasuda. W kolejnym wywiadzie dla japońskiego magazynu, Den Faminico Gamer twórca podzielił się swoim zadowoleniem ze sprzedaży gry. Opisał przypadek Rise of the Ronin jako "najszybciej sprzedającej się produkcji w historii Koei Tecmo" - biorąc pod uwagę, że do dnia dzisiejszego NioH sprzedano w ilości siedmiu milionów egzemplarzy - przyszłość marki zapowiada się interesująco. Gra cieszyła się największym zainteresowaniem na terenie Japonii, co nikogo nie powinno dziwić. Dla przypomnienia, NioH w ciągu pierwszych dwóch tygodni znalazło aż milion chętnych. Jak faktycznie było z Rise of the Ronin? Tutaj nikt nie rzuca liczbami. A szkoda. W starciu z Ghost of Tsushima trudno zwyciężyć. Rise of the Ronin jest bez wątpienia grą interesującą, z ciekawym tłem historycznym. Która propozycja jest dla Was bardziej kusząca? Barwna Cuszima czy upadły Ronin?

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper