Dan Da Dan - recenzja pierwszych odcinków serialu [Netflix]. W każdej teorii jest ziarno prawdy...

Dan Da Dan - recenzja i opinia o pierwszych odcinkach serialu [Netflix]. W każdej teorii jest ziarno prawdy...

Kajetan Węsierski | 14.10, 21:30

Nie jest tajemnicą, że już od jakiegoś czasu Netflix coraz śmielej wchodzi w świat anime. I to nie tylko za sprawą tworzenia swoich autorskich produkcji, ale także poprzez nabywanie praw do kolejnych głośnych serii. Co więcej, wydaje się, że sytuacja dla fanów tego typu rozrywki staje się z miesiąca na miesiąc tylko lepsza. A najnowszym potwierdzeniem tak ukierunkowanych działań korporacji jest bez wątpienia dorzucenie do oferty recenzowanego “Dan Da Dan”. 

Jeśli interesujecie się światem popkultury Kraju Kwitnącej Wiśni, to jestem przekonany, że tytuł nie umknął Waszej uwadze. I słusznie, bowiem wśród premier bieżącego sezonu był jedną z tych, które budziły największe zainteresowanie. A że na Netflixie pojawiły się już dwa pierwsze odcinki (w momencie pisania tego tekstu), to z chęcią podzielę się swoimi wrażeniami z samego początku. Miłej lektury! 

Dalsza część tekstu pod wideo

Dan Da Dan (2024) - Zacznijmy od początku 

Dan Da Dan (2024) - recenzja serialu

Recenzowany “Dan Da Dan” to ekranizacja mangi, której debiut miał miejsce w kwietniu 2021 roku. I choć od premiery minęło już nieco czasu, to seria jest dalej wydawana - fani mogą liczyć na kolejne rozdziały. A jak wspomniałem w moich zapowiedziach sezonu jesiennego (znajdziecie je tutaj), gdy komiks dostaje adaptację po trzech latach, to mówi samo za siebie - mamy do czynienia z czymś wyjątkowym.

Opowieść skupia się przede wszystkim na dwójce bohaterów - Momo oraz Okarunie. I choć wszystko zaczyna się jak typowe szkolne “okruchy życia”, to wystarczy kilkanaście minut pierwszego odcinka, by doskonale zrozumieć produkcję. No, by zrozumieć jej zamysł, bowiem pełne rozpracowanie dzieła do najprostszych nie należy. Do tego jednak zdążymy jeszcze dojść. 

Wróćmy więc do dwójki naszych bohaterów - podczas przypadkowego spotkania szybko okazuje się, że choć są pozornie różni, to łączy ich wiara w zjawiska paranormalne. Momo jest przekonana, że duchy rzeczywiście istnieją, negując przy tym istnienie UFO - Okarun wręcz przeciwnie. Dla niego kosmici zdają się czymś oczywistym, a duchy zamykają się w sferze okultystycznych wyobrażeń. 

My natomiast, wraz z biegiem czasu, zaczynamy dostrzegać, że oboje połowicznie mieli rację. Miejskie legendy mogą nieco naciągać rzeczywistość, ale… Zawsze kryje się w nich ziarno prawdy. A gdy chłopak i dziewczyna próbują sobie wzajemnie udowodnić swoje racje, nie spodziewają się, do jak niebezpiecznych sytuacji może to doprowadzić. Zwłaszcza gdy okaże się, że wspomniane ziarenko jest bardzo dużych rozmiarów. 

Dan Da Dan (2024) - Humor nie dla każdego 

Dan Da Dan (2024) - recenzja serialu

Jako iż nie miałem przyjemności obcować z mangowym pierwowzorem, styczność z tą historią przy okazji anime była dla mnie świeżą. I jedno jest pewne - na bank można tu wiele napisać. Nawet pomimo tego, że pierwsze odcinki, jak to bywa w przypadku seriali, mają za zadanie nakreślić stawkę, przedstawić bohaterów, świat, a także sposób przekazywania całej tej opowieści. 

Tu postawiono bardzo mocno na humor, choć muszę zaznaczyć, że nie każdemu przypadnie on do gustu. Ja jestem średnio przekonany - może mam przesadnie wysublimowany gust odnośnie do żarcików (wcale nie...), albo kija w wiadomej części ciała, ale żarty o seksualnym podtekście przestały mnie bawić w gimnazjum. Gdy więc widzę demona grożącego, że “possie wacka” głównego bohatera, czuję sporą żenadę. Albo gdy kosmici w spodniach trzymają coś na wzór mechanicznego przyrodzenia, którym grożą rozebranej do bielizny bohaterce. Nie kupuję tego. Ale daleki jestem od negowania, że może to kogoś bawić.

Odstawiając jednak na bok te elementy przaśnego komizmu, warto pochylić się nad tym, co zasługuje na pochwałę - przede wszystkim warstwa wizualna. Nie ma tu mowy o animacji najwyższych lotów i próbie uchwycenia realistycznego ruchu, ale całość ogląda się bardzo przyjemnie. Świetnie wypada gra świateł, a nawet pozornie błahe kadry są niesamowicie przemyślane - mamy tu zabawę barwą, ustawieniem postaci, przejściami między scenami i tak dalej. Robi to wrażenie i sprawia, że trudno się oderwać.

No i na sam koniec kwestie fabularne. Tutaj również jest się czym zachwycać. Przede wszystkim bucha z tej opowieści sporo oryginalności. Obejrzałem w swoich życiu bardzo dużo anime, ale podobnej fabuły jeszcze nie spotkałem. Od miejskich legend i zjawisk paranormalnych, przez szkolną komedię, aż po akcyjniaka pomieszanego z romansem. I co ważne - wszystko to się dobrze spina. 

Pierwsze dwa odcinki oglądało się dzięki temu bardzo przyjemnie. Nie czułem znużenia, a nawet te aspekty humoru, które do mnie nie trafiały (w drugim epizodzie było ich znacznie mniej niż w pierwszym), byłem w stanie strawić pod naporem ciekawości dalszych losów dwójki postaci. Dobrze je napisano i dobrze osadzono w bardzo nietypowych realiach. Nie jestem zaskoczony, skąd wzięła się tak duża popularność. Można się emocjonować, można się pośmiać i można się smucić. Prawdziwa rewia emocji.

Dan Da Dan (2024) - Podsumowanie pierwszych odcinków serialu

Jak możecie się domyślać, dwa odcinki to zdecydowanie za mało, aby jednoznacznie rzucić opinią i ostateczną oceną w odniesieniu do “Dan Da Dana”. Daltego teraz odpuszczę sobie dorzucenie podsumowania w skali liczbowej. To zrobię przy okazji pełnoprawnej recenzji po zakończeniu pierwszego sezonu (do którego dojdzie pod koniec grudnia) - tutaj chciałem zająć się po prostu pierwszymi wrażeniami, jakie wywarła na mnie produkcja. 

Mówiąc krótko - jest dobrze. Na pewno nie określiłbym tej serii po pierwszych epizodach jako “must-watch”, ale nie wątpię, że znajdzie swoich fanów. Przede wszystkim skrywa spory potencjał, który przy odpowiedniej realizacji może doprowadzić recenzowanego “Dan Da Dana” do czołówki sezonu - nawet pomimo humoru, którego formuła może odrzucać. Czekam na kolejne odcinki i mam nadzieję, że poziom zostanie przynajmniej utrzymany.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper